Jakieś 3-4 lata temu miałam okazję przeczytać Szeptuchę, czyli pierwszy tom serii Kwiat paproci. Wówczas książka nie wzbudziła we mnie zbyt ciepłych uczuć, a szczególnie główna bohaterka, która mi nie podpasowała. Tak minęło kilka lat, a ja nadal nie zabrałam się za kolejne tomy. Jednak w wyrazie buntu przeciwko samej sobie, sięgnęłam po Jagę, czyli prequel całej historii. Jesteście ciekawi czy ta powieść przypadła mi do gustu?
Kim i jaka była Jarogniewa, zanim stała się osławioną Babą Jagą? Była młodą dziewczyną, pragnącą rozpocząć pracę jako wiejska Szeptucha. Przybywa więc do chaty swojej niedawno zmarłej babki. W jej posiadaniu są liczne ludowe opowieści oraz zeszyt z przepisami babci Radomiły, no i to tyle. Mimo tego, że stara się pokazać od jak najlepszej strony, mieszkańcy Bielin niekoniecznie chcą korzystać z jej rad, a sama Jaga czuje się coraz bardziej odtrącona. Na szczęście może liczyć na Mszczuja, który otacza ją przyjacielską opieką, choć gdy w Bielinach zaczynają pojawiać się istoty nadprzyrodzone, nie bardzo można na niego liczyć. Czy Jadze uda się odkryć, czemu te tajemnicze postacie krążą po okolicy? No i czy da sobie z nimi radę?
Jak zawsze, muszę najpierw napisać kilka słów na temat głównie bohaterki. Tutaj była nią Jarogniewa, nazywana przez wszystkich Jagą. Obawiałam się tego, że autorka zrobi z niej takiego głuptaska, jak było przy Gosi w powieści Szeptucha. Na szczęście, Jaga to bardzo sympatyczna, inteligentna i zabawna postać, o której czytało mi się bardzo przyjemnie. Cieszę się również, że autorka ukazała tę bohaterkę jako właśnie taką odważną, gotową do walki, a nie jako mimozę bojącą się wszystkiego dookoła (na czele z kleszczami). Po tych słowach chyba już łatwo się domyślić, że Jarogniewa zdobyła moje serduszko.
Zanim jeszcze zaczęłam czytać tę pozycję, zastanawiałam się, co mogę znaleźć na jej kartach. Słowiański romans? Komedię? Czy może powieść obyczajową (lub fantastyczną, zależy jak kto postrzega te powieści) z wątkiem thrillera, czy też powieści grozy? Nie spodziewałam się, że tym ostatnim założeniem strzelę w dziesiątkę. Jaga to powieść, w której akcja pędzi przez cały czas, nie mogłam odłożyć książki i tak po prostu przestać o niej myśleć - coś ciągle skłaniało mnie do tego, bym jednak wróciła do lektury. Kiedy tak się dzieje, to oznacza tylko jedno: książka jest cholernie dobra.
Powieści nie da się odmówić też tego, że jest wciągająca, a jej klimat niepowtarzalny. Przyznaję się bez bicia, że w momentach, gdy pojawiały się kolejne słowiańskie demony, czułam lęk (proszę tak na mnie nie patrzeć, nie poradzę nic na to, że moja wyobraźnia żyje swoim życiem). Katarzyna Berenika Miszczuk wykonała przy tej historii świetną robotę i jestem jeszcze bardziej za tym, by rozpocząć przygodę z serią Kwiat paproci po raz drugi. Nie byłabym sobą, gdybym nie wspomniała o aspekcie komediowym, który jeszcze bardziej zdobył moje serce.
Jaga to bez wątpienia bardzo dobra książka, która dostarcza bardzo dużo emocji. Bawi, wywołuje ciarki na plecach, działa na wyobraźnię, a dodatkowo jest bardzo dobrze napisana. Przy tej historii nie sposób się nudzić i mam szczerą nadzieję, że autorka jednak napisze kolejne książki, w których główną bohaterką jest właśnie Baba Jaga. No i oczywiście z chęcią sięgnę po Szeptuchę i pozostałe części, żeby dać serii jeszcze jedną szansę.