Podręczników do historii nie czytam wcale, a po skończonej edukacji nawet książki historyczne, czy opracowania przychodzą mi z lekkim uczniowskim oporem właściwym przeświadczeniu o nadchodzącym spotkaniu z czymś nudnym. Jak zatem rozpalić w czytelniku chęć poznawania przeszłości, a ściślej rzecz ujmując - historii własnego kraju?
Doskonale na te potrzeby odpowiada koncept powieści historycznej. Powieść leżąca na styku historii i literatury, fabuły i faktów, mniej lub bardziej zmyślonej rzeczywistości osadzonej w realnym odcinku historii świata.
„Wizna” Jacka Komudy to właśnie taka powieść historyczna, opowiadająca o bohaterskiej obronie fortyfikacji Wizny i słynnej bitwie polskich wojsk z niemieckimi w początkowych dniach drugiej wojny światowej. Bez przesadnego patosu i właściwego środowiskom patriotycznym przegiętego cięrpiętnictwa i martyrologii opowiada historię, która jest wręcz nieprawdopodobna, fantastyczna – nie bez powodu przyrównywana do 300 Spartan, którzy stawiali czoła niezliczonym hordom perskich wojsk. Stosunek sił Polaków do Niemców wynosił 40:1, co ciekawe świetną piosenkę na ten temat popełnił zespół Sabaton o takim właśnie tytule 40:1.
Jeśli chodzi o samą fabułę, Jacek Komuda kreśli nam obraz Władysława Raginisa, który przejmuje dowództwo nad obroną odcinka fortyfikacji Wizny. Bardzo dobra kreacja bohaterów z ukształtowaniem osobowości właściwej tamtym czasom (wiem, nie żyłem wtedy, ale każdy element i system wartości jest mniej więcej odpowiadający historycznej rzeczywistości międzywojnia). Język którym się posługują, zwyczaje, relacje międzyludzkie. Świetnie też rysuje portret ówczesnej ludności. Do tego niesamowita praca i wspaniały warsztat pisarza. Bardzo, ale to bardzo podobały mi się opisy uzbrojenia tak polskiego jak i niemieckiego, Jacek Komuda wykonał kawał niesamowitej roboty (karabin Ur!!!), nie należy się jednak zniechęcać, nie zrobił z książki encyklopedii broni.
Nie wiem czy to kwestia mojego patriotyzmu, uczuć do tego Narodu czy klasy pióra Pana Komudy, ale każda scena batalistyczna nakreślona jest bardzo wyraźnie, bardzo obrazowo, dosłownie jakbym tam był. Naprawdę, żadne Call of Duty nie da wam takich wrażeń jak pisanina Komudy! Choć nie ukrywam, że pod wpływem książki odpaliłem Cod:WW2 na konsoli i jeszcze raz stoczyłem batalię z Niemcami…
Realizm bitewny realizmem bitewnym, ale co tam walki Raginisa i jego wojaków z Niemcami! Gdybyście tylko widzieli (znowuż ta wyobraźnia) „walki” Lodzi i Zofii o Raginisa! Kabaret! I zalotny wzrok Kazi z zagrody podającej mu ciepłe jeszcze od krowy mleko. Ehh! Oficerskie życie! Blaski i ciebie „za mundurem panny sznurem” to też interesujące wkręty Autora do fabuły, pozwalają na chwilę uśmiechu pomiędzy heroicznymi starciami.
Książka opatrzona jest mapkami sytuacyjnymi (na okładce), możemy zobaczyć umiejscowienie wiosek i ruch wojsk oraz plan (prawdopodobny) fortu Raginisa. Do tego wewnątrz książki wydawca (tym razem wielkie brawa dla Fabryki Słów) umieścił na wstępie rozdziałów wycinki polskich gazet z tamtego okresu. Bardzo dobry zabieg. Dodaje klimatu i wartości estetycznej tak wydanej powieści historycznej.
Jacek Komuda to klasa sama w sobie. Mogę tylko polecić. Odpalajcie 40:1 i do lektury!
Książkę otrzymałem z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl
25.10.2020 r.