Egzotyczne i dziwne morderstwa najczęściej spotykałem w kryminałach zagranicznych, gdzie autorzy nie boją się trochę bardziej popuścić wodzy fantazji. W polskich tego typu książkach występuje to chyba rzadziej, zdarzają się zabójstwa, które na prawdę potrafią zaskoczyć i zaszokować, jednak zazwyczaj są to niczym nie wyróżniające się morderstwa. I choć każdej śmierci trzeba przyjrzeć się tak samo, to nie ukrywam, że te dziwne czy egzotyczne sprawy potrafią bardziej czytelnika wciągnąć. Za jedną z takich książek można w pewnej części uznać powieść "Literat", debiut literacki Agnieszki Pruskiej, członkini Oliwskiego Klubu Kryminału.
Mumie znane są nam głównie z filmów i opowieści o starożytnym Egipcie, gdzie balsamując ciało zabezpieczało się je przed rozkładem. A co by było gdyby najprawdziwsza, profesjonalnie zabalsamowana mumia została znaleziona gdzieś w Polsce? Brzmi nieprawdopodobnie ale... doświadczyć będzie mogła tego policja gdańska z nadkomisarzem Barnabą Uszkierem na czele. Na trasie między Sopotem a Gdańskiem biegacz odnajduje zmumifikowane, w żadnym wypadku sztuczne, zwłoki. Brzmi intrygująco? A to dopiero początek...
Na pewno nie można tu narzekać na brak trupów. Mamy morderstwo i dosyć egzotycznie przygotowane zwłoki, ponadto przyczyna zgonu nie jest zupełnie jasna. Już po jakimś czasie okazuje się, że morderca nie poprzestaje na jednej ofierze, pojawiają się kolejne dziwne, odbiegające od schematów morderstwa. Dochodzi jeszcze do tego sprawa sprzed lat, przypuszczalnie również dzieło grasującego obecnie seryjnego mordercy. Autorka potrafi zaintrygować czytelnika, pojawiające się co jakiś czas ciekawe i przemyślane zabójstwa są niestety jedynym sposobem na podniesienie napięcia ale o tym za chwile. Można tu dostrzec pewną schematyczność nie w samych trupach a w sposobie wprowadzania ich do fabuły. Biorąc pod uwagę liczbę trupów nie trudno stwierdzić, że policja będzie miała dużo roboty, jednak jak jest rzeczywiście?
Zawiodą się Ci, którzy oczekiwaliby pościgów i strzelanin. "Literat" pokazuje przez wielu uważaną za nudniejszą lecz wciąż ważną stronę pracy policji. Dużo więc tutaj sprawdzania tropów, oglądania nagrań z kamer, przepytywania świadków i szukania wszelkich możliwych sposobów na znalezienie tropu. Morderca nie zostawił bowiem żadnych śladów, nie ma dowodów i choć czuje się, że policjanci w swej pracy dwoją się i troją to nie przynosi to żadnych efektów. Właśnie w tych momentach mozolnej i rutynowej pracy całe napięcie wyparowuje. Nie przeczę, że dobrze wiedzieć jak pracuje policja jednak trzeba też czytelnika zaskakiwać i intrygować. Dzieje się tak przez dłuższy czas, tak że nachodzi czytelnika niepewność czy w ogóle sprawa posunie się do przodu, czy to celowe zamierzenie czy też autorka nie ma pomysłu jak pociągnąć fabułę dalej. I nagle po jakimś czasie pracujący na różnych polach policjanci odnajdują trop i akcja rusza pełną parą.
"Literat" nie jest złym czy słabym kryminałem ale gdzieniegdzie trochę mu brakuje. Mamy przecież bardzo dobry początek, pojawiają się kolejne zabójstwa, jest duże pole do popisu a mimo to przez długi czas nie pojawiają się żadne zwroty akcji czy coś co mogłoby zwiększyć tempo śledztwa. A gdy już się coś takiego pojawia, to z każdej strony, jakby za sprawą magicznej różdżki. "Literata" czytało się dobrze aczkolwiek to chyba wszystko, nie mogę niestety powiedzieć że bardzo mnie wciągnęła.