Gołymi rękami recenzja

Gołymi rękami

WYBÓR REDAKCJI
Autor: @Natalia_Swietonowska ·2 minuty
2021-01-09
Skomentuj
2 Polubienia
Po powieści dla młodszych czytelników lubię sięgać w momentach, kiedy nie mam ochoty na nic konkretnego oraz kiedy po prostu potrzebuję całkowicie zatopić się w świecie wymyślonym. Tym razem mój wybór padł na powieść Barta Moeyaerta, z tą tylko różnicą, iż historia, którą zaserwował tutaj autor, nie jest zbyt wesoła. Czy mimo tego czas spędzony na tej lekturze będę wspominać dobrze? O tym w dzisiejszej recenzji.

Ward i Bernie są najlepszymi przyjaciółmi. Cały czas spędzają wspólnie, a dni mijają im na zabawie. W ostatni dzień roku chłopcy wyruszają na spacer po łąkach, a towarzyszy im pies Warda. Przypadkiem trafiają do zagrody Betjemana, mężczyzny ze sztuczną ręką. Jeden z chłopców wyjmuje z kojca jego kaczkę, by się z nią pobawić, ale niestety niechcący ją zabija. W taki oto sposób rozpoczyna się splot wydarzeń i konsekwencji, który sprawi, że nic nie będzie już takie jak wcześniej.

Ta książeczka liczy sobie około stu stron, ale to, ile dzieje się na kartach tej powieści przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Przyznam szczerze, że nie miałam pojęcia, jaka będzie to książka - opis rzeczywiście sugeruje, że nie będzie to lekka i przyjemna lektura, ale stwierdziłam, że nie może być aż tak ciężko. Wiecie, że się pomyliłam?

Główni bohaterowie, Ward i Bernie wzbudzili moją sympatię i ogromną ciekawość. Oczywiście, byłam na nich momentami zła, że podejmowali takie, a nie inne decyzje, natomiast poza tym uważam, że są to postacie bardzo dobrze przedstawione – tak po ludzku. Być może inni czytelnicy będą widzieć ich inaczej, bo wszystko zależy do tego, jak patrzymy na pewne sprawy. Dla mnie ta dwójka to wyraziste dziecięce charaktery, jakich czasem brakuje w literaturze dla młodszej młodzieży. Warto również podkreślić, że całą historię poznajemy z perspektywy Warda.

Same wydarzenia, jakie opisuje tutaj autor, rzeczywiście mogą wywołać ciarki. Choć teoretycznie nie są one zbyt straszne – w końcu jest to powieść kierowana raczej do młodszych czytelników, to nie będę ukrywać, że podczas lektury odczuwałam pewnego rodzaju niepewność, niepokój i takie poczucie, że coś nieuchronnie się zbliża. Dzięki temu, że narratorem jest Ward, czytelnik jest w stanie poczuć targające nim uczucia, a to, uwierzcie mi na słowo, zdarza się rzadko – bez względu na gatunek danej powieści.

Bart Moeyaert ma rewelacyjny styl pisania i jest pod wrażeniem tego, jak dobrze prowadzi on tutaj akcję i jak świetnie oddał emocje głównych bohaterów. Ogromnie cieszę się, że wydawnictwo Dwie Siostry wydaje takie perełki, bo dzięki temu polscy czytelnicy mogą je poznawać i się zachwycać. Jak można również zauważyć, nie opowiadam za dużo o samych wydarzeniach. Dlaczego? Z racji tego, że jest to dość krótka książka, mogłabym przez przypadek zdradzić za dużo, a w przypadku tej powieści - każdy jej odbiorca musi sprawdzić sam, co kryje się na jej kartach.

Jestem szczerze zachwycona tą pozycją i mam nadzieję, że będzie więcej takich gęstych i na swój sposób mrocznych historii na polskim rynku.

Moja ocena:

Data przeczytania: 2020-12-27
× 2 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Gołymi rękami
Gołymi rękami
Bart Moeyaert
7.5/10

Poruszająca opowieść o chłopięcym wybryku, który nieoczekiwanie wymyka się spod kontroli, o zmaganiu się z poczuciem winy i o dziecięcych uprzedzeniach. Ward i Bernie są przyjaciółmi. Zawsze razem...

Komentarze
Gołymi rękami
Gołymi rękami
Bart Moeyaert
7.5/10
Poruszająca opowieść o chłopięcym wybryku, który nieoczekiwanie wymyka się spod kontroli, o zmaganiu się z poczuciem winy i o dziecięcych uprzedzeniach. Ward i Bernie są przyjaciółmi. Zawsze razem...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Zamknijcie na chwilę oczy i wyobraźcie sobie, że jesteście dzieckiem, które narozrabiało. Może zniszczyliście ulubiony sweter mamy, a może zjedliście brzoskwinie do niedzielnego ciasta. Co czujecie? ...

@asiaczytasia @asiaczytasia

Pozostałe recenzje @Natalia_Swietono...

Desire or Defense
Desire or defense

Po tylu powieściach kryminalnych, jakie mam za sobą w ostatnim czasie, potrzebowałam odskoczni. Potrzebowałam czegoś, co być może rozgrzeje moje serce, sprawi, że nie bę...

Recenzja książki Desire or Defense
25 grudnia
25 grudnia

Nadszedł grudzień, czyli najbardziej urokliwy miesiąc roku. Za pasem święta, sylwester, a w każdym z okien nieśmiało zaczynają rozświetlać się lampki. Mój czytelniczy wy...

Recenzja książki 25 grudnia

Nowe recenzje

Wszyscy jesteśmy martwi.
Wszyscy jesteśmy martwi - finał
@Malwi:

„Wszyscy jesteśmy martwi” to ostatnia, czwarta część serii „Krwawe Święta” autorstwa Sary Önnebo. Akcja nabiera tempa, ...

Recenzja książki Wszyscy jesteśmy martwi.
Klub Dzikiej Róży
Dzika róża
@patrycja.lu...:

"Klub Dzikiej Róży" zaprasza w progi podupadłego pensjonatu w czasach powojennych, w którym policja odkrywa zwłoki. Mie...

Recenzja książki Klub Dzikiej Róży
1.3.1.4. Śmierć nas nie rozłączy
Tetbeszka
@patrycja.lu...:

"1.3.1.4. Śmierć nas nie rozłączy" to debiut Aleksandry Maciejowskiej, w którym przenosimy się kilkadziesiąt lat wstecz...

Recenzja książki 1.3.1.4. Śmierć nas nie rozłączy
© 2007 - 2024 nakanapie.pl