Fascynuje mnie wiele aspektów przestępczego świata, myślę, że wręcz każdego dnia czytam lub słucham czegoś związanego ze zbrodnią, przede wszystkim interesuje mnie psychika sprawców, wiktymologia i kryminalistyka. Lubię poznawać te same historie z różnych perspektyw, bo to, na co nacisk kładzie osoba opowiadająca, także jest intrygujące. Ogromnie szanuję specjalistów, którzy mają bezpośredni kontakt z przestępcami, dlatego że wiem, że ja nie miałabym w sobie tyle odwagi.
"Wampir. Jak rodzi się zło. Epilog" to odświeżone po dwudziestu sześciu latach wydanie książki "Bestia. Studium zła". Z tego, co udało mi się dowiedzieć różnica polega na tym, że Igor Brejdygant napisał wstęp, a Magda Omilianowicz wspomniany w nowym tytule epilog.
Byłam przekonana, że kariera tej dziennikarki rozwinęła się po sprawie Leszka Pękalskiego, dlatego że napisała świetny reportaż po spotkaniu z nim twarzą w twarz. Po lekturze jestem trochę niemiło zaskoczona tym, jak tendencyjna była to książka i jak niewiele w niej cech literatury faktu. Dobrze się to czyta, chyba przez styl bardziej powieściowy, trochę gawędziarski, generalnie historia wampira z Bytowa jest nie tyle udokumentowana, co opowiedziana. Trzecioosobowy narrator momentami wchodzi wręcz w głowę mordercy i przytacza w ten sposób wydarzenia, które być może wcale nie miały miejsca.
Leszek Pękalski został prawomocnie skazany za jedno morderstwo, jednak w kulturze masowej, choćby przez tę książkę, funkcjonuje jako seryjny morderca, który przez kilka lat grasował po całym kraju. Mam wrażenie, że Omilianowicz sama sobie przeczy, raz przedstawiając go jako upośledzonego, nieokrzesanego brudasa, by po chwili robić z niego geniusza zbrodni, który nie tylko był początkowo nieuchwytny, ale po ujęciu oszukał system sprawiedliwości i prawie uniknął kary. I choć ona była przekonana, że popełnił on co najmniej te zabójstwa ujęte w akcie oskarżenia, a może nawet jeszcze więcej i tak to przedstawia w swojej książce, to ja po jej przeczytaniu nabrałam jeszcze większych wątpliwości.
Taki wampir był bardzo wygodnym rozwiązaniem dla organów ścigania. W końcu trafiła się okazja, by pozamykać ciągnące się zbyt długo dochodzenia, a Pękalski chętnie jeździł na wizje lokalne, bo od podróży wolał chyba tylko zaspokajanie swoich seksualnych potrzeb. Nie wykluczam wcale tego, że rzeczywiście kierował się pierwotnymi instynktami i jest brutalnym seryjnym mordercą. Tylko że nie ma na to wystarczających dowodów, a wątpliwości rozstrzyga się na korzyść oskarżonego.
W epilogu autorka skupia się na tym, co czeka Pękalskiego po zakończeniu kary pozbawienia wolności. Większość rozmów przeprowadziła w 2016 roku, dziś już wiemy, że na mocy słynnej ustawy o bestiach trafił do ośrodka w Gostyninie.
"Wampir. Jak rodzi się zło. Epilog" to książka warta przeczytania, choć trzeba brać poprawkę na te kwestie, które wymieniłam powyżej. Zabrakło mi trochę szczegółów związanych z samym spotkaniem z Pękalskim, tak jakby autorce łatwiej było pisać o przypuszczeniach związanych z jego postępowaniem niż o tym, co faktycznie widziała i jej własnych odczuciach.
Moje 6/10.