,,To nie jest, do diabła, love story. Skin Deep" to trzeci tom znanej i uwielbianej serii Julii Biel o tym samym tytule.
,,Człowiek ciście, oddycha pełną piersią, opracowuje plany, a życie i tak pisze własne scenariusze"
Wera jest mistrzynią uników. Unika wszystkiego, wręcz można rzec, że życia. A to wszystko przez jeden wypadek, który naznaczył jej życie i blizny zarówno te na plecach, jak i na duszy. Aleks, jak go nazwała Weronika jest ,,mistrzem tajemnic", ale jedno jest pewne został również naznaczony bliznami na ciele, jak i na duszy. Spotkanie tej dwójki zmieni wiele w ich życiu i trochę namiesza.
To był mój reread po prawie roku od przeczytania i poznania tej historii, czy zmieniłam zdanie po rereadzie o tej powieści? Nie, nie zmieniłam! Nadal ją uwielbiam i uważam, że to najlepsza powieść autorki. (Nie czytałam najnowszej, więc to może się zmienić) Obiecałam nieco odświeżyć moją opinię, a więc oto ona.
Julia Biel ma głowę pełną pomysłów i uwielbiam czytać wszystko co napisze, i do tego wracać nawet po 4 razy. Tym razem spontanicznie wzięłam do ręki 3 tom tnjddls i zaczęłam czytać od nowa. Wiele pamiętałam, ale wiele też zapomniałam. To historia o bliznach, ranach na duszy, jak i na ciele. Autorka pokazuje, że czasem warto zabrudzić krew tuszem, aby oczyścić serce i duszę. Ten wątek bardzo mi się podobał i podoba. A ze studiem tatuażu wątek został intrygująco przedstawiony. Skromnie marzę po cichu o jakimś tatuażu, więc ciekawie było poczytać coś na ten temat więcej niż wiem.
A tak poza tym... Uwielbiam bohaterów, jakich autorka kreuje, bo zawsze są realistyczni i tacy, o jakich chce się po prostu czytać. Mają swoje traumy i kompleksy. Po prostu czuć, że żyją, a to dla mnie jako czytelnika jest ważne. Weronika jest pełna kompleksów. Boi się, że ktoś odkryje jej tajemnicę i ucieka przed tym. Spotykając, Aleksa nie spodziewa się, że zaproponuje jej terapię tuszem, która dość zmieni jej życie i zacznie patrzeć na to wszystko inaczej. A Aleks, spotykając, Werę nie oczekiwał, że jedno spotkanie zmieni tak wiele w jego już skomplikowanym życiu, i zapragnie ten pierwszy raz w swoim życiu komuś zaufać, a nawet zwierzyć się z wydarzeń, z tragedii sprzed lat.
To była niesamowita emocjonująca historia o dwójce ludzi, którzy muszą sobie poradzić z trudną przeszłością, aby zawalczyć o przyszłość. Ich relacja jest trudna, pełna niewypowiedzianych słów, ale niezwykła. Taka, która pokazuje, że czasem warto komuś zaufać i powiedzieć prawdę, nim będzie za późno. Nie warto się bać, że ktoś nas wyśmieje albo oceni. To tylko strach, przed brakiem akceptacji innych, powoduje gorsze niedopowiedzenia. Do tego autorka wplata humor i dobra lektura gwarantowana. Ale, że to Julia Clifhanger Biel nie obędzie się bez plot twistów, po których się zaskoczycie i będziecie się zastanawiać, dlaczego od razu na to nie wpadliście? Przecież to było easy! A autorka i tak zaskoczyła. Ponadto pojawiają się bohaterowie z poprzednich tomów i miło jest spotkać się z nimi po raz kolejny, i dowiedzieć się, co u nich.
Z pewnością nie zabraknie Wam też emocji. Smutek, żal, radość, rozbawienie i złość będą Wam towarzyszyły podczas przewracania kartek, czego nawet nie odczujecie (przewracania kartek). Z czasem bohaterowie wydają się tak realistyczni, że zaczniecie wierzyć w ich istnienie i to, że taka historia mogła wydarzyć się naprawdę i to najbardziej w tym wszystkim złości.
Podsumowując ,,To nie jest, do diabła, love story. Skin Deep" to nowe oblicze Julii Biel bardziej dojrzalsze od poprzednich. Czytanie tej książki sprawi, że raz będziecie się uśmiechać, a zaraz płakać. A gdy nastąpi koniec będzie brakowało Wam kartek i więcej możliwości spotkań z bohaterami. Będziecie spragnieni czegoś więcej! Największym błędem tej powieści jest to, że jest taka krótka i czyta się błyskawicznie, a Werę oraz Aleksa być może polubicie bardziej od Elli i Jonasza. Ja polubiłam bardziej! Ja zdecydowanie uwielbiam tę historię i mogę Wam ją polecić, jak i całą serię pełną (nie) love story! Już nie mogę się doczekać nowej książki autorki ,,Be my ever"💚