Drugi tom serii Sławomir Kruk. Pierwszy, zatytułowany po prostu „Kruk”, kończy się zatrzymaniem prokuratorki Marty Krynickiej i oskarżeniem jej o zamordowanie Alberta Adamiaka. W ostatniej scenie tomu pierwszego Marta, zamiast szukać pomocy u tatusia senatora, dzwoni do komisarza Kruka i już samo to wydaje się intrygujące.
„Gorszy” zaczyna się kilkadziesiąt godzin później – Kruk odwiedza Martę w areszcie i wypytuje o zdarzenia, w których brała udział. Choć technicznie wydaje się to zupełnie nieprawdopodobne (drzwi zamknięte od wewnątrz na solidny łańcuch, pozamykane okna), żeby Marta Krynicka była niewinna, Kruk wierzy, że to jednak nie ona zastrzeliła Adamiaka, z którym miała solidnie na pieńku. Chcąc jej pomóc, komisarz musi odnaleźć prawdziwego zabójcę Alberta Adamiaka i w ogóle – odkryć motywy całej afery.
Coś takiego, taki prymitywny chwyt, uważam za wyjątkowo niesmaczny. Jedna historia, podzielona sztucznie na pół i to w trakcie akcji, po to tylko, żeby czytelnik „musiał” wydać pieniądze na dwie książki, zamiast jednej. To by mogły być kolejne rozdziały, a nawet sąsiednie akapity, tej samej powieści. Lektura tego niby drugiego tomu cyklu, bez znajomości pierwszego, nie ma żadnego sensu. Tom pierwszy, zamiast na koniec zamykać zawarte w nim wątki, niektóre wręcz otwiera, więc zabierając się do jego lektury, trzeba koniecznie sprawić sobie od razu tom kolejny, bo inaczej nie będzie się to kupy trzymać, Nie lubię takich marketingowych zagrań, mocno nie podobają mi się próby manipulacji czytelnikami w wykonaniu autora i/lub wydawcy, zwłaszcza, jeśli mają na celu wyciągnięcie od niego pieniędzy.
Pozbyłbym się tej książki w moment, gdyby nie jedna przeszkoda – to naprawdę bardzo ciekawie napisana powieść sensacyjna. Piotr Górski dysponuje bogatą wyobraźnią, miewa znakomite pomysły, a jeśli jeszcze popracuje nad warsztatem, to może się stać postacią znaczącą w gronie autorów polskich powieści kryminalnych czy sensacyjnych.
W powieści znajdzie czytelnik wielu bohaterów tomu pierwszego, zarówno w szeregach policji i prokuratury, jak i przestępców. Szybko też okazuje się, że istnieją całkiem realne powiązania biznesowe polityków i bandziorów. W całym tym chaosie komisarz Kruk prowadzi na wpół prywatne śledztwo (przełożeni jakoś nie zachęcają go do grzebania w sprawie tego kalibru), które zresztą lawinowo się rozrasta.
Jest jeszcze jeden element talentu autora, ale ten odkryłem po przeczytaniu trzech książek, napisaniu o nich opinii, i wreszcie zerknięciu na recenzje innych czytelników. Okazało się dzięki nim (wielu, nie wszystkich), że Piotr Górski tak skonstruował postać Kruka, że ten właściwie budzi sympatię i zaufanie. Zły człowiek, zły policjant, być może sprawny śledczy. Komisarz, który biciem wymusza zeznania na niewinnej osobie. Który prowadzi jednocześnie wiele różnych spraw (to akurat jest prawdziwe), ale właściwie to nie prowadzi – olewa je po prostu, ignoruje, spycha na innych, bo sam zajęty jest sprawą młodej, atrakcyjnej prokuratorki. Dla Krynickiej to pewnie dobrze, ale dla wielu ofiar różnych przestępstw, jest to mało korzystne – ich sprawy nie zasłużyły na poważniejsze zainteresowanie pana komisarza.
Bezpośrednim przełożonym Kruka jest Zych, przyjaciel komisarza jeszcze z podwórka. Zych mógłby wiele razy awansować, ale gdyby „poszedł wyżej” nie miałby kto chronić Sławomira Kruka, przed konsekwencjami jego problematycznych postaw i zachowań.
Reasumując: dobra powieść sensacyjna – uznałbym pewnie, że bardzo dobra, gdyby nie marketingowe sztuczki z niedokończonymi wątkami. A że z Krukiem nie chciałbym się zetknąć na żadnej płaszczyźnie, to już inna sprawa.