Dziennik Włoski. Umbria i Toskania recenzja

Czy to reportaż? Czy dziennik? Czy...

WYBÓR REDAKCJI
Autor: @ziellona ·5 minut
2024-03-12
3 komentarze
18 Polubień
Łatwo nie było...
Bo jest to dziennik wybitny. Bo jest to dziennik wymagający. Bo jest to dziennik – zwyczajnie dobry, choć...

...to wcale nie jest dziennik.
Ma swoje minusy. Minusy, które zaważyły na ocenie, bo od pierwszych stron byłam pewna, że będzie „dycha w skali do pięciu”. Tak nie jest. Ale „wciąż i nadal”, jest to wybitny i fenomenalny kawał dobrej prozy. Czy podróżniczej? To bardzo dobre pytanie.

Czy to w ogóle jest dziennik? Czyli coś na kształt pamiętnika?
Niby tak, ale.. i o tym „ale” będzie poniższa recenzja.
Wedle opisu wydawcy (i recenzji „na skrzydełkach” ) to dziennik podróży w głąb siebie, retrospektywne spojrzenie na przyjaźń i stosunki międzyludzkie (różnych kultur – tu wspomnę Livia (krzykliwego Włocha z kotami), Autora (czyli Polaka, pisarza) oraz Felicię – Polkę zamieszkałą od lat we Francji, mającą (co najmniej) dwojakie podejście do każdego tematu (jak to kobieta) albo „francuskie” albo „polskie”. To wygodne móc tak żonglować swoim podejściem. A dla czytelnika bardzo poznawcze. Bo oprócz czytania świetnej prozy dotyczącej regionu Włoch, czytelnik dowiaduje się, jak na pewne rzeczy (niekoniecznie związane z tym regionem) patrzą Francuzi, jak Włosi, a jak Polacy, a niekiedy i Polki (bo Felicia – jeżeli jest jej to potrzebne :) - bywa też polską kobietą.

Wg mnie jest to raczej podróż po sztuce i jej historii, dla osób wykształconych lub takich którzy chcieliby wykształconymi być. I to nie tylko w temacie historii sztuki (w którym przyznaje, "jestem ignorantem” – cytując moją siostrę „gotyku nie rozpoznam, choćby mnie w kostkę kopnął...”.
Ale tu dostałam – kawał historii sztuki z interpretacją oraz odnośnikami do tzw. Kultury masowej. Z taką ilością dodatkowych informacji, że część z nich musiałam wyszukiwać (może nie musiałam, ale chciałam. – to jest ogromny atut tej książki – zmuszanie do myślenia i poszerzania wiedzy, ale tak, że czytelnik nie czuje się „przysłowiowym głupkiem”. (W sumie każda książka powinna mieć taki cel.) Mnóstwo odniesień do historii kina, teatru, które wplatają się w opowieści o sztuce lub zwyczajne rozmowy „jak tu pięknie”. Zatem to nie jest tylko kawal historii sztuki z interpretacją, ale też kawał kultury europejskiej. Ale - co ważne - można ją też czytać bez konieczności "guglania tego, czego się nie wie". Bo wiem, że nic nie wiem, można przerobić na "wiem, czego nie wiem. I mogę nie chcieć / nie musieć się dowiadywać". Podsumowując - dla tych co chcą wiedzieć i dla tych co nie chcą :)

Wracając jednak do tematu historii sztuki – ta książka jest obowiązkowa dla tzw. "sztukniętych" i dla całej rzeszy tych, którzy NIE WIDZĄ pięknej kobiety w damie z futrzakiem (czy łasiczka czy gronostaj, to nadal jest zwierzątko futerkowe).

„Duch klasyczny na tym polega że jest bez ducha” - lepszego wyjaśnienia o co chodzi w klasycyzmie nie widziałam. Co więcej – poniżej znajdziecie króciutki wykład o Michale Aniele ( i tu też cytat, bo nie podejmuję się go streścić...

„Michał Anioł rzeźbiąc postacie klasyczne doskonale, wciąż tkwi w dojrzałym renesansie i wlewa w ten klasycyzm „cos zarliwego”. Klasycyzmu tu nie ma. (...) Twórca klasyczny wlewa w cielesność swych modeli matematykę, a tu jest coś boskiego”

Tak, jestem humanistą. I tak, przyznaję – dopiero przy lekturze dziennika poczułam różnicę między epokami, poczułam, że nie da się ich wstawić w sztywne ramy i dopiero teraz poczułam, że sztukę można po prostu czuć.

I to jest wlasnie clou tej książki. Można wiedzieć, można rozumieć (lub próbować rozumieć), ale okazuje się, że można też czuć. I nawet jeśli ktoś ma "doktorat z Michała Anioła", to tu zobaczy nowe / inne podejście. Co jest absolutnie fenomenalne.

Ksiązka jest naszpikowana emocjami i uczuciami, różnego typu. Emocje wokół tematów sztuki i życiowych – dlatego uważam ją za świetną. Ale są też i momenty, które – delikatnie rzecz ujmując – mnie mierziły. I to są te minusy, o których wspomniałam na początku.

