Fiodor Dostojewski i fantastyka? To może zdziwić tych Czytelników którzy pamiętają „Braci Karamazow”, „Zbrodnię i karę” czy „Idiotę”. Ale to fakt. Dostojewski pisywał krótkie formy związane z fantastyką.
No, może nie jest to fantastyka w dzisiejszym rozumieniu encyklopedycznym, w rozumieniu Stanisława Lema. Te opowiastki można sklasyfikować, nawet po pobieżnym przejrzeniu, jako opowiadania o magii, duchach, krasnoludach i innych nadprzyrodzonych zjawiskach. Czyli bliżej Stephena Kinga lub Ursuli Le Guin. Czyli są to fantazje – fantasy.
W opisie można przeczytać że Dostojewski pisał te opowiadania właściwie przez całe życie. Z tego wynika że te opowieści były dla Autora odskocznią od wielkich powieści? Próbką literackich możliwości? A może sposób na wypowiedz na tematy na który nie wypowiedział się w wielkich dziełach?
Takim tematem w pierwszym i drugim opowiadaniu są sny. W „Petersburskich opowieściach” pojawiają się mary, ale mary szczególnego rodzaju. Mogą stanowić fundamenty niejednego opowiadania. Nie zdziwiłbym się gdyby okazało się że Dostojewski nie jest tylko ich autorem, a również – właścicielem. „Bobek” opowiada właściwie nie o snach, tylko marzeniach. Dziwnych marzeniach. „Chciałem się rozerwać, trafiłem na pogrzeb”, powiada narrator i jednocześnie główny bohater. Snuje fantazje na temat zmarłych. Pomysł dobry, wykonanie całkiem niezłe. „Chłopczyk na gwiazdce u Pana Jezusa” to parafraza bajki Andersena „Dziewczynka z zapałkami”. Dostojewski pokazuje nędzę rodziny pewnego chłopczyka, którego matka została zabrana na komisariat, a ojciec leży pijany na barłogu. Chłopiec nie wie co robić i – z nudów – wychodzi z mieszkania. Miasto go pochłania bez reszty. Światła, wystawy sklepowe, ruch uliczny – tyle jest do obejrzenia. Nagle ktoś mówi miękkim głosem: „Chodź do mnie, chłopczyku!”. Zaciera się granica realnego życia i życia nadprzyrodzonego. Oto ten kto woła chłopczyka jest Jezusem Chrystusem. Kto zna „Dziewczynkę z zapałkami” ten zna koniec „Chłopczyka na gwiazdce u Pana Jezusa”. „Chłop Mareusz” to króciutka opowieść o przygodzie z wilkiem. Głównym bohaterem tej opowieści jest jednak człowiek, tytułowy Mareusz. Opowiada on zdarzenie, które można zakwalifikować jako marę senną. Ten wilk, o którym wspomniałem istnieje czy nie istnieje? Znowu jakby sen odgrywał istotną rolę w opowiadaniu. „Stuletnia” jest pochwałą życia. Oto tytułowa bohaterka odwiedza najbliższą rodzinę. Przy świątecznym stole zastyga raptownie i umiera. Co tu robić, zastanawia się rodzina. Jak potraktuje nieboszczkę, a szerzej – śmierć. Pomimo tematu, można się uśmiechnąć. „Potulna”, najlepsze opowiadanie w zbiorze, to spowiedź życia człowieka, którego żona popełniła samobójstwo. Spowiedź przekształca się w analizę psychologiczną. Mąż chce odpowiedzieć dlaczego to się stało, co się stało. Opowiadanie warte osobnego artykułu. „Sen śmiesznego człowieka” można potraktować jako alegorię życia. Oto człowiek chce popełnić samobójstwo. Od zamiaru powstrzymuje go kilkuletnia dziewczynka. Kilka słów, jeden gest i mężczyzna zaczął się zastanawiać nad sobą. Sen, który śnił następnej nocy, utwierdził go w przekonaniu że jednak warto żyć, warto przeżyć życie aż do naturalnej śmierci. Temat snu zrealizowany w podobny sposób jak w „Podróży międzyplanetarnej” Marka Twaina. Ostatnie opowiadanie w tomie „Opowieści fantastyczne” Fiodora Dostojewskiego nosi tytuł „O niebezpieczeństwie pogrążania się w niebezpiecznych snach” I znów sen w roli głównej. Ale tym razem nie tylko prozą, ale także wierszem. Jest to parafraza znanych za czasów Dostojewskich utworów, być może Dostojewski chciał pogłębić warsztat pisarski. Niezbyt udany utwór – tym bardziej że Pisarz tworzył go wspólnie z kolegami – pisarzami, których nazwiska niewiele już mówią przeciętnemu zjadaczowi książek. Po prostu widać że każdy z tych pisarzy ma swój indywidualny styl i sklejenie kilku stylów w jedno opowiadanie wydaje się być nieporozumieniem.
Taki to przegląd wszystkich opowiadań. Na pierwszy rzut oka widać dziewiętnastowieczną manierę wykorzystywania snów jako pożywki do napisania opowieści fantastycznych. W czasach Dostojewskiego to było na porządku dziennym. Jego stulecie to lokomotywy a szerzej pociągi, z drugiej strony para, ogień czyli fabryki. Rozwijała się medycyna i farmaceutyka – poznawano takie działy nauki jak chemia i fizyka. Lecz i sny zaczyna badać człowiek właśnie w 19 wieku, sferę życia do dzisiaj niezbadaną do końca. Dostojewski wykorzystuje tę wiedzę. Opowiada o stykaniu dwóch światów – tego realnego i tego związanego z snami. Można bez cienia wątpliwości powiedzieć, że jego fantastyczne opowieści są czymś co dzisiaj nazwiemy magicznym realizmem. Mamy sny, ale również to, co widzimy w wielkich powieściach Fiodora Dostojewskiego. Brut, nędzę, alkoholizm, smród, pecyny zmarnowanego życia.
Oczywiście ocena tych opowiadań to inna strona medalu. Nie są to arcydziełka literatury. Takie przeciętne utwory, które mógł napisać każdy. Lecz polecam pomimo tego. Te utwory dla konesera literatury Dostojewskiego będą stanowić o sile ( lub jej braku) pióra Wielkiego Pisarza. A dla tych Czytelników, którzy nie znają „Idioty”, „Braci Karamazow” czy „Zbrodni i kary” – mogą być wstępem do czytania powyższych lektur.