Kiedy tylko zauważyłam tę książkę, wiedziałam, że będę musiała ją przeczytać. Najpierw moją uwagę przykuła okładka i tytuł, które zapowiadały dość mroczną fantastykę. Następnie przeczytałam opis i wtedy już byłam pewna, że prędzej czy później ta książka zostanie przeze mnie przeczytana. Tak się złożyło, że wyprzedziła inne, które już od dawna czekają w kolejce i to właśnie po nią sięgnęłam niedługo po premierze.
Ranka jest wiedźmą krwi. Co jakiś czas jej magia przejmuje nad nią kontrolę i robi z niej maszynę od zabijania. Dziewczyna nie czuje wtedy nic. Nie tylko bólu, gdy ktoś ją zrani, ale również wyrzutów sumienia. Staje się potężniejsza, silniejsza i jest w stanie pokonać każdego. Jako Bloodwinn jest jednak zobowiązana do poślubienia następcy tronu, a to wszystko po to, by utrzymać traktat, który dawno temu został podpisany przez władcę i wiedźmy. Traktat ten ma teoretycznie zapewnić wiedźmą bezpieczeństwo, jednak już od dawna nie funkcjonuje prawidłowo. Ranka oczywiście nie zamierza podporządkować się żadnemu traktatowi i zostawać żoną następcy tronu. Kiedy jednak wiedźmy zaczynają znikać i w końcu znika jej przyjaciółka, Ranka musi stawić czoło przeznaczeniu. Wyrusza z misją odnalezienia swojej przybranej siostry, ale również ma zabić następcę tronu. Jak to zwykle w takich przypadkach bywa – sprawy mocno się komplikują, gdy ujawniane są kolejne szokujące tajemnice.
Zacznę od plusów. Książkę czyta się bardzo przyjemnie. Rozdziały są krótkie i w większości kończą się w taki sposób, że natychmiast musimy przeczytać kolejny. Także jeżeli ktoś chce przeczytać przed snem „jeszcze jeden rozdział”, to przy tej książce zdecydowanie nie skończy się to na jednym. Historia wciąga, ale jednak kiedy już udało mi się ją odłożyć, to nie wzywała mnie z powrotem, nie rozmyślałam o niej w pozostałych godzinach swojego życia. Także wciąga, fajnie się ją czyta, ale bez większej historii. Momentami miałam przeczucie, że jest specjalnie przedłużana i gdyby pewne nic nie wnoszące do fabuły elementy wyciąć, tylko by na tym zyskała.
Podobało mi się również, jak powoli odkrywaliśmy tajemnice. Wielu rzeczy nie byłam w stanie przewidzieć i byłam zaskoczona razem z Ranką. Dodatkowo też jej przeszłość, którą nasza bohaterka ukryła za wysokim i grubym murem, i którą poznawaliśmy razem z nią, gdy sobie wszystko przypominała, była bardzo fajnie przedstawiona. Powoli zaczynaliśmy rozumieć zachowanie tej postaci i wszystko, co wydarzyło się w jej życiu, i co doprowadziło ją do miejsca, w którym się znalazła.
W powieści pojawiają się również wątki LGBT – są homoseksualiści i osoba niebinarna. Dla mnie to była zupełna nowość, ponieważ wcześniej tego typu książek nie czytałam. W pierwszym wątku miałam poczucie, że jest tego za dużo. Sam wątek takiej osoby mi nie przeszkadza, ale kiedy w powieści są tylko takie osoby, miałam poczucie, że coś tu jest nie tak. Świat nie składa się w 100% z homo czy z hetero, dlatego fajnie jakby to było w pewnym stopniu wyważone. Tutaj tego zabrakło i niestety poczułam się tym trochę przytłoczona. Drugi wątek to osoba niebinarna. Ono (podobno tak się pisze o takich osobach!) pojawiło się w powieści tylko na chwilę, ale miałam pewien dyskomfort czytając o tym. Nie przeszkadzała mi sama postać, tylko to jak się o niej pisało. Miałam cały czas poczucie, jakbym czytała o jakimś przedmiocie. Jakoś określenie osób per „to”, mocno mi zgrzyta. Podobno to poprawne, ale no dla mnie było dziwne.
Pozostając już przy bohaterach – polubiłam Rankę, Percy’ego i bliźniaków. Może nie na tyle, żeby serce mi ściskało, gdy coś się złego działo w ich życiu, ale jakąś sympatię dla nich miałam. W pewnym momencie oczy mi zaszkliły, więc tak zupełnie bezemocjonalnie również nie było. Wątek romantyczny nie był nachalny, toczył się gdzieś w tle i co jakiś czas wysuwał się na pierwszy plan, by zaraz później wrócić na swoje miejsce. To akurat bardzo mi się podobało, ponieważ momentami jestem już przytłoczona, gdy fantastyka zamiast skupiać się na fantastyce, głównie przekazuje nam kto z kim i w jaki sposób. Tutaj tego nie było, a autorka skupiała się na próbie obalenia władzy, tajemniczej chorobie wiedź i problemach Ranki z własną naturą i przeszłością.
Bloodwinn: wiedźma krwi jest dość brutalną fantastyką, w której nie tylko leje się dużo krwi, ale też autorka dość obrazowo przedstawiła nam wizerunek chorej wiedźmy. Jeżeli ktoś ma bujną wyobraźnię, to z góry uprzedzam – widok nie jest przyjemny. Mi się książka podobała, ale tak jak już wspomniałam, nie trzymała mnie w swoich kleszczach podczas całej historii. Gdy już się oderwałam od czytania, nie czułam potrzeby, by natychmiast do niej wracać.