Magia to coś, czego nie da się pojąć w pełni. Łamie wszelkie bariery, zaskakuje i nigdy nie okazuje się taka, jak miała być. Z jednej strony może pomóc osiągnąć własne pragnienia, a z drugiej ciągnie za sobą klątwy, śmierć i tajemnice, które nigdy nie powinny wyjść na światło dzienne. Tyle, że nie można być pewnym, na co się trafi. Marzenia lub śmierć. Zaryzykujesz?
Blue całe życie spędziła w domu pełnym kobiet, które potrafią posługiwać się magią, a ona ma tylko klątwę, która głosi, że pocałunkiem zabije miłość swojego życia. Razem z grupką przyjaciół poszukują legendarnego Glendowera. Tyle, że razem z nim pogrążony we śnie jest ktoś, kogo pod żadnym pozorem nie powinien zostać przebudzony. Sprawa się pogarsza, gdy znika jedna z najbliższych osób Blue. Przyjaciele muszą zrobić wszystko, aby ją uratować i przy okazji odnaleźć śpiącego króla. Tyle, że to wcale nie jest takie proste, gdyż nie tylko oni go szukają. Ale nie mogą zrezygnować, osiągnięcie celu jest już tak blisko. Jak potoczą się ich losy?
Można mnie uznać za fankę tej serii. Zakochałam się w tej historii i kruczych chłopcach już w pierwszym tomie. Dlatego też z niecierpliwością wyczekiwałam premiery "Wiedźmy z lustra". Szczególnie po cliffhangerze, który został zafundowany czytelnikom w "Złodziejach snów". Ale tym razem także nie zabrakło zagadek i mrocznych tajemnic.
Autorka bardzo sprytnie wszystko sobie obmyśliła. W książce panowała magiczna i tajemnicza atmosfera. Nie brakowało zdumiewających zwrotów akcji, czy też mroku i sieci kłamstw powoli oplatających bohaterów. Aż sama czułam niepokój podczas lektury. Widać było, że Maggie Stiefvater włożyła mnóstwo pracy w tworzenie tej rzeczywistości, bo efekt był niesamowity.
A w trzecim tomie autorka nieco bardziej przybliżyła postać Colina Greenmantle'a. Nie zdobył mojej sympatii, ale intrygowały mnie jego potyczki z Szarym Mężczyzną. Relacje pomiędzy Blue, a resztą jej przyjaciół również uległy zmianie. Z zaciekawieniem obserwowałam powoli ocieplające się wzajemnie stosunki Ronan i Adama. I chyba się domyślam, co z tym będzie w następnym tomie... Z każda kolejną stroną coraz bardziej obawiałam się o Gansey'a. Sytuacja stała się coraz bardziej niebezpieczna, a ja nie chciałam go utracić. Rzadko się zdarza, żebym aż tak bardzo przejmowała się losem fikcyjnej postaci.
Spodziewałam się większego rozwoju wątku romantycznego, ale z drugiej strony obawiałam się, że wszystko zajdzie zbyt daleko. Momentami bohaterowie sami kusili los i dochodziło do sytuacji pełnych napięcia, gdzie zastanawiałam się, jak długo jeszcze tak wytrzymają. A teraz muszę jakoś przeczekać do premiery kolejnego tomu, by w końcu przekonać się do czego doprowadzą te uczucia, bo jestem mocno zaintrygowana. I jednocześnie trochę zaniepokojona.
Podsumowując, "Wiedźma z lustra" to opowieść pełna magii i zaskakujących tajemnic, które nie powinny ujrzeć światła dziennego. Bardzo spodobała mi się ta historia, ale odniosłam wrażenie, jakby była zaledwie wprowadzeniem do wielkiego finału, który nastąpi w kolejnej części. Ale oczywiście nie zabrakło akcji, intryg i tego niesamowitego klimatu, dzięki któremu pokochałam tą serię. I jak zwykle autorka zostawiła mnie z mnóstwem pytań, bo akcja urwała się w najlepszym momencie. Tę książkę, jak i całą serię polecam osobom lubiącym powieści fantastyczne przepełnione magią i akcją pędzącą w zawrotnym tempie. Naprawdę warto poznać tę historię!