Ocenianie osób żyjących i znanych z przestrzeni publicznej (ocenianie negatywne). Osoby te są wspomniane z imienia i nazwiska. Dla porównania – również wspomniany jest profesor M. Ocena neutralna lub nawet pozytywna - profesor występuje z inicjałem. To jest to co prawie mnie odrzucilo. Bo tak się po prostu nie robi... bez znaczenia, jakie ja (czytelnik) ma zdanie na temat danej osoby. Przykład podam, a jakże... choć jest on niestety jeden z wielu. Kilka razy bowiem miałam „szczękościsk” spowodowany zmieszaniem z błotem danej osoby.

Mój przykład dotyczy Dana Browna, autora Kodu Leonarda. Autor określił go mianem „niejaki Dan Brown..." z tak ogromną pogardą, że aż zabolało. A jego książkę jako szmirę. We fragmencie dotyczącym "amerykańskich turystów, dzierżących wydanie tej szmiry”... Może i jest szmirą, ale dzięki Kodowi wiele osób zaczęło zaglądać do galerii i dzieła sztuki przestały być, li i tylko, „ładnymi obrazkami”.

Tak – autor ma prawo do własnych opinii, oczywiście. Ale ja też mam prawo się do tego przyczepić.

Bo pomimo ogromnej religijności książki (trudno opisywać Włochy bez kontekstu religijnego), w pewnych momentach nawet wyniesionych do rangi, pewnego rodzaju, boskości, to jednak każde wydarzenie i miejsce pokazano z różnych stron (najczęściej polsko-włoskiej. Tu wtrąca się Felicja – we Francji tak nie jest... J) . Z wyjątkiem właśnie tych, wspomnianych wyżej, skrajnie negatywnych ocen osób znanych. To własciwie jedyny, acz poważny, zarzut.

O książkę poprosiłam Klub Recenzenta nakanapie.pl. Droga tej książki do mojej biblioteczki była długa i kręta (akurat zawirowania ze zmiana adresu itd.) Kiedy dotarła, byłam przekonana, że szybko przeczytam (500 stron z niewielkim okładem) i szybko napiszę recenzję. Otóż nie.

To nie jest ksiażka do „szybkiego łyknięcia”, choć czyta się miło, łatwo i przyjemnie. Tym bardziej nie da się „szybko skrobnąć recenzji”. Ilość odnośników, odsyłaczy jest ogromna, choć „można je ominąć”, jak, przysłowiowe już, opisy stepów akermańskich.
(właśnie tak autor przemyca wiedzę - choć stepy akermańskie są mojego autorstwa. To znaczy Mickiewicza :) - porównanie jest moje :)

Tylko po co?
To książka do kontemplacji, wdychania i czucia. Na spokojnie (przy espresso), choć krzykliwie – jak to u Włochów.

Książka otrzymana z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl

Moja ocena:

Data przeczytania: 2024-03-12
× 18 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Dziennik Włoski. Umbria i Toskania
Dziennik Włoski. Umbria i Toskania
Grzegorz Musiał
8.5/10

Po „Sycylii” oraz „Apulii. Abruzji. Rzymie” tom „Umbria. Toskania” Grzegorza Musiała stanowi kolejną część jego „Dziennika włoskiego”, będącego opisem wędrówek po Włoszech odbywanych w latach 2002-20...

