"Dziewczyna z kamienicy " to debiutancka powieść Dagmary Leszkowicz-Zaluskiej. To historia opisująca losy mieszkańców pewnej kamienicy w Pleschen (dziś Pleszew), w latach poprzedzających wybuch I wojny światowej i w okresie jej trwania. To obrazki rodzajowe wiernie oddające realia ówczesnego życia.
Główną postacią, wokół której oscyluje akcja jest malutka Helenka, córka Ireny Kałuży. Matka zostawiła dziewczynkę pod opieką babci, a sama udała się do pracy do Westfalii. Moment, gdy kobiety żegnały się na stacji stanowi jedyne wspomnienie rodzicielki, które Helenka jest w stanie przywołać w pamięci.
"Helena miała tylko jedno wyraźne wspomnienie matki. Większość innych wyparowała w odmętach amnezji dziecęcej, błogiego czasu wczesnego dzieciństwa, z którego pamięta się migawki, czasem jakiś zapach i nic więcej."
W swojej powieści autorka stara się oddać klimat tamtych czasów. Ludzie postępowali wtedy zupełnie inaczej i cenili sobie całkiem inne wartości. Rodzicom należało być posłusznym i rzadkością były jakiekolwiek próby niesubordynacji. Oczywiście, zdarzały się takie sytuacje, jednak z reguły kończyły się one wydziedziczeniem delikwenta.
"Zachowywała jednak swoje anse względem matki dla siebie i pomagała jej jak tylko mogła. Nie wyobrażała sobie, że mogłoby być inaczej. Matka to matka."
Pierwsza połowa XX wieku to dopiero początki walk o równouprawnienie kobiet. Choć odchodzono już od kojarzonych małżeństw, to panie nadal traktowane były jako istoty niższego rzędu, którym nie przysługiwało większość praw. Mimo aktywności sufrażystek na tym polu, większość ludzi skupiało się w tym okresie na tym, by jakoś przeżyć z dnia na dzień. Zwłaszcza, że wojna, choć tocząca się na odległych terenach, przyczyniła się do pogorszenia warunków bytowych mieszkańców obecnej Wielkopolski.
"Droga Pani, tak to już jest, przecież wszystkie wiemy, że to mężczyźni mają ostatnie zdanie, a żony to prawie ich własność."
Tocząca się wojna wywoływała wśród społeczeństwa nadzieję na odzyskanie niepodległości. Co prawda, nie wszystkich tematy te jednakowo zajmowały. Prawdą jest, że w sytuacji gdy podstawowe potrzeby nie zostają zaspokojone ludziom brakuje sił na jakąkolwiek dodatkową aktywność. Na szczęście, wśród ówczesnej ludności znajdowali się też działacze, którzy krzewili w Polakach ducha walki.
"Ale teraz, kiedy daj Bóg, wojna ma się ku końcowi, nareszcie widzimy jakąś szanse dla siebie. W końcu mocarstwa dostrzegły, że Polska musi wrócić na mapę!"
"Dziewczyna z kamienicy" to powieść wracająca do przeszłości, do czasów I wojny światowej, ukazujaca autentyczne życie ludzi w tym okresie. Przedstawia nam przedstawicieli różnych grup społecznych i zwraca uwagę, że to czas w którym przestały się liczyć stosowane dotąd podziały. Wszyscy żyli obok siebie w symbiozie i razem walczyli o lepsze jutro dla siebie i swoich rodzin.
Na uwagę zasługuje język powieści naszpikowany gwarą poznańską. Choć początkowo trudno się przyzwyczaić do pewnych określeń, to z czasem wsiąkają one w człowieka i pomagają lepiej zrozumieć historię przedstawioną przez autorkę.
Historię częściowo opartą na faktach, której celem jest ocalić od zapomnienia rodzinne wspomnienia.
Moja ocena 8/10.