Dawno nie czułam się tak skołowana i zdezorientowana podczas czytania książki jak w ostatnim tygodniu. Wszystko za sprawą opisu, który wywołał u mnie mylne oczekiwania wobec zapowiadanej opowieści. To co dostałam totalnie rozmija się z tym, czego oczekiwałam. Krótko mówiąc, Altruiści już na samym początku dali mi kuksańca z ostrzeżeniem, że mogą mnie spotkać różne niespodzianki. Nie pozostało mi nic innego jak porzucić swoje wcześniejsze oczekiwania i czytać dalej.
Arthur Alter ma kłopoty. Jest średnio opłacanym profesorem w college’u na Środkowym Zachodzie, nie stać go na kredyt hipoteczny, irytuje swoją znacznie młodszą dziewczynę, a jego syn i córka nie chcą z nim rozmawiać. No i jeszcze pieniądze – mała fortuna, którą jego zmarła żona Francine trzymała w tajemnicy i którą zapisała wyłącznie ich dzieciom.
Te dzieci to Ethan, samotnik żyjący z pieniędzy matki w świetnej miejscówce na Brooklynie, oraz Maggie, która uszczęśliwia innych na siłę i próbuje prowadzić szlachetne życie w narzuconej sobie biedzie.
Artur pod pozorem pojednania zaprasza ich do siebie. Ale robiąc to, otwiera puszkę Pandory z odwiecznymi urazami i dawno pogrzebanymi wspomnieniami – wspomnieniami krążącymi wokół Francine: osoby, której życie może być kluczem do trzymania rodziny razem.
Cała historia skupia się na trzech głównych bohaterach – ojcu i dwójce jego dorosłych dzieci. Każde z nich ma swoje problemy i traumy, z którymi nie mogą sobie poradzić. Ich wzajemne relacje pozostawiają wiele do życzenia, a po śmierci Francine, która była ogniwem spajającym rodzinę, praktycznie przestają istnieć. Jak już wiecie z opisu Arthur wpadł na niecny plan, który miał rozwiązać część jego najważniejszych problemów, w tym celu zaprosił do siebie dzieci. I to był właśnie ten wątek, na który tak bardzo czekałam. Byłam strasznie ciekawa jak autor poradzi sobie z tą puszką Pandory, w której zostały pogrzebane wspomnienia, urazy i gorycz dawnych nieporozumień. Niestety, na ten moment musiałam długo poczekać. Najpierw trzeba poznać bliżej naszych bohaterów. I w tym celu wędrujemy ścieżkami retrospekcji przecinającymi się z tymi zmierzającymi ku teraźniejszości. Jedne historie mnie zaintrygowały bardziej, inne mniej. Najbardziej podobała mi się historia, wielkiej nieobecnej, Francine. Ma w sobie wiele odcieni i jest słodko-gorzka, ale dzięki niej mamy okazje spojrzeć na Arthura z dodatkowej perspektywy.
Altruiści to niebanalna, wielowątkowa powieść o przewrotnym tytule, która w przystępny sposób porusza trudne tematy. Autor poddaje analizie komórkę społeczną, jaką jest rodzina i sprawdza, jaki ma ona wpływ na jej poszczególne jednostki. A te opisane w jego powieści są barwne, żywe i ludzko nieidealne – warto dodać, że trudno ich lubić. Podsumowując: wybierając Altruistów liczyłam na lekką i zabawnie mroczną sagę rodzinną, a dostałam pełną retrospekcji opowieść, która zmusza czytelnika do refleksji na temat rodziny i tego jak łatwo utknąć w pułapce szkodliwych schematów i przekonań. Przyznaję, że początek był ciężki i nie mogłam przekonać się zarówno do naszych bohaterów jak i klimatu opowieści. Ostatecznie Andrew Ridker przekonał mnie do swojego debiutu, nie jest on może taki, jakiego się spodziewałam, ale ma spory potencjał i daje do myślenia. Jeśli lubicie książki z dużą ilością retrospekcji, analizą psychologiczną bohaterów i skłaniające do refleksji to polecam.