George Orwell, a właściwie Eric Arthur Blair - autor opisywanej tu powieści, daje nam się z reguły poznać książką "Folwark zwierzęcy", dzięki której zdobył on największą popularność w 1945 roku. Ale nie każdy wie, że tytułowa "Córka proboszcza" była swego rodzaju debiutem tego twórcy.
Brytyjski pisarz w swoim dziele z 1935 roku wprowadza pierwszoplanową postać, którą jest panna Dorothy Hare. Z uwagi na rok wydania książki, język, którym posługuje się twórca może wydawać się delikatnie skomplikowany i w niektórych momentach niezrozumiały. Lecz tu z pomocą przychodzi tłumacz powieści, wykonując fenomentalną pracę - do którego odniosę się kilka akapitów niżej.
Dorothy, córka angielskiego proboszcza ma 28 lat i na ogół jej czas zajmuje szeroko rozumiana pomoc w obowiązkach duszpasterskich swojego ojca. Prowadzi dom, odwiedza schorowanych mieszkańców wsi, działa aktywnie w życiu publicznym kościoła, przy tym wszystkim nie wykazując jakichkolwiek oznak znudzenia, bądź zmęczenia. A obowiązków ma, uwierzcie lub nie, nader wiele!
Pewnego dnia, dzieje się rzecz niebywała, ponieważ bohaterka dostaje nagłego zaniku pamięci. Miejsce, w którym się znajduje - to Londyn, a do tego nie posiada przy sobie żadnych oszczędności, nie zna swojej tożsamości i... życie zaczyna się dla niej od nowa.
Żywot to nie jest w żaden sposób łatwy, ponieważ przez brak jedzenia i wyczerpanie fizyczne Hare ma nawet problem z trzeźwym myśleniem. Początkowy brak pracy, a także tryb życia również nie sprzyja okolicznościom powrotu do zdrowia. Dorothy przypadkowo dołącza do grupy tułaczy i tak też rozpoczyna swoją strudzoną wędrówkę.
Autor powieści w niebanalny sposób ukazuje angielskie społeczeństwo, a także istniejące problemy tamtych lat, które można nawet obecnie uznać za aktualne. Bohaterowie książki są przedstawieni bardzo indywidualnie. Widać, że Orwell w przygotowanie ich podłoża psychologicznego włożył ogrom pracy, co przekłada się na jednoznaczny obraz rozwarstwienia społecznego, które miało miejsce w XX-wiecznej Anglii. George Orwell utożsamia się z bohaterką powieści i przez jej pielgrzymkę życia pokazuje siebie. On sam wykonywał zajęcia, których imała się w powieści Dorothy, głodował, uczył w szkołach o nieprzychylnych opiniach. To wszystko skłania czytelnika do refleksji, że w tak cienkiej książeczce, liczącej ledwo dwieście stron, znajduje się niepoliczalna ilość wartościowych treści.
Powieść ta, zasługuje także na szczególną uwagę, ponieważ porusza sferę duchową bohaterów oraz pokazuje ich podejście do wiary, niespełna sto lat temu.
"To jest, przypuszczalnie, lepsze - mniej samolubne - udawanie, że się wierzy, gdy się nie wierzy, niż otwarte przyznawanie się do niewiary i prawdopodobnie inspirowanie innych także do przejścia na stronę niewierzących".
Należy także wspomnieć, że jeden z rozdziałów książki, został napisany w formie dramatu, co również podnosi doniosłość lektury i pokazuje, że autor wcale się nie bał. Autor eksperymentował w swoich utworach, nie bojąc się o ich odbiór czytelniczy. Co prawda finalnie stwierdził, że książka ta mu się nie podoba i nie chce aby jej nakład był wznawiany, ale no cóż... jak widać pozostaje ona wciąż aktualna, nawet dziewięćdziesiąt lat później.
Na wielkie uznanie zasługuje również tłumacz lektury, Pan Bohdan Drozdowski, który włożył całe serce w to, aby oddać klimat powieści. Jak wskazuje w książce "Język był dla mnie w wielu miejscach niezrozumiały. Pytałem różnych Anglików, jak rozumieć ten czy inny zwrot, nie wiedzieli".
Wielką stratą była nagła śmierć Orwella z powodu gruźlicy w 1950 roku. W wieku 46 lat odszedł człowiek, który przeżył prawdziwy dramat. Dramat ten rozgrywał się w życiu autora, a następnie został przelany przez niego na papier. Twórcą był wybitnym i warto chwytać jego dzieła, bo posiadają drugie dno. Drugie dno, z którego jest dumny nie tylko sam autor, pisząc powieść. Dumny będzie także czytelnik, gdy te drugie dno odnajdzie.