Dziś kilka słów o książce, która w pewnym momencie całkowicie mnie złamała. Twórczość Magdaleny Winnickiej nie jest mi obca. Prawdę powiedziawszy czytałam jej wszystkie książkowe “dzieci”. A “Coś nowego” to zdecydowanie jej nowe oblicze w którym ja zakochałam się od pierwszych stron.
O czym opowiada historia? Fabuła poświęcona jest młodej dziewczynie o imieniu Karolina. Dziewczyna miała wszystko - wspaniałego chłopaka, kochającego ojca i szansę na udaną karierę sportową. Kluczowym słowem jest tutaj słowo “miała”. Po trzech latach to tylko przeszłość. Blade wspomnienie tego co było dla niej ważne. Dziś stroni od ludzi. To co zafundował jej los sprawiło, że dziewczyna odcięła się od normalnego życia. Do czasu gdy na jej drodze pojawił się on. Los sprawia, że pewien uparty mężczyzna zobaczy w niej coś więcej i zapragnie jej w swoim życiu. Oczywiście w roli dobrego kumpla. Karolina z początku będzie go odpychać, jednak z czasem docenia jego obecność. Przecież bolesne wspomnienia trzeba kiedyś ukoić. Łatwiej je dzielić je z drugim człowiekiem. Jednak nie wszystkie rany da się wyleczyć, czasami przeszłość nas dogania w najmniej spodziewanym momencie.
“Coś nowego” to bardzo emocjonalna książka, która wciąga czytelnika już od pierwszych stron. Autorka zadbała o to, aby czytelnik czerpał przyjemność z czytania. A wszystko za sprawą swojego pióra, które sprawia, że książkę czyta się bardzo szybko i ciężko jest się od niej oderwać. Historia prowadzona jest z dwóch perspektyw - Karoliny i Teo - co doskonale wpływa na odbiór uczuć i emocji. Poznajemy dwie perspektywy tej historii, i to jest tutaj kluczowe. Książka ukazuje piękną historię miłosną od fazy nieznajomych do fazy zakochania, przez fazę wielu turbulencji. Wszystko dzieje się pomału kroczek po kroczku, przecież mamy do czynienia z dziewczyną, która nie potrafi zbliżyć się do mężczyzny i faceta, który nie szuka partnerki na stałe, no chyba, że natrafi na idealną kandydatkę na przyszłą żonę.
Całą historię tej książki mogłabym podzielić na dwie częścią. Tą gdy relacja Karoliny i Teo jest czysto kumpelską, gdzie pojawiają się zgrzyty, uszczypliwości i dużo ciętego języka. Oraz tą gdzie uczucie gra pierwsze skrzypce i jesteśmy świadkami jak na naszych oczach kiełkuje piękne uczucie.
Tak jak już wspomniałam wcześniej ta książka w pewnym momencie całkowicie mnie złamała. Wiedziałam, że będzie emocjonalnie, ale nie sądziłam, że aż tak. Całość podsyca fakt, że historia oparta jest na podstawie czterech kobiet, które pojawiły się w życiu autorki. Uwielbiam w książkach fakt, że są one prawdziwe. Takie realistyczne. To książki przy których podczas czytania brakuje mi tchu. Tak było tym razem.
“Coś nowego” nie jest emocjonalnie łatwą książką. Pojawia się w niej wiele bólu, wiele straty i wiele nieprzyjemnych wspomnień. Śmierć, nowotwór, utrata miłości, przekreślona kariera - to tylko mały ułamek tego co znajdziecie w środku. I tak wspominałam, że nie jest to łatwa książka, ale piękne historie zawsze łamią serce. To taka niepisana zasada.
Czy Wam polecam tą książkę? Głupie pytanie. Nie wyobrażam sobie abyście przeszli koło niej obojętnie. Lepsze pytanie brzmi, dlaczego jeszcze po nią nie sięgneliście? 🤭