"Metalowa burza" to pierwsza księga cyklu z gatunku political fiction, w którym Polska odgrywa kluczową rolę na arenie międzynarodowej. Wbrew pozorom, autor jest Polakiem i choć niewiele o nim wiadomo, to w swoich książkach często udowadnia patriotyczną faworyzację. Polska w jego cyklach była stawiana w różnych sytuacjach, od napadu Białorusi (cykl Stalowa kurtyna) do bardziej abstrakcyjnych, w postaci najazdu obcych na naszą planetę (cykl Pierwsze starcie). W powyższym cyklu Armagedon, Polska staje w obliczu nowego konfliktu, nowego podziału sił.
Armagedon to przede wszystkim upadek USA, który z dnia na dzień znika w objęciach tajemniczego wirusa. Książka została napisana długo przed dobrze nam znanym SARS-CoV-2, więc i jego konsekwencje są o wiele poważniejsze. Zgony po niecałej dobie od zarażenia, prowadzą do całkowitego upadku państwa. Do tego szczyt G8 i delegacje, które giną w tajemniczych katastrofach lotniczych. Następuje rządowy chaos i szansa państw z tzw. drugiej linii.
Polacy w książkach Vladimira Wolffa to bardzo dobrzy stratedzy, więc i tu szybko odnajdują swoje miejsce w szeregu, a raczej wiedzą kiedy pora stanowczo zrobić krok do przodu. Oczywiście, takich państw, które równie szybko odnajdują swoją szansę w nowym roztasowaniu jest bez liku, ale póki co, to my na początku tej przygody otrzymujemy same wysokie figury.
Czyta się to świetnie, ale to nie jest wielkim zaskoczeniem, bo Wolff potrafi pisać. Każde starcie, każda wymiana ognia jest przedstawiona w taki sposób, że to się widzi. To się czuje. Wszystko jest czytelne. Dla laików militarnych klimatów? Kosmetyka w postaci braku dokładnego wyobrażenia wspomnianego w tekście pojazdu BTR, bo tu nie ma miejsca na opis jak ten pojazd wygląda. Tak samo z każdym użytym karabinem, pociskiem, który przedstawiony jest jedynie z nazwy. To jednak nie jest problemem, bo dla mniej wprawionych w temacie, wystarczy określenie karabin, a bardziej wprawieni w bojach doczytają to swoje AK47 czy inne oznaczenia. Vladymir Wolff pod tym względem dba o każdego czytelnika.
Fabularnie? Bardzo dobrze się to trzyma. Zdarza się parę przegięć, ale to w końcu fikcja, więc można przymknąć oko i poszaleć. A skoro i Polska wychodzi w tym układzie dobrze, to i miło po napawać się takim obrotem sił na międzynarodowej arenie.
Długo się broniłem przed tym cyklem, bo to pięć książek i kolejne pięć z czasów prowadzących ku niemu. To będzie dłuższa przygoda, ale już nie mogę się jej doczekać.