Niepodważalnie jedną z najciekawszych rzeczy jakie mogą spotkać aktywnego czytelnika jest odnalezienie, czy to we własnych zbiorach, czy też w bibliotece lub księgarni, prawdziwej perełki, książki odróżniającej się na tle innych, oryginalnej i pochłaniającej tego kto po nią sięgnął. Wiąże się z tym również poznanie autora, o którym wcześniej się nie słyszało a który zasługuje na to by o nim mówiono. I właśnie tak się stało w moim przypadku. O Panu Krzysztofie Bieleckim do tej pory nie słyszałem a sądzę, że jego nowa powieść, „Defekt Pamięci” w pewnym sensie może zasługiwać na miano perełki. Dlaczego tak sądzę? O tym za chwilę.
Kool Autobee, choć jest tylko pracownikiem biurowym, lubi swoją pracę w ciasnym boksie z nieodłącznym zapachem tonera. Pewnego ranka, tuż po przebudzeniu, znajduje na szafce notatkę: „Musisz napisać dwie strony tekstu”. Ignoruje ją jednak a w następnych dniach z telewizji dowiaduje się o serii nieszczęśliwych wypadków. Wkrótce zdaje sobie sprawę z tego, że wszystko zależy od tego czy będzie codziennie wykonywał polecenie z kartki. Zaczyna więc pisać, poznaje innych „Piszących” mających własne Motywatory, wstępuje do Ruchu Oporu oraz wplątuje się w niesamowitą historię od której zależy los a nawet życie „Piszących”.
W książce zawarto wiele ciekawych i oryginalnych pomysłów, których nie sposób spotkać w innych pozycjach. Na początku powieść wydaje się raczej normalna i przeciętna, jednak wraz z kolejnymi stronami i rozdziałami przekonujemy się, ze wcale tak nie jest, a książka wręcz emanuje niezwykłymi, zaskakującymi rozwiązaniami. Autor miesza w głowie i mąci jednak robi to w jak najbardziej pozytywny sposób, wciągając czytelnika w tą pełną paradoksów historię. Pan Krzysztof wyjaśnia czym spowodowana jest konieczność pisania i robi to w sposób ciekawy, pozwalający na poznanie historii innych ludzi zmuszonych do tego.
Samo zakończenie to istny majstersztyk. Gdy chwilę po skończeniu powieści dociera do czytelnika sens przeczytanych słów, wszystko ukształtowane do tej pory w głowie wali się i obraca o 180 stopni.
Mocnym aspektem „Defektu Pamięci” są ciekawi bohaterowie oraz ich Motywatory. Wśród innych „Piszących” spotkać można człowieka zjadającego skręty czy też mężczyznę o srebrnej skórze, który musi pisać, by jego organizm normalnie funkcjonował. Konsekwencje niewypełnienia dziwnego obowiązku są różne, od drobnych wypadków po katastrofy na skalę światową. I chociaż motywatory nie są tylko ujemne to tych którzy chcą poznać ich więcej odsyłam do lektury.
Z jednej strony, biorąc pod uwagę małą ilość stron, brnie się przez „Defekt pamięci” naprawdę szybko, z drugiej jednak niemożliwe jest przeczytanie tej powieści bez kartkowania i cofania się w poszukiwaniu odpowiedzi na nurtujące nas pytania. To swego rodzaju paradoks, bowiem przy czytaniu tej krótkiej książki trzeba głowić się o wiele więcej niż w przypadku niektórych o wiele grubszych powieści.
Pozycji takiej jak ta nie czytałem jeszcze nigdy, aczkolwiek jednego jestem pewien. Był to świetnie zagospodarowany czas i chciałoby się przeczytać takich powieści więcej. Już dawno nie przeżyłem tak ciekawej i zakręconej przygody jak właśnie z „Defektem pamięci”. Zdecydowanie warta polecenia książka.