Są książki, które potrafią napluć w twarz, wymierzyć siarczysty policzek i potrząsnąć czytelnikiem, jak szmacianą lalką. Ten wyjątkowy rodzaj literatury siedzi w głowie, przykręca nam śrubki i zaciekle chłoszcze wyobraźnię, nie dając o sobie zapomnieć. Najlepszy tego dowód jest już na wyciągnięcie ręki. Osławiona „Dziewczyna z sąsiedztwa” Jack'a Ketchuma w końcu została przetłumaczona na polski i z gracją usadowiła się na księgarskich półkach, filuternie zaglądając na czytelników spragnionych mocnych wrażeń.
„Wydaje ci się, że wiesz co to ból?” - tym pytaniem rozpoczyna się jedna z najbardziej kontrowersyjnych książek w historii literatury współczesnej. Zainspirowana wydarzeniami autentycznymi, obrosła wśród fanów grozy prawdziwą legendą. Wszystko zaczęło się w 1989 roku, kiedy to wydawnictwo Warner Books po raz pierwszy wydało tą powieść. Okazało się, że bezkompromisowa tematyka „Dziewczyny z sąsiedztwa” znalazła podatny grunt na amerykańskim rynku czytelniczym. Efekt? Nakład książki rozszedł się w mgnieniu oka. Ci, którzy się na niego nie załapali, usilnie poszukiwali egzemplarzy w bibliotekach, wśród znajomych i księgarskich antykwariatach. Na ponowne wydanie powieści trzeba było czekać aż osiem lat, bo dopiero w 1997 roku wydawnictwo Overlook Connection Press wydało limitowaną edycję „The Girl Next Door” w twardej oprawie. Do masowej dystrybucji książka trafia ponownie w 2005 roku, dzięki wydawnictwu Leisure Books. Tymczasem prawa do wydania i tłumaczenia utworu Ketchuma nabywają Japończycy, Niemcy, Hiszpanie, Francuzi, Węgrzy, a w końcu i Polacy.
Fabuła książki opiera się na historii autentycznej, która wstrząsnęła Ameryką w latach 60-tych ubiegłego wieku. Dokładnie w 1965 roku zdegenerowana Gertrude Baniszewski, wraz ze swoimi pociechami i ich znajomymi, przez wiele tygodni katowała 16-letnią Sylvię Likens oraz jej młodszą siostrę Jenny. Na ciele starszej z dziewcząt odnaleziono ponad sto różnych ran oraz wypalony napis: "Jestem prostytutką i jestem z tego dumna!". Ta wręcz nieprawdopodobna historia posłużyła za kanwę powieści, a jej echa aż do dziś pobrzmiewają w pamięci mieszkańców Indiany.
„Dziewczyna z sąsiedztwa” opowiada o perypetiach 14-letniej Meg Loughlin oraz jej młodszej siostry, Susan, którym życie postanowiło wymierzyć potężnego kopniaka. Gdy ich rodzice giną w tragiczny sposób, nad Meg i Susan skrzydła opieki roztaczają krewni. W nowym domu siostry nie czują się najlepiej. Głównym tego powodem jest niejaka Ruth Chandler, która sprawuje władzę w tym domostwie. Kobieta daje dziewczynkom wyraźnie do zrozumienia, że są gorsze. Od niewinnych docinków, przechodzi do stosowania kar, by w końcu zamknąć Meg w piwnicy, gdzie przeżyje prawdziwe piekło.
Powieść Jack'a Ketchuma to dzieło bardzo dołujące i przerażające w swej wymowie. Pełne przenikającego bólu, obezwładniającego cierpienia i zwierzęcych instynktów, kruszy nawet najbardziej zatwardziałe serca. Pod natłokiem tylu emocji, które nagromadziły się nad książką, mogą się dosłownie ugiąć kolana. Niemal za każdym razem, gdy sięgnę pamięcią do tragicznej historii Meg, jakoś przedziwnie smutno robi mi się na duszy. „The Girl Next Door” to zdecydowanie literatura najcięższego kalibru, otulona płaszczem przemocy i zła, drzemiącego w drugim człowieku. Ketchum straszy nas, ale w sposób zupełnie inny niż ten zarezerwowany dla opowiastek o wampirach, wilkołakach i bezimiennych istotach. Książka ta przeraża swą prawdziwością, bo scenariusz do niej napisało samo życie. Autor przekuł, niczym zręczny rzemieślnik, autentyczną historię w formę powieści, dodając temu wszystkiemu rys fikcji literackiej, ale w gruncie rzeczy, wymowa pozostaje ta sama. Sadyzm, tortury, fascynacja erotyczna przybijają tu sobie piątkę. Poziom deprawacji oprawców Meg jest wręcz niewyobrażalny. O tym przytłaczającym procesie dehumanizacji czyta się z walącym sercem, jakby zaraz miało wyskoczyć z klatki piersiowej i zaciśniętymi pięściami. Deszcz emocji spływa po odbiorcy aż do ostatniej strony. Finał to istny popis bestialstwa i ludzkiego plugastwa. Po lekturze „Dziewczyny z sąsiedztwa” aż chciałoby się stanąć przed lustrem i wylać na nie ciemną farbę, by nawet zwykłe odbicie nie przypominało nam o tym, że należymy do tego samego gatunku ludzkiego, co Ruth Chandler.
Jeśli istnieją na tym świecie książki, które potrafią wzbudzić w czytelniku arystotelowskie katharsis, to „The Girl Next Door” z pewnością nią jest. Ta bulwersująca powieść powinna się znaleźć w panteonie najbardziej przerażających dzieł wszech czasów. Jeśli ktoś nie zna „Dziewczyny z sąsiedztwa”, ten, tak naprawdę, nie wie nic o współczesnym horrorze literackim. Pozycja absolutnie obowiązkowa!