"Gdzie śpiewają raki" To książka, do której zachwycają niemal wszyscy. Ja przyznam szczerze długo kazałam czekać jej na półce, aż w końcu sięgnęłam po ten tytuł. Na domiar złego miałam do niej dwa podejścia. Pierwsze było nieudane, jakoś nie mogła dla mnie ta książka zaskoczyć po pierwszych stronach. Ale myślę, że to musiał być jakiś kryzys. Bo gdy już ruszyłam z czytaniem, to dosłownie nie mogłam przestać. Teraz po przeczytaniu w zupełności rozumiem fenomen tej historii i taką popularność książki.
Barkley Cove w Karolinie Północnej to miasteczko, gdzie życie toczy się powoli i spokojnie. Wszystko zmienia się w roku 1969, z dniem, gdy na mokradłach zostaje odnalezione ciało Chase'a, czyli drużynowej gwiazy, chłopaka który zawsze był bardzo popularny i miał wielkie powodzenie u płci przeciwnej. A o jego Morderstwo zostaje Oskarżona "dziewczyna z bagien", czyli Kya Clark. Dziewczyna, która totalnie odizolowała się od świata, została porzucona przez wszystkich w swoim życiu i unikała ludzi, jak tylko mogła. W swoim życiu pasjonowała się przyrodą, naturą i mokradłami na którymi żyła. To właśnie im poświęcała się w całości. Dziewczyna, którą wszyscy, którym zdecydowała się zaufać oszukali, straciła kompletnie zaufanie do ludzi i postanowiła spędzić życie w odosobnieniu, nagle zostaje oskarżona o morderstwo.
Ta książka wciąga, porusza i zmusza do refleksji. Ja czytając dosłownie pokocchlaalm Kye, która była niewinną, biedną i doświadczoną przez życie dziewczyną. Jej historia dla mnie była niewiarygodna i poruszająca. Niejednokrotnie podczas czytania poleciały mi łzy, a odrzucenie Kyi przez społeczeństwo było dla mnie nie do pojęcia. Akcja książki dodatkowo dzieje się w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych ubiegłego wieku, a myślę że zjawisko izolacji i wyśmiewana drugiej osoby w dzisiejszych czasach jeszcze bardziej się nasiliło. Jak bardzo życie tej dziewczyny mogłoby być inne, gdybyw spędzając jeden dzień w szkole nie poczuła odrzucenia i odizolowania. Mogłoby to zmienić kompletnie jej życie. A takie zjawiska w dzisiejszych czasach są dosłownie nagminne! Bardzo często zdarzają się takie sytuacje, przez pochodzenie, wygląd, czy ubiór. Dla dziecka odrzucenie może mieć bardzo poważne konsekwencje. Dosłownie mnie to przeraża, a po przeczytaniu książki uświadamiam sobie, że takie zachowanie może mieć znaczący wpływ na całe nasze życie.
Historię poznajemy w pierwszoosobowej narracji, głównie z perspektywy "Dziewczyny z bagien", która często mówi o swoich uczuciach, pragnieniach i obawach.
Delia Owens na tą historię miała świetny pomysł, przedstawiła go perfekcyjnie, co w całości faje genialną historię, napisana w taki sposób, że nie można się oderwać. Zakończenie zaskakujące, a dla mnie to wielki plus. Tutaj nie powiem nic więcej, bo musiałabym zdradzić nieco z fabuły, a tym mogłabym zepsuć przyjemność czytania tym, którzy jeszcze historii nie poznali.
Myślę, że książka nie bez powodu zyskała taki rozgłos, a wszystkim którzy jeszcze nie czytali polecam nadrobić! Nie dajcie czekać tak długo, tak wspaniałej historii!!
Bardzo serdecznie polecam!