Ciężko jest ocenić książkę, gatunek której czyta się bardzo rzadko. Brak punktów odniesienia potrafi wypaczyć ocenę, zniekształcić odbiór.
Książka Heaven autorstwa Karoliny Glabisz jest jedną z takich książek. Powieści obyczajowe czytam rzadziej niż te z gatunku science fiction czy fantasy, ale zdecydowałam się wyjąć poza własną strefę komfortu i do recenzji wybrać coś, na co sama bym się nie zdecydowała...
i nie mam pojęcia, jak ocenić to, co przeczytałam.
Historia opowiada o Aimee, dziewczynie, której życie zmieniło się diametralnie w krótkim czasie i która zmieniła otoczenie, by ułożyć sobie wszytko w głowie.
Z Montrealu trafia do rodziny w Pickering - malutkim mieście na prowincji.
Aimee jeszcze nie wie, jak wiele dobrego spotka ją podczas dwóch miesięcy wakacji.
Powiedzmy, że do połowy książka trzymała poziom. Może brakowało wyjaśnienia powodu, dla którego Aimee trafiła do Pickering, bo wiemy bardzo mało o jej przeszłości, ale generalnie wszytko było w miarę w porządku. Poznawaliśmy dziewczynę, jej relacje z rodziną, spojrzenie na świat, sposób życia. Czytało się to miło, akcja nie męczyła.
Ale w połowie stało się coś złego - autorka postanowiła nawrzucać tyle zwrotów fabularnych, zagmatwać historię bez większego sensu właściwie tylko po to, by wcisnąć więcej akcji.
Która często nie miała sensu.
Na przykład rozwiązanie sprawy wypadku mamy Aimee? Jakoś za łatwo poszło naszej paczce detektywów. Relacja między bohaterką a jej znajomymi z Montrealu? Nienaturalną i dziwna. Sprawa przeprowadzki Aimee? Za gładko się na to zgodziła. Dramat z wyjazdem Simona na trasę koncertową? ona się dla niego przeprowadza, za to on wyjeżdża do innego kraju???
Nie rozumiem.
Bohaterowie książki to jeden z jej atutów - nie są wykreowani idealnie, ale nie są antypatyczni. Relacja kuzynek, Sky i Aimee, nie jest sztuczna (chociaż ich pierwsze spotkanie po latach - bez wcześniejszego nakreślenia ich relacji - czytało się dość dziwnie). Aimee poznająca przyjaciół kuzynki, była w tym autentyczna, nie czuć było sztuczności.
Można mieć problemy z realnością rozwoju uczuć między Simonem a Aimee, dzieje się to zdecydowanie za szybko. Chociaż mimo wszytko, nie jest to taki speed run, jakie często widuje się w książkach dla młodzieży - dziś go poznała, jutro układa sobie z nim życie.
Do czego mogę się przyczepić to język. Nie wiem, czy wielokrotnie powtarzane opisy tego, w co dziewczyny się ubierają, jak malują, gdzie wychodzą i co jedzą są tym, co chciałam czytać. Chociaż może to jest właśnie sposób, w jaki zachowują się nastolatki. Nie wiem, od jakiegoś czasu już nie jestem jedną.
Bardzo nie podobał mi się motyw wiary, religii... albo sposób, w jaki został pokazany w tej książce.
Jako ateistce, było mi wręcz nieprzyjemnie, kiedy ciotka, wujek i obie kuzynki naszej bohaterki wręcz zmuszali ją do chodzenia do kościoła, na próby i msze. A dodatkowo rozmowy o przeznaczeniu, które stawia nam na drodze innych, losie, który działa bez naszego udziału...
No, nie.
Podziękuję.
Podsumowując, lektura Heaven, pierwszej powieści obyczajowej od lat, była dość przyjemną przygodą. Mimo kilku mankamentów i końcówki, która była galopem przez plot twisty.