Miłość nie jest czymś, co da się przewidzieć. Nigdy nie wiadomo, czego zapragnie nasze serce. To najbardziej irracjonalna rzecz na świecie, a zarazem krucha i jednocześnie silna jak najtrwalsze więzy. Jest marzeniem każdego człowieka. A czasami potrafi przekroczyć nawet najśmielsze wyobrażenia...
Calder żyje w społeczeństwie, które ślepo wierzy w nowy świat nazwany Elizjum. Tam praca i dążenie do "bycia czystym" są na porządku dziennym. Jednak gdy chłopak po raz pierwszy zobaczył Eden, zrodziły się w nim uczucia, które nigdy nie miały nawet prawa istnieć. Zwłaszcza, że dziewczyna ma zostać żoną ich przywódcy. Jednak nie tylko on ukrywa swoje uczucia. Eden także ma swoje zakazane marzenia... Czy oboje zadecydują walczyć o swoją przyszłość? Czy będą w stanie sprzeciwić się losowi?
Pierwsze co rzuciło mi się w oczy podczas czytania tej książki to przynależność bohaterów do pewnej sekty, wierzącej w nowy świat po wielkiej powodzi. Rzeczywistość, w jakiej im wszystkim przyszło żyć skojarzyła mi się nieco z warunkami ludzi w zamierzchłych czasach – bez prądu, bieżącej wody i nowinek technicznych. Wszystko składało się do pracy na roli i głębokiej wiary w Elizjum. Zafascynował mnie ten motyw ze względu na to, że nigdy wcześniej nie miałam okazji czytać książki, w której sekta był jednym z najistotniejszych elementów.
Bohaterowie byli całkiem dobrze wykreowani. O dziwo, najwięcej emocji wywoływała u mnie postać Hektora. Ale nie były to pozytywne uczucia. Ten mężczyzna był traktowany jak guru i uwielbiany przez członków jego społeczności za swą dobroć i poświęcenie. Mało kto zauważał jego mroczną stronę, która dosyć często dawała o sobie znać.
Jeśli chodzi o parę głównych bohaterów, to oboje zyskali moją sympatię, ale w mniejszym stopniu niż Xander, który zyskał w moich oczach dzięki swojemu interesującemu charakterowi. Zarówno Calder, jak i Eden momentami mnie irytowali. Szczególnie ten pierwszy, gdyż dosyć często działał irracjonalnie, a jego decyzje potrafiły pogorszyć sytuację obojga.
Wątek romantyczny był jedną z najważniejszych części tej historii. Uczucia łączące Eden i Caldera mogłabym określić mianem dzikiej miłości, zważywszy na sytuację, w jakiej się znaleźli i otoczenie sekty. Tak naprawdę to nic nigdy nie powinno się między nimi wydarzyć. Ich relacja była zakazana i z pewnością nie zyskałaby aprobaty społeczności. Jednak miłość i marzenia połączone razem mają naprawdę ogromną moc i z zaciekawieniem obserwowałam ich wzloty i upadki.
Podsumowując, "Calder. Narodziny odwagi" to miłości i zuchwałym dążeniu do spełnienia marzeń w rzeczywistości, w której życiem bohaterów rządził przywódca sekty. Nie brakuje w niej walki o lepszą przyszłość, czy zakazanych uczuć, które nigdy nie powinny się pojawić. Nie jest to może żadne arcydzieło, ale śmiało mogę powiedzieć, że miło wspominam swoje pierwsze spotkanie z twórczością Mii Sheridan. To książka w szczególności dla fanów romansów, ale nie tylko. Mam nadzieję, że kolejny tom okaże się lepszy.