Heart on fire recenzja

Są tu fani serialu Medicopter 117?



To był jeden z moich ulubionych seriali i kiedy usłyszałam, że jest książka o ratownikach górskich, musiałam ją przeczytać.


Corinne Adams nigdy nie miała łatwego życia. Niejednokrotnie została zraniona czy wykorzystana, więc jedynym wyjściem, jakim widziała, było postawienie na samotność i odcięcie się od wszystkiego, choć nawet to było trudne, ze względu na jej wygląd. Kiedy trafia do alpejskiego Schwarzzimmer, myśli, że wszystko będzie dobrze, jednak jej demony się uwalniają. Na szczęście tuż obok jest ktoś, kto jest gotowy jej pomóc.
Dla Hansa Fischera nie ma rzeczy niemożliwych. Jest pilotem śmigłowca ratunkowego, kocha adrenalinę i swoją pracę, a wszyscy w miasteczku go uwielbiają.
Ta dwójka zdecydowanie różni się pod każdym względem, jednak czy przeciwności się nie przyciągają?




Nawet nie wiecie, jak świetnie bawiłam się przy tej książce. Sięgnęłam po nią, ponieważ ma vibe serialu o ratownictwie górskim, jednak nie sądziłam, że dodatkowo otrzymam tak świetną historię.

Jeśli chodzi o samych ratowników, to autorka naprawdę się postarała. Bardzo dobre i czasem szczegółowe opisy akcji sprawiały, że czytelnik miał wrażenie, jakby sam brał w nich udział. Ogromny plus za to.

Relacja bohaterów rozwijała się swoim tempem, choć bez wątpienia czasem byłam trochę burzliwa, jak to już jest w hate-love. Ich przepychankom słownym nie było końca, a fakt, że autorka postawiła na odwrócone grumpy&sunshine, sprawiało, że polubiłam tę dwójkę jeszcze bardziej.
Dodatkowo podobała mi się wykreowana postać Corrine. Na co dzień nosiła maskę niedostępnej, nieuprzejmej i szorstkiej dziewczyny. Jest silna i mimo wszystko waleczną dziewczyną, choć po tym, co spotkało ją w przeszłości, otoczyła się grubymi murami i nie dopuszcza nikogo do siebie, to sama próbuje walczyć ze swoimi demonami. Dzięki uporowi Hansa, który stopniowo ją rozbraja i tym samym podbija jej serce.

„Heart on fire” to przecudowna, choć pełna bólu i cierpienia historia o nadziei, miłości i uczeniu się na nowo zaufania i poleganiu na innych. I oczywiście o niesamowitych ratownikach górskiego pogotowia.

Polecam z całego serca.