Jeśli spojrzymy na historię ludzkości, to zobaczymy szybki postęp, który pozwolił nam opanować prawie całą planetę. Bez wątpienia w wielu aspektach niesie to ze sobą pozytywy, a my sami nie wyobrażamy sobie istnieć w innym świecie bez tych wszystkich udogodnień. Lecz jeśli się dokładnie przyjrzymy naszej historii, to możemy również zaobserwować niechlubne działania. W tej chwili można nawet zaryzykować stwierdzenie, że to one są na pierwszym planie istnienia człowieka. Odpowiadamy za tysiące lat niekończących się wojen, za dehumanizację i niszczenie planety. Brzmi to fatalnie, prawda? Ale wreszcie w którymś momencie trzeba zadać sobie pytanie, do czego tak naprawdę jesteśmy zdolni i jak poważne konsekwencje niesie to ze sobą?
Minęło już dużo lat od Przemiany, której nazwa tak dokładnie wpisuje się w zjawisko – wszystko się zmieniło, choć pozornie wygląda podobnie i nie różni się zbytnio od życia, które znamy. Jednak kluczem tutaj jest właśnie słowo pozornie. Marcos, który jest synem rzeźnika, musiał zmienić branżę, choć to za dużo powiedziane, bo robi to, co robił dalej tylko zmienił towar. W świecie przedstawiającym się jako całkowity upadek moralności wykonuje tę samą pracę, choć uważa, że nigdy nie powinno dojść do Przemiany. Nie jest w stanie jej zaakceptować. Ale czym tak naprawdę jest ta Przemiana? Czy Marcos będzie kiedyś w stanie przystosować się do nowego życia? Czy dla ludzkości jest jeszcze jakakolwiek nadzieja?
O "Wybornym trupie" w ostatnim czasie mówi się dużo wśród czytelników. Jest to książka określana jako kontrowersyjna i szokująca. Właśnie z tego względu postanowiłam zapomnieć, że to nie do końca moje klimatu i zapoznać się z nią. Od początku zdawałam sobie sprawę, że będzie czymś odmiennym, co mocno może oddziaływać na emocje. Tak właśnie było. Czy mi się to podobało? Stanowczo tak.
Sam pomysł autorki jest dla mnie wielkim plusem, który byłby w stanie wiele zatuszować – nie było to potrzebne. "Wyborny trup" to czysta oryginalność wychodząca spoza ram schematów i tematów tabu. Postanowiła odciąć się od wszystkiego, co wypada i co powinno być. Zarazem ta innowacyjność niesie ze sobą coś z pogranicza literatury klasycznej, która często stawała się czystymi archetypami literatury. Zostałam zszokowana i przymuszona do zapoznania się z treściami dotychczas dla mnie niewyobrażalnymi. Brzmi to trochę nachalnie, ale to w tym tkwi klucz do całości.
Natomiast styl pisarki wydawał mi się początkowo niepozorny. Czytało mi się przyjemnie i dość szybko, jednak w pierwszej chwili nie zauważyłam, na czym polega jego fenomen. Dopiero z czasem zaczęłam go określać jako wprost fantastyczny. Przemawiała przez niego prostota oczarowująca i zachwycająca różnorodną możliwością odbioru. Każdy najmniejszy aspekt był dopracowany, ale w żaden sposób nie drażnił zbytnią kwiecistością języka. Niczego nie było za dużo, ani też niczego nie było za mało.
Z opisaniem fabuły mam poważny problem, ponieważ w tym momencie zaczyna braknąć mi słów. "Wybornemu trupowi" zarzuca się zbyt dużą dozę obrzydliwości. Nie będę kłamać – ona jest i mocno porusza czytelnikiem, ale zarazem utrzymuje poziom nieprzekraczalności granicy. Scen wywołujących wstręt czy nawet jakieś bardziej rozbudowane emocje jest naprawdę dużo, ale nie ma niczego, co by nie było konieczne, by ta historia mogła wybrzmieć w całej swojej panoramiczności. Opowieść jest pełnowymiarowa i wśród głównej akcji subtelnie przemyca o wiele więcej tematów niż w pierwszym odczuciu można by zauważyć.
Tematyka to mistrzowskie połączenie ukazania konkretnej sytuacji z uniwersalnością wielu wartości i czynów obecnie w obiektywnym spojrzeniu określanych jako złe. To właśnie tu pojawiają się te odwieczne pytania, które nie znajdują odpowiedzi – do czego jest zdolny człowiek jako jednostka i do czego jest zdolny człowiek jako całość? Samo poszukiwanie to podróż w głąb naszej moralności i spojrzenie na pozornie nieprzekraczalne granice. Jak raz przekroczymy zakazany rewir i nic się nie stanie, to wrócimy w to miejsce i ponownie spróbujemy przekroczyć kolejną granicę, aż ich pierwotny obraz zostanie zamazany i z czasem w ogóle zapomniany. Dokładnie ten mechanizm jest przedstawiony w "Wybornym trupie". To mechanizm, który w niektórych przypadkach może nieść wiele dobrego, ale źle wykorzystany, do czego mamy tendencję, może prowadzić do największego upadku człowieczeństwa. Tak jak wspomniałam, mamy tutaj główny wątek i dokładne przedstawienie sytuacji, ale to prawda uniwersalna, odnosząca się do znacznie większej skali naszego postępowania.
Przykładem tego jest Marcos, którego od pierwszych stron darzyłam sympatią. Jako czytelnicy obserwujemy jego zmagania z nową sytuacja. Patrzymy, jak nie może uwierzyć, że to się dzieje naprawdę, mimo że od dawna bierze w tym udział, jak pragnie się zbuntować i coś zmienić, jak wraca myślami do przeszłości i jak walczy o spełnienie swoich marzeń. To bohater genialnie wykreowany – ludzki i często nieuchwytny. Stworzyłam sobie sama jego obraz i właśnie w taki sposób dałam się oszukać pozorom własnego umysłu.
"Wyborny trup" to powieść warta uwagi każdego czytelnika. Wiem, że dla trochę wrażliwszych osób jest to literatura mocna, być może nawet nie do przebrnięcia. Lecz warto dać z siebie wszystko, by z oddali spojrzeć na samego siebie i ludzkość, do której należymy. Są procesy, których już nie zatrzymamy, lecz są też momenty, gdy możemy ustać i jeszcze się zmienić. Czy nie warto dla nas samych i naszej planety zrobić to?