W powietrzu już czuje się pierwsze rześkie oddechy jesieni, a to oznacza, że lato odeszło, czy też może uderzyło w kimę na najbliższe dziewięć miesięcy. Ja jednak postanowiłem jeszcze przez moment kurczowo trzymać się ciepłych dni - nawet jeśli te miały by gościć tylko w mojej wyobraźni - i sięgnąłem po antologię klasycznych opowiadań grozy, którą w 2021 roku wydało Wydawnictwo Zysk i S-ka.
Wakacje wśród duchów to zbiór jedenastu tekstów z epoki wiktoriańskiej, stworzonych przez twórców brytyjskich, irlandzkich, szkockich, ale także amerykańskich. Chyba nie będzie zbytnim nadużyciem, jeśli napiszę, że w literaturze XIX wiek był czasem wszelkiej maści zjaw, duchów i widziadeł. Najwyraźniej ówcześni ludzie mocno się tym tematem interesowali, dzięki czemu powstało wiele świetnie napisanych tekstów. Część z nich trafiła do niniejszej antologii, która stanowi kolejny tom cyklu wspomnianego wyżej wydawnictwa. Ledwie na początku sierpnia recenzowałem
Duchy Nocy Kupały, które również stanowią część tej bezimiennej serii, a w moje ręce wpadła kolejna wyjątkowa publikacja.
Wakacje wśród duchów, to przepięknie wydana, licząca ponad 560 stron cegiełka, w której znajdziecie - jak już wspomniałem - jedenaście utworów, dziewięciu pisarzy (wśród nich jest jedna pisarka, ale o tym kwiatuszku wspomnę za chwilę). Trafiły tu opowieści straszne, mroczne i wzbudzające niepokój. Wszystkie łączy temat przewodni czyli duchy, a także przepiękny, barwny i kwiecisty język. Przy czym tłumaczenia panów Łozińskiego i Ochaba wolne są od anachronizmów i XIX-wiecznej gramatyki, a więc lektura nie nastręcza kłopotów i jest czystą przyjemnością.
Wśród opowieści panuje spora różnorodność, jest tu chociażby groteska o duchu prześladowanym przez rodzinę, która wprowadziła się do posiadłości od stuleci przez niego nawiedzaną. Jest też opowiadanie o 20-letnim Rudolfie, który w noc przesilenia jesiennego trafia do wnętrza kurhanu zamieszkałego przez stare duchy rządne krwi i ciał żywych. Poznacie również mroczną historię zjawy na koniu od dekad nawiedzającą pewną angielską dolinkę; zajrzycie do nawiedzonej kamienicy, traficie w sam środek wojny pomiędzy pewną rodziną, a otaczającymi ich dom drzewami, czy spotkacie dróżnika prześladowanego przez zjawę ostrzegającą go przez jakąś zbliżającą się tragedią, czy wreszcie wyjdziecie naprzeciw ludziom wygnanym ze swojego miasta przez duchy...
Ok, zatrzymajmy się przez chwilę przy tych duchach wypędzających ludzi ze swych domów. Jeśli miałbym wskazać opowieść, która podobała mi się najbardziej, to byłaby to właśnie
Podnieść martwych z grobów Margaret Oliphant z 1880 roku. To znakomity tekst, będący bardziej mini powieścią niż opowiadaniem, nasiąknięty jest gęstą atmosferą grozy, tajemnicy i niepewności. Historia, która od pierwszych stron wzbudza niepokój, wywołuje gęsią skórkę, nawet gdy jeszcze nic konkretnego się nie dzieje. Ale to jedna z tych opowieści, w której groza po prostu wisi w powietrzu. Moją uwagę zwróciło również opowiadanie
Dróżnik Charlesa Dickensa. Tak, tego Dickensa od
Opowieści wigilijnej czy
Olivera Twista. Gdyby facet tworzył kilka dekad później, powiedziałbym, że mógł się inspirować Stefanem Grabińskim, ale gdy nasz mistrz grozy przyszedł na świat stary poczciwy Charles od ośmiu lat leżał w grobie, więc to raczej niemożliwe. Co nie zmienia faktu, że
Dróżnik jest bardzo w klimacie opowieści Grabińskiego i pewnie dlatego tak ten tekst mi się spodobał. Chciałbym też wspomnieć o
Dwóch rączkach Arthura Quillera-Coucha, który pokazał, że opowieść o duchach może być ciepła i wzruszająca. Arthur napisał bowiem historię o opiekuńczej duszyczce, która z troską i zaangażowaniem zajmuje się pewnym starym domem i jego mieszkańcami. Wystraszyć raczej się nie wystraszycie, ale jest szansa, że
Dwie rączki chwycą Was za serce. No i chciałbym jeszcze wspomnieć o opowiadaniu Abrahama Merritta, którego twórczość miałem okazję poznać na początku tego roku.
Księżycowa studnia i
Stalowe monstrum to dwie powieści z gatunku fantastyki, w których Merritt zabiera nas do ukrytych krain. Opowiadanie
Leśne kobiety, to również fantastyka i to bardzo w stylu Merritta. Tutaj także mamy ukryty świat, ale świat bardziej równoległy, w którym drzewa są elfami i muszą stawić czoło niejakiemu Polleau i jego dwóm synom, którzy postanowili wykarczować cały las. Nieoczekiwanie elfy znajdują sojusznika w przebywającym w okolicy weteranie wojny, który bardzo sobie umiłował przyrodę.
Leśne kobiety po raz pierwszy zostały opublikowane w 1926 roku. Minęło więc prawie sto lat, a temat często bezmyślnej wycinki drzew, wciąż jest - przynajmniej u nas, w Polsce - żywy i aktualny.
Tak, wiem, znowu się rozpisałem, ale gdy opowiadam o książkach, które przypadły mi do serducha i rozbudziły wyobraźnię, często mnie ponosi, a wtedy nie patrzę na licznik znaków.
Wakacje wśród duchów, to antologia, którą nie tylko warto przeczytać, ale również mieć w swojej biblioteczce. Wiecie, twarda oprawa i przepiękna okładka (również grzbiet) zawsze zachwycają. Ale tutaj zachwyca również treść. Jedenaście tekstów utrzymanych w cudownej stylistyce pełnej grozy, ale i angielskiej powściągliwości, to uczta dla zmysłów i duszy, a także drzwi do przeszłości. Jeśli zatem chcecie przez nie przejść, a przy tym macie ochotę literacko najeść się do syta, to koniecznie sięgnijcie po
Wakacje wśród duchów.
© by MROCZNE STRONY | 2022