„Książka i możność czytania,
to jeden z największych cudów ludzkiej cywilizacji”.
Maria Dąbrowska
Odczuwałam taki smutek, żal a przede wszystkim złość podczas czytania powieści Pani Małgorzaty Urszuli Laski Miód w deszczu, z powodu tego mało zacnego faktu w historii naszego kraju, kiedy to w roku 2019, niezwykle upolitycznioną Nagrodę Nobla w dziedzinie literatury otrzymała jak dotąd całkowicie olewana na światowym rynku wydawniczym Pani Olga Tokarczuk.
Powiecie pewnie, co ma książka Pani Laski do Pani Tokarczuk, wierzcie mi to nie mój bełkot... Już tłumaczę. Kocham literaturę klasyczną. Swoje początki z nią zaczęłam w wieku 12 lat z powieścią Pani Heleny Mniszkówny Trędowata, następnie oczywiście Ordynat Michorowski, tej samej autorki, a dalej już klasyki jak Chłopi, Noce i dnie, Nad Niemnem, Lalka, Marta, czy Między ustami a brzegiem pucharu. To były i nadal są moim zdaniem piękne wprost nie tylko powieści o miłości, ale również niezwykle patriotyczne publikacje. Można ich nie lubić, można nie czuć tego rodzaju pisania, jednak niewątpliwie ich autorzy zasługują na szacunek. Niektórzy z nich doczekali się ukoronowania swej twórczości, wydawać by się mogło, największą nagrodą w dziedzinie literatury, czyli Nagrodą Nobla i chwała im za to, ponieważ niewątpliwie im się należała, choć osobiście, nie przepadam za komunistycznym tokiem myślenia Pani Wisławy Szymborskiej.
Kiedy w roku 2019 Pani Olga Tokarczuk pisarka, która nie przyczynia się do szerzenia patriotyzmu w naszym kraju, a już na pewno poza nim otrzymała (śmiem twierdzić na potrzeby polityczne) nagrodę przyznawaną od lat, spadłam z krzesła, ponieważ uważam, że jest tak wielu naprawdę zacnych autorów piszących o prawdziwej Polsce i prawdziwych Polakach, że nie mieściło mi się w głowie, iż można wykazać się, aż takim brakiem znajomości literatury polskiej. Właśnie do tych wartościowych dzieł zaliczam powieść Miód w deszczu. To nieprawdopodobne, posiadając w kraju takie pisarki jak np. Pani Laska doceniać coś, co nie zasługuje moim prywatnym zdaniem, nawet na przeczytanie dwóch stron a co dopiero nagrodę takiej rangi.
Książka autorki jest najlepszą jak dotąd przeczytaną przeze mnie pozycją obyczajową tak bardzo podobną do powieści, którymi zachwycam się do dziś. To kolejna publikacja Pani Laski, którą czytałam, jednak ta po prostu bije na głowę wszystkie poprzednie i moim zdaniem tematyka książki powinna zostać rozbita przez pisarkę i pisana w tomach!
Zanim opiszę fabułę pozycji, chciałabym jeszcze kilka słów poświęcić okładce tego dzieła. Przyznam, że całkowicie mnie ona zmyliła. Spodziewałam się raczej lekkiej książeczki obyczajowej, z wątkiem miłosnym a dostałam po głowie prawdziwym arcydziełem w stylu Pani Dąbrowskiej. Nie mam pojęcia, jaki był zamysł grafika, ale z tyłu powieści powinno być dopisane do nominacji w przyznawaniu kolejnej Nagrody Nobla. Niewątpliwie wielka treść skrywana pod skromną okładką.
W wielkim skrócie powieść pisana jest na kanwie historycznych wydarzeń zaraz po wojnie, znajdziemy w niej historię okupacji, losy naszych Żołnierzy Wyklętych, brutalny przemarsz wojsk, zarodek PRL -u, i coś, co oczarowało mnie najbardziej, czyli niezwykłe przedstawienie rejonu Mazur i Kurpiowszczyzny, z całą jej tradycją. Ciężka praca, dzieci do wychowania, przemoc domowa, sąsiedzkie konflikty, wzajemna, pomoc, ale i niechęć, a to wszystko przedstawione jak najbardziej realnie, z odbiciem wielkich polskich dzieł, które również poruszały te tematy.
Pozycja ta jest opisem życia rodzinnego, nie wymyślnego, ale właśnie życia zwykłych Polaków mierzących się z trudnościami. Znajdziemy tutaj miłość Gretel i Juliana wystawioną na próbę czasów, w jakich żyją, przeczytamy o ciężkiej sytuacji Antosi, gnębionej przez męża tyrana przyznam, że ta postać była moją ulubioną niezwykła kobieta... Codzienne życie i ciężką pracę rodziny, i starego Mazura, dla którego również zaświeciło słońce.
Pozycja ta zawiera dosłownie wszystko to, co zawierają klasycy. Pisana współcześnie udowadnia nam, że nasza historia, rodzina, wiara, i kraj nadal są najważniejszymi tematami w polskich powieściach obyczajowych, udowadnia nam, że są jeszcze autorzy, którzy bez sztucznych ubarwień i przekłamań na potrzeby wielkiej polityki tworzą dzieła o nas samych i tradycji wielkiego kraju nad Wisłą.
Muszę również wspomnieć o wprost cudownym urzekającym języku pozycji. Gwara kurpiowska tak bogata w książce wprowadza nas całkowicie w świat stworzony przez pisarkę i jest wisienką na torcie całej fabuły. Oczywiście znajdziemy słowniczek tych zapewne niezrozumiałych dla większości wyrazów więc bez obaw o zrozumiałość tekstu.
Jestem pod wielkim wrażeniem tej publikacji... Naprawdę z chęcią ujrzałabym to dzieło na dużym ekranie, i byłabym szczęśliwa gdyby pisarka kontynuowała temat, aby z jednej pozycji powstała np. trylogia. Kochani tę książkę po prostu trzeba mieć. Po wielkich klasykach mistrzów literatury polskiej przyszedł czas na współczesnych pisarzy, którzy kunsztem dorównują tym, na których wychowały się pokolenia. Gratuluję Pani Lasce wspaniałej pozycji, czekam na więcej i życzę wielu nagród, ponieważ niewątpliwie Miód w deszczu na nie zasługuje. A Was gonię do księgarni po perełkę wśród literatury obyczajowej, jestem przekonana, że utoniecie w tej publikacji i będziecie chcieli więcej.