"Na wszystko jest jakaś cena. Pytanie tylko, czy znajdzie się ktoś, kto gotów jest ją zapłacić".
Alek Rogoziński nie po raz pierwszy zbacza z wytyczonej przez siebie komediowo-kryminalnej drogi, bo przecież jego książki pisane w duecie z polskimi pisarkami, udowodniły wszechstronność prozatorską autora. Jednak "Skradziony klejnot" to chyba nieco poważniejszy związek, a historia zdecydowanie zawróciła autorowi w głowie. A ja o takich "skokach w bok" na naszej rodzimej scenie literackiej mogłabym pisać cały czas.
Okrzyknięty "Księciem Komedii Kryminalnej", Alek Rogoziński swoją karierę rozpoczynał w połowie lat 90. ubiegłego wieku w Rozgłośni Harcerskiej, pracował także między innymi w Radiu Plus i w Radiu Kolor oraz zasilał redakcję magazynu Party. Autor kocha muzykę Madonny, jego pasją są kryminały, marzy o podróży dookoła świata i zamieszkaniu na jednej z wysp Morza Śródziemnego. Zadebiutował w 2015 r. książką pt. "Ukochany z piekła rodem".
1682 rok. Hrabianka Julia Zasławska w dniu swoich osiemnastych urodzin dowiaduje się o tym, że ze względu na kiepską sytuacją materialną swojej rodziny, musi wyjechać z Paryża i udać się do Polski, by tam pod czujnym okiem ciotki poznać przyszłego męża. W podróży towarzyszą jej ekscentryczny kuzyn Pierre oraz rozwiązła służąca Camille. Na miejscu okazuje się, że ktoś ukradł cenny klejnot królowej Marysieńki Sobieskiej, a Julia zostaje wplątana w niecną intrygę, jaka dotyczy także niej samej.
XVII wiek nigdy nie wzbudził mojej fascynacji historycznej, więc niewiele pamiętam z lekcji w szkole dotyczących dworu Jana III Sobieskiego i królowej Marii Kazimiery, znanej bardziej jako Marysieńka. Jednak po lekturze nowej książki Alka Rogozińskiego już chyba do końca życia zapamiętam, dlaczego Marysieńka Sobieska podczas rozmowy zasłaniała twarz wachlarzem i do czego służyły kozie jelita. Ta powieść to bowiem taka przystępnie podana, lekcja historii, która pozwala przyswoić sobie klimat ówczesnej epoki z takimi ciekawostkami jak te dotyczące dbania o higienę, bez niepotrzebnego nadęcia i patetyczności. Zamiast więc przyswajania suchej wiedzy historycznej, proponuję zastąpić ją lekturą "Skradzionego klejnotu", która trochę uczy i szalenie bawi.
Biorąc do ręki pierwszy tom planowanej przez autora sagi obyczajowej pt. "Gorset i szpada", musicie niewątpliwie przygotować się na to, że lektura tej książki pobudzi wasz apetyt. Alek Rogoziński zabiera bowiem czytelnika między innymi na kolację u Marysieńki, na której szczupak gotowany w białym winie, podany z wywarem z włoszczyzny, pobudza zmysły smaku. Cała warstwa kulinarna powieści została na odpowiednim poziomie dopieszczona, o czym świadczą soczyste opisy potraw, jakie ma się ochotę natychmiast zjeść. Podobnie rzecz ma się z płaszczyzną ówczesnej mody, którą autor wyraźnie podkreśla poprzez liczne opisy strojów, w tym tych, jakie nosi Pierre.
Mocną i charakterystyczną stroną warsztatu Alka Rogozińskiego są wyraziste kreacje bohaterów, co autor potwierdza w "Skradzionym klejnocie" poprzez postacie temperamentnej Julii Zasławskiej i kolorowego ptaka, jakim jest Pierre, chcący wprowadzić rewolucję modową w Polsce. Do tego grona dołącza także krnąbrna Camille. To trio w połączeniu z wątkiem kryminalnym, bez którego nie wyobrażam sobie prozy autora, tworzy wciągającą całość okraszoną nieco pikantnym, erotycznym sosem.
Jest sporo nowego w tej nieco innej odsłonie twórczości Alka Rogozińskiego, czyli historia, rymowanie, język francuski, a nawet pewien hrabia Bursztyn - wróć - Morsztyn. Jednak dla wiernych fanów autora jest coś, co się nie zmienia, czyli inteligentny dowcip i podejście do pewnych tematów z przymrużeniem oka. Jest jeszcze pewna bohaterka, którą wszyscy dobrze znamy i od której zaczyna się cała ta historia. Jestem pewna, że "Skradziony klejnot" skradnie wasze serca i umysły oraz pozwoli na nowo odkryć fakt, że zarówno kilka wieków temu, jak i dziś, ludźmi rządzą te same pragnienia, a pewne rzeczy po prostu się nie zmieniają.