Miasto Zagubionych Dusz to już 5 część mojej ulubionej serii o upadłych aniołach. Nareszcie, po dłuższym czasie, udało mi się sięgnąć po tę książkę. Zakończenie czwartej części było mocno zaskakujące, budzące wiele pytań. Czy uzyskamy na nie odpowiedź? Czy ta część dorównuje poziomem poprzednim ? Zapraszam dalej ;)
„Chyba zawsze brakowało mi kawałka duszy i znalazłem go w tobie”
Celem bohaterów w piątej części jest oczywiście odnalezienie Jace i oddzielenie go od Sebastiana. Są oni ze sobą połączeni demoniczną więzią. Poprzez fakt, że Clave odnalezienie Jace zrzuca na dalszy plan, Clary postanawia zrobić to sama. Dołącza do brata i ukochanego, a w tym czasie Simon, Magnus, Alec i Isabelle próbują znaleźć sposób na przerwanie demonicznej więzi.
„- Nic mnie to nie obchodzi - oświadczyła Clary. - On by to dla mnie zrobił. Tylko powiedz, że nie. Gdybym zginęła... - Spaliłby cały świat, żeby móc wykopać cię z popiołów. Wiem.”
Czytając Miasto Zagubionych Dusz bardzo brakowało mi "prawdziwego" Jace. Uwielbiam jego sarkazm i poczucie humoru, a niestety tego było troszkę za mało. Ogólnie mam wrażenie, że autorka bardzo niszczy mu życie. Ciągle coś idzie nie tak i nie może być z Clary szczęśliwy. Wiem, że bez tego by nie było tego tragizmu, jednak czasami, aż mi go szkoda. Myślałam, że może jakby coś np. z Isabelle się stało, byłoby lepiej. Nie wiem, czy to co napisałam ma sens, jednak ciągle nasuwała mi się ta myśl podczas czytania.
„- Masz na myśli, że nie chodziłeś z Sebastianem na romantyczne randki, kiedy byłeś z dala ode mnie? -Próbowałem, ale niezależnie od tego ile wlałem w niego alkoholu, nie chciał mi się oddać.”
Na uwagę zasługuje Sebastian. Czytając cały czas próbowałam go rozgryźć i nie udało mi się to. Jak uratował Calry przed demonami i zabrał ją na gorącą czekoladę, przeszła mi pewna myśl, że może jednak jest dobry. Okazało się inaczej, jednak dla mnie jego działania są powodem samotności. Sama nie wiem, może jednak ma jakiś powód i to co mówił o Clave to po części prawda.
„Nie możesz mnie przed tym ochronić jak przed raną zadaną mieczem. To milion skaleczeń papierem każdego dnia.”
W tej części poza główną parą, zaszło coś pomiędzy Maią i Jordanem oraz Isabelle i Simonem. Pierwsza para nie wzbudziła we mnie głębszych emocji, jednak też nie przeszkadzali mi. Nocna Łowczyni i Wampir za to skradli moje serce. Miło było zobaczyć delikatną stronę Isabelle.
„-Czy twój wewnętrzny wampir różni się od... zewnętrznego? -Zdecydowanie. Chce, żebym nosił koszule rozpięte do pępka i fedorę. Walczę z tym. -Więc twój wewnętrzny wampir jest Magnusem?”
Muszę też wspomnieć o Mangusie i Alecu. Stało się to co się stało, nie chcę za bardzo spojlerować. Nie mogłam jednak uwierzyć, że Alec rozważał propozycję wampirzycy. Nie dziwię się decyzji Mangusa.
„Aleca obudził Magnus, potrząsając jego ramię. - No dalej, groszku pachnący. Czas wstawać i zmierzyć się z dniem. Zaspany Alec wygrzebał się z pościeli i spojrzał na niego, mrugając. (...) -Groszku pachnący? - powtórzył Alec. - Chciałem wypróbować nowe określenie.”
Podsumowując. Jest to bardzo udana kontynuacja. Pomimo braku nagłych zwrotów akcji, dzieje się dużo. Zakończenie bardzo mi się spodobało. Zaintrygowały mnie Żelazne Siostry i chętnie bym się dowiedziała o nich więcej. Jestem ciekawa kto jest ojcem Mangusa i kim był Brat Zachariasz. Nie mogę doczekać się zakończenia całej serii. Osoby które jeszcze nie sięgnęły po 5 cześć Darów Anioła, to polecam to zrobić , bo warto.
„Miłość nie jest moralna, czy niemoralna. Po prosu jest.”