Wakacje to idealny moment na poznawanie nowych, egzotycznych miejsc - takich spokojnych i pełnych ciepła, które pozwolą na oderwanie się od trosk dnia codziennego. A jeśli, z różnych przyczyn, jest to niemożliwe, cóż stoi na przeszkodzie by wybrać się w literacką podróż? Zwłaszcza, gdy ktoś, tak jak i Rosanna Ley, troszczy się o to by czytelnik miał okazję posmakować nowe miejsce wieloma zmysłami...
Tess jest dojrzałą, dobiegającą czterdziestki kobietą. Mieszka w Anglii, gdzie- z niewielką pomocą rodziców - wychowuje samotnie córkę Ginny. Ojciec dziewczynki okazał się nieodpowiedzialnym lekkoduchem, który nad rodzinę przedłożył możliwość życia włóczęgi w słonecznej Australii. Mimo drobnych nieporozumień, Tess radzi sobie doskonale. Rola matki nie przynosi jednak kobiecie pełni szczęścia, tak samo zresztą jak i praca w biurze obsługi klienta zakładu wodociągowego. To dlatego Tess uwikłana jest w związek bez przyszłości z żonatym mężczyzną - by w pełni smakować życie.
Monotonne życie kobiety nabiera jednak rumieńców, a wszystko za sprawą listu z kancelarii prawniczej, z którego jasno wynika, że Tess stała się właścicielką sycylijskiej rezydencji. I może nie byłoby w tym nic dawnego, w końcu Sycylia jest rodzinnym krajem jej matki, gdyby nie fakt, że Villa Sirena wcale nie należy do jej familii. Poprzednim właścicielem rezydencji był dawny pracodawca Flavii - matki Tess. Aura tajemnicy, która otacza sprawę spadku sprawia, że Tess nie waha się długo. Zostawia swoje dotychczasowe życie by obejrzeć rezydencję i w Sycylii zdecydować o jej dalszym losie.
Lecąc na Sycylię, Tess nie zdaje sobie sprawy z tego w co się wplątuje. Sycylia była tematem tabu w jej domu, a Flavia nie postawiła nogi na rodzinnej wyspie odkąd opuściła ją kilkadziesiąt lat temu, teraz też jest zresztą przeciwna decyzji kobiety. Piękna Villa Sirena robi na Tess ogromne wrażenie, tak samo jak i mieszkańcy Sycylii, a już zwłaszcza dwójka przystojnych mężczyzn. Ich pochodzenie i zakorzeniony w przeszłości spór sprawiają że Tess zostaje mimowolnie wplątana w rodową waśń. Chcąc nie chcąc będzie musiała stawić czoło dawnym sekretom. I poznać owiane tajemnicą dzieje swojej matki...
"Dom na Sycylii" to taka lekka, kobieca powieś, idealnie wpasowująca się w model tzw. lektury wakacyjnej. Rosanna Ley postarała się by w pełni zadowolić swoje czytelniczki (bo, spójrzmy prawdzie w oczy, nie jest to raczej tytuł, który przypadnie do gustu męskiemu gronu odbiorców). Mamy więc odrobinę powieści obyczajowej, potężną dawkę romansu, ociupinkę intryg i tajemnic, a wszystko obficie przyprawione Sycylią.
A mówiąc o Sycylii wcale nie mam na myśli tylko i wyłącznie pięknych krajobrazów wyspy (choć i to jest oczywiście niezmiernie ważne). Rosanna Ley idzie o krok a nawet dwa do przodu. Gdzieś między wersami zaznajamia nas z tamtejszymi legendami i kulturą, a także, choć może należałoby powiedzieć raczej, że przede wszystkim, smakami sycylijskiej kuchni. Zestawienie pełnego ciepła i uroku krajobrazu z zimną, deszczową Anglią tylko potęguje wrażenie jakie Sycylia wywiera na czytelnikach - że to taka namiastka nieba na ziemi.
Rosanna Ley uczyniła głównymi bohaterkami swojej powieści przedstawicielki trzech pokoleń kobiet. Flavia jest dojrzałą kobietą, która przez wiele lat musiała zmagać się z bolesnymi wspomnieniami; Tess mimo szczęścia jakie daje jej rola matki potrzebuje męskiego wsparcia; z kolei Ginny toczy nieustanną walkę z własnymi lękami, zwłaszcza teraz gdy musi zdecydować o swojej przyszłości. W "domu na Sycylii" autorka podejmuje temat relacji rodzinnych - ciepłych i pełnych miłości, ale jednak skomplikowanych. Autentyczność, którą dostrzegamy świadczy nie tylko o dobrym piórze autorki, ale i jej niebywałej empatii.
Sama fabułą jest może nieco banalna i przewidywalna OT! nieoczekiwany spadek, samotna kobieta i rywalizujący o jej względy mężczyźni - wszystko to co już znamy. Rosanna Ley włożyła jednak w swoją historię mnóstwo serca To historia, którą nie tylko się czyta, ale i przeżywa - z uśmiechem na ustach, łzami wzruszenia, a niekiedy zgrzytaniem zębów. Niewątpliwą zaletą powieści jest skonstruowanie fabuły na dwóch płaszczyznach czasowych. Nie ukrywam bowiem, że historia Flavii - ukazana w retrospekcjach - dla mnie stanowi jedną z mocniejszych stron powieści.
Za sukcesem powieści stoi jednak nie tylko fabuła, ale i pióro autorki. Rosanna Ley za pomocą słów działa na wszystkie zmysły czytelnika. Plastyczne, barwne opisy dają możliwość obejrzeć piękne sycylijskie widoki, wsłuchać się w odgłosy wyspy i posmakować tradycyjnych potraw. A uzyskanie takiego efektu wcale proste nie jest.
Czy polecam? Jak najbardziej. Zwłaszcza teraz, zwłaszcza gdy Sycylia znajduje się poza Waszym realnym zasięgiem. "Dom na Sycylii" to po prostu dobra lektura, do której chce się wracać. I ja na pewno to zrobię. Choćby po to by zaczerpnąć nieco pozytywnej energii.