Komentarze
@jatymyoni
@jatymyoni · 9 miesięcy temu
Po Twojej recenzji, może się skuszę na jej przeczytanie. Po jego opinii o Dan Brownie, dostał u mnie plusa. Niestety Don Brawn napisał wiele bzdur, którzy niektórzy uważali prawie, jak prawdy objawione.
× 1
@ziellona
@ziellona · 9 miesięcy temu
Ależ ja się zgadzam,z tym, ze napisał wiele bzdur:) ale to była powiesc, czyli fikcja :) nie zmienia to faktu, że spopularyzował temat. Mnie się nie tyle, nie spodobała opinia, ale pogarda. Ale to moje odczucie. Natomiast książka jako taka - mówię o dzienniku- powinna ci się spodobać. Na tyle na ile znam Twój gust, a sądzę że po tych kilku latach tutaj... Poznałam trochę;)
Jeśli lubilas pierwsze reportaże Czarnego (wydawnictwo) to na pewno. Z tym, że dziennik jest bardziej emocjonalny,czyli łatwiejszy do czytania, ale też wzbudzający emocje.
Oj ciekawa jestem Twojej opinii. Nawet bardzo. Z pełną świadomością, polecam.
× 1
@jatymyoni
@jatymyoni · 9 miesięcy temu
Książka jest dla mnie ciekawa, że w tamtym roku byłam w Toskanii, a i w tym roku się tam wybieram.
× 1
@Czytajka93
@Czytajka93 · 9 miesięcy temu
Bardzo dobrze i ciekawie napisana recenzja książki 🔥 może kiedyś się skuszę na tą książkę 😉
× 1
@Vemona
@Vemona · 9 miesięcy temu
Recenzję napisałaś tak, że nie sposób nie upchać książki kolanem do schowka. Ogromnie jestem ciekawa tego spojrzenia na sztukę, tego różnorodnego aspektu, właściwie wszystkiego. :) Ale rozumiem, co masz na myśli wspominając o ocenianiu - można mieć swoje zdanie na czyjś temat, można je nawet wyrazić, ale lepiej wygląda, jeśli nie jest dla ocenianego obraźliwe.
Mnie się Dana Browna czytało całkiem nieźle, z pełną świadomością, że jest to fikcja literacka, ale fikcja w którą wpleciono historię i sztukę, fikcja, dzięki której sporo osób chciało odwiedzić opisane miejsca, do których w innym przypadku z pewnością by nie zajrzeli. Choćby za to należy cenić jego pisarstwo, bo pokazał wielu ludziom rzeczy, o których nie mieli pojęcia.
Z tego, co napisałaś, wynika, że z tej książki też wyniosę wiele rzeczy, o których nie miałam pojęcia.... ;)
@ziellona
@ziellona · 9 miesięcy temu
A to się niezmiernie cieszę :) - bo mam wrażenie, ze po to istnieją recenzje - zeby albo upchać kolanem, albo odrzucić ze wstrętem :) Wyniesiesz wiecej niż się spodziewasz :) - bo to, że nie miałaś pojęcia (jak większość zapewne czytelników :)) to jedno, ale po lekturze, spodziewam sie, że wyjdziesz ze świadomością jak wiele rzeczy jeszcze na tym świecie jest Ci nieznane. To największy atut.
A jeżeli chodzi o Dana Browna - to mam dokladnie takie samo zdanie. Wiecej - jestem żywym przykladem czytelnika, ktory ZECHCIAŁ po lekturze :) A fikcja zawsze będzie fikcją - jego (Browna) największym "minusem" bylo to, że napisał Kod tak, ze dużo osób zaczęło traktować tą książkę jak "prawdę objawioną". - jak wspomniala JaTyMyOni.
Ja tak miałam z Nienackim i Panem samochodzikiem - w wieku 12 lat bodaj na wycieczce z rodzicami, uciekłam im i dałam się zamknąć w celi Kiejstuta- szukalam skarbu Templariuszy:) I nieważne co mowią - to jest ten wpływ, jaki powiny mieć książki (dobrze ze fikcyjne :)))
× 1
Dziennik Włoski. Umbria i Toskania
Dziennik Włoski. Umbria i Toskania
Grzegorz Musiał
8.5/10
Po „Sycylii” oraz „Apulii. Abruzji. Rzymie” tom „Umbria. Toskania” Grzegorza Musiała stanowi kolejną część jego „Dziennika włoskiego”, będącego opisem wędrówek po Włoszech odbywanych w latach 2002-20...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Ta książka jest moim drugim spotkaniem z Grzegorzem Musiałem. Po lekturze pierwszej: @Link poprzeczka została postawiona bardzo wysoko. Tym razem wędrujemy przez Umbrię, Toskanię i Lacjum. A razem z ...

@Strusiowata @Strusiowata

Pozostałe recenzje @ziellona

Taras z uroczynem
Jestem nieboszczykiem

Wydawca upiera się, że to jest kryminał z elementami wiary afrykańskiej. Niech ja perzem porosnę, jeśli to jest kryminał... Raczej jest to opowiadanie z gatunku związane...

Recenzja książki Taras z uroczynem
Rozbudzona harfa. Baśnie i legendy z całego świata
Tego jeszcze nie było... między wierzeniami, baśniami i ...

Od pierwszych stron widzę, że jest to dokładnie to, czego oczekuję po baśniach i legendach. Dlaczego? - bo genialnie zapełnia lukę między dywagacjami etnograficznymi (ni...

Recenzja książki Rozbudzona harfa. Baśnie i legendy z całego świata

Nowe recenzje

Zrodzeni z sumienia
Idealne zwieńczenie
@distracted_...:

Rene przeżyła to samo, co jest współtowarzyszki niewoli. To całkowicie zmieniło jej życie. Przez wiele lat więziona, zm...

Recenzja książki Zrodzeni z sumienia
Poradnik obsługi umysłu. Jak sobie radzić z trudnymi emocjami
Jak poradzić sobie z moim najgorszym wrogiem - ...
@monia04101997:

Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl. DEPRESJA... ZABURZENIA LĘKOWE... ATAKI PANIKI... STRACH... Jakie ...

Recenzja książki Poradnik obsługi umysłu. Jak sobie radzić z trudnymi emocjami
Superhipermegaważna misja
Zabawna, komiksowa bajka o lądowaniu UFO!
@Uleczka448:

Pomysłowa, zabawna, ciekawie przedstawiona i też mówiąca w lekko gorzki sposób wiele o nas samych komiksowa bajka o sp...

Recenzja książki Superhipermegaważna misja
© 2007 - 2024 nakanapie.pl