Aimee po tragicznej śmierci matki wpadła w złe towarzystwo. Ciągłe imprezy były jej jedynym zajęciem, a przede wszystkim pomagały zagłuszyć ból po stracie. Pewnego dnia jednak sprawy zaszły za daleko, a wszystko niemal skończyło się kolejnym nieszczęściem…
Ojciec dziewczyny postanawia wysłać ją do kuzynostwa w Pickering. Aimee jest sceptycznie nastawiona do tego pomysłu, a przynajmniej do czasu, gdy nie poznaje Simona. Chłopak jest zupełnie inny od reszty osób, które dotąd znała. Gra na gitarze, prowadzi kościelny chór… I jest niesamowicie przystojny.
Aimee zaprzyjaźnia się ze znajomymi swojej kuzynki, coraz wyraźniej widząc, jak toksyczną relację miała z dawnymi przyjaciółmi. Oni jednak nie zamierzają pozwolić nastolatce o sobie zapomnieć. Jednak… Czy faktycznie kierują się tylko troską o dziewczynę? A może chodzi o coś więcej?
Przyznam, że od pierwszych rozdziałów byłam dość sceptycznie nastawiona do tej książki. Sam wstęp był dla mnie trochę zbyt szybki, a także… No cóż, typowy dla młodzieżówek. Nasza główna bohaterka – mimo trudnego charakteru – praktycznie już w pierwszym tygodniu pobytu w Pickering zdobywa nowych znajomych, którzy traktują ją jak swoją. Miałam wrażenie, że autorka nawet nie starała się o to, aby Aimee miała większe przeszkody na swojej drodze. Nie spodziewałam się wtedy, że to dopiero początek komplikacji… O tym jednak musicie przekonać się sami.
Do plusów powieści zaliczam z pewnością wątek rodzinny. Ucieszyło mnie, że Karolina Glabisz skupiła się na rozwoju relacji głównej bohaterki i jej kuzynostwa. Mimo tego, że wątek romantyczny jest w książce kluczowy, to damska przyjaźń między Aimee oraz Sky została tu naprawdę dobrze przedstawiona. Obawiałam się rywalizacji między tymi bohaterkami, jednak dostałam zdrową i dojrzałą więź. Również wujostwo nastolatki było dobrze ukazane, stanowiąc nie tylko tło historii, ale mając realny wpływ na nią oraz okazując wsparcie nastolatce.
Przejdźmy teraz do głównego wątku, czyli właśnie przedstawieniu relacji romantycznej między Simonem i Aimee. Moim zdaniem ich znajomość była bardzo naturalna, a także urocza. Podobało mi się to, że ta dwójka powoli poznawała siebie, stopniowo coraz bardziej otwierając się na drugą stronę. Oczywiście, nie obyło się bez kłótni, ale na całe szczęście nikt nie wylądował w szpitalu ani nie zginął tragicznie. W natłoku innych romansów młodzieżowych, w których tragedie walą się na bohaterów jak lawina, w „Heaven” mamy problemy zaskakująco… Zwyczajne. Takie, jakie może mieć każdy nastolatek.
Autorka postawiła na krótkie rozdziały, dzięki czemu powieść czyta się lekko i szybko. Wykreowała też naprawdę ciekawe postacie, które mają swoje własne marzenia oraz plany na przyszłość. Podobał mi się zwłaszcza muzyczny aspekt, który dodawał klimatu całej historii. Jedynie kwestia żałoby po śmierci została moim zdaniem potraktowana nieco po macoszemu, ale cóż… Nie ma ideałów.
Co mogę dodać? Nie mogę napisać, że debiut Karoliny Glabisz jest czymś, czego na rynku jeszcze nie było. Mimo to „Heaven” to tytuł, który jest naprawdę fajną propozycją na lato. To lektura przyjemna, ale też wartościowa. Można się przy niej odprężyć, ale też przemyśleć kilka głębszych spraw. Przyznam, że mam naprawdę dużo znaczników w tej powieści… I myślę, że będę do niej wracać. Polecam!
Książka otrzymana z Klubu Recenzenta serwisu @nakanapie.pl Bardzo dziękuję! :)