Alice właśnie pochowała męża, któremu przed kilkoma tygodniami rzuciła pod nos papiery rozwodowe. To jednak nie koniec kłopotów. Zmarły miał tajemnice i problemy, z konsekwencjami których musi mierzyć się kobieta. W jej życiu pojawia się Bruce - agent od lat ścigający niebezpieczny kartel. Młoda wdowa ma niesamowicie dużo wspólnego z jego sprawą. Powstała z tego powodu relacja zaczyna się rozwijać, ale niebezpieczeństwo nigdy nie śpi.
To było moje pierwsze spotkanie z twórczością Anieli Wilk i skłamałabym, gdybym stwierdziła, że było ono nieudane. Przeciwnie! Motyw policji czy FBI to zupełnie moje klimaty. Jestem totalnym freakiem, jeżeli chodzi o detektywów, śledczych i wszystko, co dzieje się dookoła nich. Niestety - niewiele książek potrafi mnie zachwycić. Figurantka to jednak zdecydowanie coś w moim stylu.
Okładka sama w sobie mnie nie urzekła - czerń i szarość przełamane różem to całkiem przyjemne dla oka połączenie, jednak całokształt wypadł po prostu średnio. Nie oznacza to jednak, że zniechęciło mnie to do lektury. Tym razem świadomie zignorowałam okładkę i ruszyłam prosto do tekstu.
Styl pani Wilk jest bardzo przyjemny, prosty, ale na pewno nie nazwałabym go banalnym. W niektórych momentach nawet się uśmiechałam, a czasami wręcz śmiałam - bardzo doceniam wysublimowany, niezbyt nachalny humor, który pojawia się w niektórych fragmentach. Podczas lektury czułam, że każde zdanie jest przemyślane, a autorka nie próbuje na siłę udowodnić nam, jak dobrze pisze się jej elementy komediowe. Ona po prostu je pisze i są jak najbardziej udane. Pojawiło się sporo opisów, ale uważam je za spory plus. Wolę dobrze wykreowane otoczenie i wewnętrzne przeżycia bohaterów niż sztywne, słabej jakości dialogi, chociaż u pani Wilk i te są naprawdę dobrze skonstruowane.
Mieszane uczucia mam co do bohaterów. Alice zapowiadała się obiecująco, jednak każda kolejna strona utwierdzała mnie w przekonaniu, że mam do czynienia z patrzącą na wszystkich z góry, bogatą wdówką, która chce odjąć sobie od metryczki kilka lat. Była irytująca, a jej wojownicza natura wcale nie przemawiała do feministycznej części mojej osobowości. Chwilami chciałam ją po prostu udusić. Na przeciwnym biegunie znajduje się Bruce - tajemniczy, inteligentny, oddany sprawie, ale jednocześnie opanowany, czasami niemal zdystansowany. Niewątpliwie to właśnie on jest najsilniejszym filarem powieści, szczególnie kiedy myślę o jego relacji z dużo młodszym sąsiadem, któremu pomagał w kryzysowych sytuacjach. Lubię nieoczywistych bohaterów; oddanych śledztwu służbistów o gołębim sercu. Ostatecznie uważam jednak, że te postaci stworzyły naprawdę ciekawą i miłą w odbiorze mieszankę. Był humor, tajemnice, proces poznawania się i stopniowe budowanie zaufania.
Stworzona z głową intryga, płynna akcja i nuta namiętności - to chyba te elementy są częścią składową sukcesu tej powieści. Autorka zachowała równowagę pomiędzy śledztwem a prywatną relacją bohaterów; nie przesadziła w żadną stronę i niczego nie przytłoczyła. Mnie, fankę motywu FBI, chwyciła ona za serce i nie chciała puścić, dlatego z ogromną przyjemnością sięgnę po kontynuację losów Alice i Bruce'a.