Żaneta Pawlik prawie dziesięć lat występowała w Lekkim Teatrze Przenośnym, jeździ motocyklem, podróżuje. Zbiera doświadczenia, obserwuje ludzi i opisuje swoje własne spostrzeżenia w powieściach, które odzwierciedlają jej otwartość na świat. W najnowszej książce „Brzydcy ludzie” pochyla się nad człowiekiem w jesieni życia.
Brzydota – jedni czują odrazę, inni się nią zachwycają, staje się dla nich inspiracją. Czym zatem jest? Z całą pewnością jest trudna do zdefiniowania i jest jednym z elementów naszego świata, a on wciąż oddaje hołd młodości, sprawności, mimo że ludzie naturalnie się starzeją. Niektórzy różnymi sposobami starają się powstrzymać ten nieunikniony proces. Byle tylko się nie zestarzeć. Starość bowiem kojarzy się z ograniczoną sprawnością, chorobami, samotnością, smutkiem, cierpieniem i brzydotą. Czy taka jest? Czy musi tak być?
Henryk jest osiemdziesięcioletnim emerytowanym motorniczym i od trzydziestu lat żyje wspomnieniami o zmarłej żonie. Lubi grać w szachy. Pomaga mu niespecjalnie szczęśliwa w życiu prywatnym córka, Truda. Starszy pan dostrzega coraz większą pustkę wokół siebie, bo znajomi coraz częściej stają się nazwiskiem na klepsydrze. Córka z niepokojem obserwuje to, co dzieje się z ojcem. Troszczy się. Może za bardzo? W stosie starych fotografii znajduje tajemnicze zdjęcie, o którym ojciec nie chce nic powiedzieć. Czy dawniej świetne relacje między nimi przetrwają próbę? Jak potoczy się życie Henryka?
W powieści Żanety Pawlik „Brzydcy ludzie" powstały wspaniałe portrety: życia, rodziny i człowieka w podeszłym wieku. Poznajemy nie tylko Henryka. Obserwujemy relacje Gertrudy i Andrzeja. Jest również niezwykle energiczna Aniela, która zaczyna dostrzegać, że bliscy w swoich decyzjach nie biorą pod uwagę jej potrzeb. Ciekawy jest wątek mieszkającej u Henryka córki Andrzeja. Dziewczyna dopiero wchodzi w dorosłe życie. Jak to się stało, że przygarnął ją właśnie główny bohater?
Rodzina to też powinności dzieci wobec starzejących się rodziców. Czy układając swoje życie, powinniśmy brać pod uwagę to, że przyjdzie czas, gdy nasi rodzice będą potrzebowali opieki?
Pisarka niezwykle ciekawie, z wyczuciem pokazuje ludzi, którzy pragną korzystać z życia, czerpać z niego radość, jednak na każdym etapie los stawia przeszkody i warunki. Autorka ukazała egzystencję człowieka jako cztery pory roku. Każda ma swoje plusy i ma wady. To, jak je wykorzystamy, zależy tylko od nas. W tej historii nie ma prostych spraw. Dzięki energicznie i pięknym językiem prowadzonej narracji poznajemy różne punkty widzenia. Taki zabieg daje czytelnikowi przestrzeń na przemyślenia i refleksje.
Bardzo podoba mi się styl Żanety Pawlik. Lekko i przystepnie, z delikatnością i charakterystyczną dla siebie szczerością mądrze pokazuje trudne aspekty ludzkiego życia i wyzwala w czytelniku mnóstwo emocji. Dzięki temu jej bohaterowie są autentyczni, realni.
Ta książka jest bardzo potrzebnym literackim głosem wzywającym do uważności, empatii i przypominającym o tym, że każdy z nas się zestarzeje. Jak nasza starość będzie wyglądała, zależy w dużej mierze od nas, naszych relacji z ludźmi i od tego, jak wychowamy dzieci.
Powieść Żanety Pawlik czyta się cudownie! Pokazuje brzydotę pozornego piękna i piękno pozornej brzydoty. Wzrusza, czasem bawi i wywołuje refleksje nad własnym życiem. Polecam z całego serca.