Wciąż zachwycamy się w kinach filmową adaptacją znakomitej powieści fantasy „Wicked. Życie i czasy Złej Czarownicy z Zachodu” - m.in. ze znakomitą rolą Ariany Grande. Jednocześnie jednak ukazało się nowe wydanie powieści Gregory'ego Maguire'a (oczywiście z filmową okładką), co stanowi doskonałą okazję ku temu, by porównać obie historie i spróbować odpowiedzieć sobie na zadawane zawsze w takich sytuacjach pytanie - filmowy musical, czy książka? Zapraszam was do poznania recenzji tej pozycji, która ukazała się nakładem Wydawnictwa Zysk i S-ka.
Oto kraina Czarnoksiężnika z Oz - jeszcze nieco inna, aniżeli ta znana nam z historii Dorotki. W nim żyje Elfaba - zielonoskóra, nielubiana przez rówieśników, uczulona na wodę, nad wyraz bystra dziewczynka o skomplikowanym charakterze, która za pewien czas stanie się znaną nam dobrze „złą czarownicą z Zachodu”. Jej dzieciństwo, młodość, znajomość z Glindą - która stanie się kiedyś „dobrą czarownicą z Północy” oraz skomplikowana polityka całej krainy sprawią, że Elfi stanie się kimś, kim stać się wcale nie musiała, ale kim chciał ją widzieć świat, w jakim przyszło jej żyć...
W ogólnym pojęciu książkę tę określa się mianem baśniowej opowieści fantasy - z pewnością ona nią jest, choćby z uwagi na miejsce akcji, na przedziwność bohaterów, na obecną tu magię... Jednocześnie jednak dzieło Gregory'ego Maguire'a stanowi sobą także poruszający dramat obyczajowy, przedstawiający narodziny, sławę, ale za chwilę też i upadek tragicznej postaci w osobie Elfaby, która być może i wkroczyła na ścieżkę zła, ale czy też tak naprawdę miała ona szansę na inny los? To piękna, niezwykle emocjonująca i też skłaniająca do wielu ważnych refleksji historia, która w mej ocenie może oczarować sobą tyleż dziecięcego, co i dorosłego odbiorcę.
Autor znakomicie poprowadził tę opowieść, pozwalając nam najpierw zapoznać się z realiami codzienności życia w tym całym magicznym świecie, z jego skomplikowaną polityką, prawami i społecznymi normami, by następnie skupić już naszą uwagę na życiu Elfaby. Jej edukacji, przyjaźniach, trudnych relacjach z innymi i mozolnie budowanej sławie/karierze. To przygoda, akcja, dramaty i zawiedzione nadzieje, uchwycone w wątki, zdarzenia i sceny, które z pewnością potrafią zaskoczyć, wielce poruszyć i tym samym zrozumieć znacznie więcej z tego, co poznawaliśmy przed laty za sprawą lektury „Czarnoksiężnika z Krainy Oz”.
I zachwyca nas tu naprawdę wiele rzeczy - począwszy od niezwykłego, baśniowego, ale też i chwilami dość mrocznego obrazu tego świata magii, polityki i wszelakich dziwów..., poprzez znakomite kreacje najważniejszych bohaterów - z zagubioną Elfabą, próżną Glindą i przerażającym Czarodziejem na czele...; jak i kończąc na klimacie tej książki, gdzie jest trochę baśniowo, trochę komediowo, ale też i trochę mrocznie - zwłaszcza gdy odkrywamy pisany los głównej bohaterce. Ale to też sprawia, że powieść ta ma wiele rozmaitych i zawsze fascynujących obliczy, co w rozrywkowej literaturze jest zawsze rzeczą dobrą.
Najważniejsze jest jedno – ciekawi, intryguje i wielokrotnie zaskakuje nas ta historia, która wbrew przypuszczeniom jest bardzo nieprzewidywalną. To wielkie emocje, zaangażowanie czytelnika w losy bohaterów, jak i też przyjemność czerpania z tego świata i z losów jego mieszkańców. To zaś przekłada się na dobrą rozrywkę w klimatach fantasy i nie tylko, o czym to wspominałam już na wstępie niniejszej recenzji.
Dobrze – zatem film czy książka…? W mej ocenie książka, gdyż jest w niej więcej smaczków, niuansów, czasu i miejsca na drobiazgi, które siłą rzeczy w filmowej adaptacji musiały być nieco ograniczone. Oczywiście film jest świetny – bawiłam się w kinie znakomicie, dlatego też idealnym planem wydaje się najpierw sięgnięcie po powieść Gregory'ego Maguire'a, a następnie udanie do kina. Ze swej strony gorąco was do tego zachęcam – naprawdę warto.
Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.