„Uzdrowiciel. Cienie przeszłości” to 1 tom serii Uzdrowiciel Magdaleny Kułagi, którą miałam okazję poznać trzy lata temu i teraz postanowiłam do niej wrócić.
W Królestwie Tenchryz zaczęła panować straszna zaraza, przez którą król tej krainy postanowił posłać po Wiwana, uzdrowiciela, który ma niezwykły dar - swoim dotykiem dokonuje cudów. Uzdrawia, a także leczy nawet najcięższe choroby. Zostaje jednak wzięty siłą i pozbawiony kontaktów z rodziną, która jest dla niego niezwykle ważna.
Tymczasem w innej części królestwa Olivier zostaje zmuszony do wyjazdu z miasta przez swojego prześladowcę, który pragnie, aby ten zdobył dla niego cenny przedmiot należący do Wiwana. Nie jest to najłatwiejsze zadanie, ponieważ musi przebrać się za kobietę oraz zacząć pracę w zamku, gdzie czekają na niego same niebezpieczeństwa, co utrudnia mu łącząca go bliźniacza więź. Bliźniaki w tej historii są nierozerwalnie związane - jeśli jedno z nich umrze, drugie podzieli jego los. Jeżeli coś pójdzie nie tak, ucierpi również jego siostra.
To w skrócie o fabule, która jest wielowątkowa i wciągająca, przez co czytając ją nie będziecie się nudzić. Występuje w niej jednak chaos, który za drugim razem nawet mi nie przeszkadzał, ale zdaję sobie sprawę, że komuś kto jeszcze nie zna tej historii może to nieco utrudniać lekturę. Czasami nagle pojawia się zmiana perspektywy na krótki moment, przez co można wybić się z rytmu. Tym bardziej, że w historii poznacie wielu bohaterów. Początkowo można się trochę pogubić, ale myślę, że warto mimo to poznać tę historię. W końcu sama do niej wróciłam po trzech latach i nie bez powodu piszę nową recenzję. Z pewnością nie po to, by kogokolwiek zniechęcić do jej poznania.
Muszę was ostrzec, że nie jest to opowieść pełna sielanki, ponieważ zawiera w sobie wiele mroku, zła, a to za sprawą przemocy, która rozpanoszyła się w Tenchryzie i rozszerzyła swoje kręgi, szczególnie w czasach zarazy. Pojawia się wiele drastycznych scen, dlatego zalecałabym ją czytać 16+.
Wracając do tej historii po latach chciałam wrócić do moich ulubionych bohaterów, ale jak się okazało po tych trzech latach pokochałam zupełnie inne postacie niż poprzednio w 1 tomie, mimo że tamte wciąż lubię, to aktualnie mam inną perspektywę. Tym razem zwróciłam uwagę na Wiwana, który jest tytułowym Uzdrowicielem i niby nie występuje zbyt wiele jak na głównego bohatera, ale to właśnie wokół niego kręci się akcja powieści. Może się wydawać „nudny”, bo jest wrażliwy, delikatny, o dobrym sercu, ale gdy trzeba potrafi się obronić. Nie jest tylko uzdrowicielem - jest niesamowitym człowiekiem, który pomaga ludziom bezinteresownie, mimo że ci wciąż go zawodzą i traktują go przedmiotowo. Nie wszyscy, ale jednak. Wbrew pozorom to niezwykle silna postać.
„Coś w nim było. Coś, czego nie widzieli wcześniej. Po przeżytym koszmarze był słaby i rozbity, ale teraz, im więcej przybywało mu sił, tym większa stawała się jego wewnętrzna siła, której dotąd nie mieli okazji poznać.”
Kolejnym bohaterem jest Ross, który mimo ciężkiej przeszłości nie stał się taki, jak ci którzy go skrzywdzili. Mógł się zmienić. Mógł stać się bezwzględny tak jak oni. Ale on wybrał inną drogę. Jest cudownym bohaterem, który budzi podziw.
W książce pojawia się dwóch głównych antagonistów, którzy zostali należycie ukazani. Widać ich motywacje, cele, którymi kierują się w swoich działaniach. Można dostrzec jak zło zatruwa im umysły. Jak zło niszczy ludzi.
Autorka poruszyła wiele trudnych tematów m.in. braku poczucia własnej wartości ze względu na okoliczności, które zmusiły niektórych bohaterów do tego, co robili; oceniania innych na podstawie koloru skóry, orientacji czy innych aspektów oraz szeroko pojętej tolerancji. Przedstawiła także wątek znajdowania rodziny z wyboru, który jest jednym z najlepszych w tej serii, dla którego warto poznać tę historię. Przyjaźń rodząca się pomiędzy bohaterami została pięknie opisana.
„W umyśle Wiwana nie było podziałów ludzi na kolor skóry, religie czy upodobania. Tylko na dobre i złe serca, a także czyny i sprawiedliwość. Wiedział, o czym mówi Ross. Nigdy jednak nie potrafił tego zrozumieć"
Fabuła jest wielowątkowa, poprowadzona intrygująco, została przemyślana. Nic nie działo się przez przypadek. Czytając teraz 2 tom, tym bardziej dostrzegam, że całość została drobiazgowo zaplanowana. Styl autorki jest płynny, pojawia się parę niedociągnięć, ale nie przeszkadza to w lekturze. Słuchałam książkę za pomocą syntezatora mowy, od czasu do czasu, śledząc tekst wzrokiem, więc myślę, że mogę się wypowiedzieć. Trafiło się kilka literówek i błędów ortograficznych.
Reasumując, „Uzdrowiciel. Cienie przeszłości" Magdaleny Kułagi to naprawdę dobra książka, do której wróciłam z prawdziwą przyjemnością. Bardzo lubię tych bohaterów, którzy są z krwi i kości. To jedna z tych historii, które wzbudzają wiele emocji oraz skłaniają do przemyśleń. Podtrzymuję ocenę 8/10.