Po przeczytaniu pierwszej części Serii Bieszczadzkiej "Dom Beaty", sięgnęłam od razu za tom drugi.
Ja wysłuchałam tej książki, więc nie zwracałam uwagi na okładkę, ale tym razem okładka jest przyciągająca, gdyż w poprzedniej części, jak niektórzy zauważyli była trochę nietrafiona. Zresztą z okładkami tak już jest, kilka razy się sama nacięłam.
Było ciepło, jak to w lecie, ale jeszcze nie gorąco. O tej wczesnej godzinie Polańczyk dopiero budził się do życia, szumiąc delikatnym wiatrem w konarach drzew i osiadając łagodną mgiełką rześkiego powietrza na twarzach.
W książce "Wiosenne porządki" jest odrębna fabuła, lecz trochę powiązana z poprzednią częścią wątkiem rodzinnym, nawet na chwilę spotykamy znajomych bohaterów z poprzedniej książki i przy okazji możemy dowiedzieć się co tam u nich słychać. Tym razem fabuła książki prowadzona jest w urokliwym Polańczyku, nad Soliną. Jezioro nazywane jest morzem bieszczadzkim.
Każdy rozdział książki zaczyna fragment znanej piosenki, wprowadzającej nas w treść rozdziału, przypomina mi to inne książki, gdzie mottem do każdego rozdziału były opisy róż. Jest to bardzo ciekawa forma, gdyż pozwala czytelnikowi na chwilowe oderwanie się od treści książki, jednocześnie wprowadzając do następnego rozdziału, do następnych wydarzeń.
Aleksandra razem z rodzicami mieszka i prowadzi pensjonat w Polańczyku, miejsce to nad Zalewem Solińskim jest dla niej bardzo ważne, ma swoje ulubione zakątki, gdzie czasem chroni się przed wszystkimi. Dziewczyna jest od dłuższego czasu sama, nie chce zawierać żadnych związków z mężczyznami, gdyż jest okrutnie zraniona po poprzednim zauroczeniu. Zostały jej po tym tylko smutek i żal... w dalszej części książki dowiemy się co tak naprawdę wydarzyło się w życiu Oli.
Na urlop przyjeżdża do rodzinnego pensjonatu siostra Oli z rodziną i przyjacielem. Od samego początku sympatyczny Włoch Marco jest zauroczony Aleksandrą, w której jego zaloty również mieszane uczucia. Jednocześnie pojawia się Karol, gość pensjonatu, który również działa dziwnie na Olę. Dziewczyna nie może zrozumieć jak i dlaczego ci dwaj mężczyźni tak na nią działają, że aż momentami dostaje gęsiej skórki.
Podobnie jak "Dom Beaty", drugi tom serii zabiera nas w piękne i malownicze Bieszczady, tu jest o wiele więcej turystów, nie ma już tak wiele dzikiej przyrody, lecz zawsze można znaleźć dla siebie ustronny i cichy zakątek, niedostępny wszędobylskim turystom. Klimat książki jest lekko nostalgiczny, a tragedia, która wydarzyła się przed laty w życiu Aleksandry nie przytłacza nas, ale mówi o sile przyjaźni i miłości, na które człowiek powinien liczyć, lecz nie zawsze dobrze ulokuje swoje uczucia. Dopiero w obliczu tragedii możemy poznać wartość prawdziwej przyjaźni i miłości.
Jednak dziewczyna nie umiała pozwolić samej sobie na ucieczkę z więzienia, gdzie zimne, niewzruszone ściany były zbudowane z jej poczucia winy.
Jak potoczą się losy Aleksandry, czy znajdzie miłość? Co wspólnego z Olą ma Beata z poprzedniej książki? Jaki sekret skrywa dziewczyna?
Odpowiedzi są w książce na wyciągnięcie ręki.
Jeśli chcecie przyjemnej i romantycznej lektury na jesienne popołudnie i wieczór, to polecam tę książkę, dającą nadzieję i wiarę w to, że jutro może być lepiej. Czyta się lekko i z przyjemnością.