„Niektóre historie mają pozostać niedopowiedziane”
Po lekturze „Marcowych fiołków” wiedziałam, że koniecznie muszę przeczytać kolejną książkę mojej ulubionej już pisarki.
Sarah Jio to pisarka oraz dziennikarka. Tworzy artykuły dla magazynów o tematyce zdrowotnej. Jest autorką setek tekstów dotyczących zdrowego żywienia, diet czy odchudzania. Autorka jest też znaną blogerką. Obecnie mieszka w Seattle z mężem oraz trzema synkami. Sarah Jio zadebiutowała książką „Marcowe fiołki”, która w niedługim czasie stała się bestsellerem. Powieść „Dom na plaży” pisała będąc w drugim trymestrze ciąży.
Czasami przypadek, niektórzy się ze mną nie zgodzą i powiedzą, że to przeznaczenie kieruje naszymi losami. Gdyby nie list znaleziony w śmieciach przez wnuczkę Jennifer, babcia Anne nie wróciłaby do historii miłości swojego życia sprzed kilkudziesięciu lat. Los jednak chciał by niedokończone sprawy znalazły swoje zakończenie.
Młodziutka, bo jedynie dwudziestojednoletnia Anne pochodzi z dobrego i bogatego domu. Jej przyszłe życie jest już z góry zaplanowane. Bohaterka jest zaręczona z przystojnym Gerardem i niebawem ma wziąć z nim ślub. Pod wpływem pojawiających się wątpliwości dotyczących prawdziwości swojego uczucia, postanawia razem ze swoją przyjaciółką Kitty wyjechać na wyspę Bora-Bora do oddziału stacjonujących tam pielęgniarek. Anne pragnie odciąć się na jakiś czas od otaczającej ją rzeczywistości, przy okazji pomagając żołnierzom walczącym na froncie II wojny światowej.
Na wyspie przylot młodziutkich pielęgniarek, wywołuje zadowolenie wśród stacjonujących tam żołnierzy. W okolicznościach wojennej zawieruchy, nawiązują się wielkie przyjaźnie, romanse i miłości. Anne pomimo swoich zobowiązań względem narzeczonego, zakochuje się z wzajemnością we wrażliwym żołnierzu – Westrym. Razem odnajdują na plaży tajemniczy bungalow, który będzie świadkiem rozkwitu ich uczucia. Czy miłość Anne i Westrego skazana będzie z góry na klęskę po zakończeniu służby pielęgniarskiej na wyspie? Tego oczywiście wam nie powiem, zapraszam do lektury.
Miałam obawy, że druga książka autorki może mnie rozczarować. „Marcowe fiołki” moim zdaniem ustawiły wysoki poziom literacki dla pisarki. Nie rozczarowałam się jednak, wręcz przeciwnie. „Dom na plaży” to piękna i wzruszająca historia miłosna, dla której tłem są wojenne dramaty. Ale żeby nie było tak słodko, pojawia się również niewyjaśnione morderstwo, którego zagadka dopiero po kilkudziesięciu latach zostaje rozwiązana.
Sarah Jio językiem swojej powieści potrafi wzbudzić skrajne emocje. Książkę czyta się bardzo szybko, lektura wciąga z każdą kolejną stroną. Plastyczne opisy, dialogi w odpowiednich miejscach. Język prosty, bazujący na odczuciach czytelnika. Miałam nadzieję, że kolejna książka autorki będzie również zawierała w sobie malownicze scenerie pięknych plaż. Nie zawiodłam się. Wyspa Bora-Bora to dla mnie raj na Ziemi. Dzięki powieści, chociaż w wyobraźni mogłam pobyć chwilę w tym pięknym zakątku świata.
Tytułowy dom na plaży to symbol miłości dwojga głównych bohaterów. Jeśli sądzicie, że najbardziej wzruszającą jest historia rozkwitu miłości Anne i Westrego na tle zawieruchy wojennej to się mylicie. Dopiero ich dalsza historia, już po zakończeniu wojny doprowadziła mnie do łez, gdy kończyłam czytać książkę jadąc autobusem. Nie mogłam się po prostu opanować, więc cała zasmarkana pojechałam do pracy. Autorka wymyśloną przez siebie historią, wzbudziła we mnie wielkie emocje i to jest chyba najlepsza rekomendacja dla tej powieści.
Myślę, że w przyszłości ktoś powinien pomyśleć o zrobieniu filmu na podstawie książki Sarah Jio. Jestem pewna, że byłby to mega hit. Póki co pozostaje mi polecenie wam „Domu na plaży”, gdyż naprawdę warto. Satysfakcja gwarantowana!