Jest jedna rzecz, która najbardziej zwróciła moją uwagę. Chodzi mi o zdanie głównej bohaterki, która pomimo życiowych przeszkód postanowiła się nie poddawać. Ona wiedziała, że jest chora, nawet opisuje nam te wszystkie sytuacje w których choroba jej się objawiała. Powiedziała, że nie ważne na co jesteśmy chorzy, to nigdy nie powinno nam przeszkadzać w spełnianiu swoich marzeń. Pomimo tego, że czasami choroba to wyrok, to jednak zawsze jest ten czas na zrobienie rzeczy, które się pragnie. Nasza bohaterka choruje na dwubiegunowość afektywną. Powiedzmy, że w jednym świecie jest zwyczajną kobietą, a w drugim osobą niezrównoważoną, która nie panuje nad tym, co robi i widzi oraz słyszy rzeczy, głosy oraz osoby, które są obecne tylko dla niej. Oczywiście pisze tutaj o tym w formie żartobliwej, nie mniej jednak porusza czasami zwyczajne problemy, które dla tej drugiej ja, potrafią przybierać zupełnie odwrotnie znaczenie. Ona opisuje nam chwilę obecną, a później sceny, które się u niej pojawiły, je przedstawia trochę ogólnie i następnie jesteśmy w czasie, kiedy się one skończyły na tym konkretnym etapie. Pomimo dużej dawki humoru zwraca też uwagę na to jak jest traktowana przez innych. Nieraz ze względu na jej chorobę inni traktują ją jak upośledziną, bo nie wiedzą, że czasami żyje, czuje i myśli zupełnie normalnie. W tych momentach jest jej przykro i później wchodzi do niej to drugie ja, które jakby w nienormalny sposób chce ją chronić, pomóc jej się wydostać z miejsca w którym jest jej źle i zabiera ją tam, gdzie może dosłownie wszystko. Na jej wielkie szczęście znajdzie się ktoś, kto wytłumaczy jej huśtawkę nastrojów i podpowie, co może z tym wszystkim zrobić. Lecz czy tą chorobę da się wyleczyć? Czy jej pierwsze ja potrafi pojąć to, czego nie kontroluje w drugim ja?
Wiecie co? Kiedyś oglądałam film o kobiecie, która miała dwanaście tożsamości. Był na faktach, więc coś tam prawdy musiało być. Tam kobieta miała dwanaście żyć w jednym, które odgrywały rolę osób, które wywołały w niej jakąś traumę. W momencie przeskoku ona potrafiła zmieniać ubrania, barwę głosu oraz zachowanie wraz z intonacją przypisaną osobie, której tożsamość wchłonęła. Przyznam się wam, że bardzo mnie te tematy interesują, gdyż nasz mózg nigdy do końca nie będzie zbadany, ponieważ od ogromu czynników zależy co się z nami stanie i jak dane uszkodzenia się złączą. Bohaterka opowiada nam wszystko, co przeżywa łącznie z tym, co widzi. Jej mózg nie zawsze widzi to, co jest, gdyż od razu daje jej błędne skojarzenia, przez co drugie ja się buntuje. Jakby dochodziło u niej do jakiegoś zwarcia i nagle myślenie szło tam, gdzie zostało wyrzucone. I to w tym wyrzucie właśnie chce ją chronić przed tym, czego rzekomo nie chciała w drugim ja, dlatego pokazuje jej skrzaty czy też mosty, to znaczy postacie lub rzeczy, które mogą mieć wpływ na to, że będzie to jej drogą ucieczki. Skrzaty mogą ją gdzieś przenosić, tak samo jak most, oddzieli ją od czegoś, czego nie chce drugie ja. Przynajmniej ja to tak zrozumiałam. Jak widzicie podczas czytania wciąż miałam włączone myślenie, gdyż szukałam rozwiązań dla jej problemu. Robiłam to całkowicie nieświadomie. Zachowania postaci nie można było przewidzieć, pomimo tego, że osoby drugoplanowe też tu występowały. Były takimi drążkami od których ona się odbijała. Od samego początku historia mnie wciągnęła. Widzę, że jest to tom pierwszy, więc z przyjemnością będę czekała na kolejny. Dziękuję autorce, że pisząc tą książkę dała wiarę w innych, w to, że ograniczenia tylko sami na siebie nakładamy. Bardzo polecam osobom, którzy lubią się wczytywać w historie o chorobach typowo psychologicznych. Będą nią zachwyceni!