Przeczytałam ją bardzo szybko, gdyż oczywiście temat jest dla mnie interesujący. Ogólnie książka składa się z pojęć, opisu sytuacji, złotych myśli i przede wszystkim wytłumaczenia nam swoich własnych myśli. Najbardziej moja uwagę zwróciło stwierdzenie, że każda sytuacja, choćby nie wiadomo jak była tragiczna, nie ma emocji. To tylko pusta scena, którą każdy z nas osądza na swój własny sposób. To, co o niej pomyślimy wywołuje salwę następujących po niej myśli, które zawsze maszerują w różnych kierunkach. Opisuje nam to na przykładzie jadącego autobusu i pana, który nadepnął nas na stopę. Jeśli pozwolimy swoim myślom go osądzić, gdyż sprawił nam ból, to nadamy im wyłącznie złe brzmienie i nerwowy nastrój. Jeśli jednak pomyślimy o tym, że dobrze, że nikomu nic się nie stało, nastroimy się lekko pozytywnie, a nawet współczująco. Jednak możemy pozwolić myślom na rozbawienie, rozmyślając się nad tym, że naprawdę śmiesznie to wyszło, to nie tylko my sami pozwolimy sobie na pozytywne myślenie, ale i innych nastroimy na podobne wibracje.
Autorka od początku tłumaczy nam jak uzmysłowić sobie, że to my powinniśmy mieć kontrole nad myślami, a nie pozwalać im płynąc w nieznanych kierunkach. Później rozwija to w temacie samotności, społeczeństwa, relacji z innymi i toksyczności. I tu chciałabym zaznaczyć, że w tych sprawach jest to naprawdę wartościowa pozycja, choć ukierunkowana nie na podstawowym poziomie, tylko na wyższym szczeblu u osób, które już wiedzą, że mogą mieć wpływ na swoje myśli, tylko nie wiedzą jak tego dokonać. Mówię to na własnym przykładzie, kiedy czytałam pierwsze poradniki o pozytywnym myśleniu i zdawałam sobie sprawę z tego, że to działa, ale nie wiedziałam jak to ugryźć, by do mnie przemówiło. Tak samo jak w opisie książki potwierdzam, że proces zmiany myślenia trwa od kliku do kilkunastu miesięcy. To prawdziwa praca nad sobą w każdej chwili, gdyż głosy z wewnątrz, które nas krytykowały przez wiele lat nie tak łatwo jest zagłuszyć samym powtarzaniem ,,myśl pozytywnie". To tylko prowadzi do nerwów, które jeszcze bardziej nas buntują. Na drodze do pozytywnego myślenia czeka każdego ogrom porażek i to jest normalne. Tak jak dziecko uczy się chodzić, upadając, podnosi się. Naprawdę początkowo trzeba się ogromnie pilnować, by nawet jak zła myśl się pojawi, powiedzieć jej stop, przestań, tego nie ma. Z całkowitym wytłumaczeniem jak to działa pisarka poradziła sobie wzorowo. Ale mam jedno ale. Dodała tam wątek nauczycieli pozytywnego myślenia i manifestacji tłumacząc, że nie działa to tak jak oni mówią, gdyż dobierają odpowiednie stwierdzenia do tez, które przekazują. Następnie temat ucięła. Nie podała przykładu, nie uargumentowała swojej tezy, zwyczajnie zasiała ziarno, po czym je zostawiła. Czuję się dziwnie, gdyż lubię, kiedy ktoś, kto tłumaczy mi swoje racje podawał mi ich wytłumaczenie. Nie można czegoś nie lubić, bo nie. Zawsze jest jakiś powód. Jeśli więc inni są manipulowani, to podejrzewam, że chcieliby o tym wiedzieć. Właśnie za to odebrałam jeden punkt. Pomimo tego wciąż uważam, że warto ją przeczytać, bo w reszcie tematu była całkowita wiedza i szczera prawda, która naprawdę może odmienić wasze życie. Może, bo to wciąż od was zależy, czy skorzystacie z tej sposobności:-)
Bardzo dziękuję serwisowi nakanapie.pl za książkę z Klubu Recenzenta.pl