Szare niebo i zimowa auta sprzyja popadaniu w depresję lub wywołuje spadek samooceny. Każdy kuli się w sobie i czeka na wiosnę lecz ten okres zimy jest jakby hibernacją, biernym przeczekaniem, które w nielicznych przypadkach kończy się uszczerbkiem na zdrowiu. I to chyba właśnie w takim czasie największą popularnością cieszą się poradniki. Każdy szuka czegoś, co da wiarę, nadzieję i jednocześnie mobilizację. Czegoś, co pomoże. I właśnie w takim momencie pojawia się „Bóg nigdy nie mruga. 50 lekcji na trudniejsze chwile w życiu” Reginy Brett. Sama autorka wiele w życiu przeszła. Uzależnienie od alkoholu, samotność matki w wychowywaniu dziecka, ślub po 40-stce, a rok później walkę z rakiem piersi. Po ciężkiej chemioterapii wydała książkę, której pisanie uznała za uleczającą ją terapię. Tak powstał poradnik-drogowskaz „Bóg nigdy nie mruka...”, który dla wielu ludzi na świecie stanowi coś na miarę pomocnej dłoni. To autentyczne przeżycia i przemyślenia, oparte na własnym doświadczeniu i cierpieniu jednocześnie, to także słowa kogoś, kto szuka pocieszenia w religii. Czytelnik szuka prawdy, a tu ją znajdzie w najczystszej postaci. Nie ma tu wydumanych pseudofilozoficznych wywodów, bo te zastępowane są prostotą i jasnością przekazu. Jest wiele przesłań do wiary, duchowości i religijności w całym spektrum bez względu na praktykowane wyznanie. Bo ten poradnik jest dla każdego.
Jednak, co ważne, są osoby, które nie sięgają po tego typu książki. Ich przekaz jest specyficzny, treść nie stanowi fabuły czegoś konkretnego. Jest tu pięćdziesiąt krótkich lekcji o wszystkim. Rady jak nie wpaść w długi, jak cieszyć się chwilą bieżącą, jak doceniać wartość rodziny i bycia razem, jak smakować każdy dzień na nowo. Banał, coś co dla wielu nie stanowi problemu. I ja chyba do tej grupy należę, bo zarówno treść, jak i mój odbiór tej książki jest daleki od peanów kierowanych do autorki. Dziwi mnie jednocześnie tak ogromna popularność Reginy Brett. Teksty jakie zawiera każda z jej książek są dobre do publikacji w formie felietonów w poczytnych miesięcznikach dla kobiet. Dawkowane pojedynczo mogą się sprawdzić i znaleźć poklask, ale ciąg kilkunastu stronicowy o stale powtarzającym się przesłaniu – uwierz człowieku w piękno życia, to już lekka przesada. Lecz, czemu nie przeczę, są czytelnicy, którzy z różnych przyczyn właśnie tego potrzebują. Gdy komuś brak nadziei na zmianę, a może dokonać tylko dzięki jakiemuś bodźcowi, to racja bytu takich wydań jest tym bardziej uzasadniona. Brett daje zarówno przykłady różnych sytuacji oraz wskazówki jak przezwyciężyć kłopoty, które się w nich pojawiają. Styl, jakim pisze jest lekki, swobodny i zrozumiały dla każdego czytelnika. Poszczególne lekcje można czytać wybiórczo, nie obowiązuje narzucona kolejność. Coś jak ...książeczka do modlitwy. W spisie treści znajdujesz stronę, na której znajduje się to, czego szukasz i jest. Krótko i konkretnie.
Popularność poradników jest także skutkiem rozkojarzenia ludzi. Coraz mniej czytamy, a jak już, to najczęściej krótkie teksty, bo te nie wymagają długotrwałego skupienia. Ale – kto wie, może po tak krótki tekst sięgnie ktoś, kto rzadko trzyma książkę w rękach?