Dobry romans historyczny nie jest zły, zwłaszcza gdy głowa potrzebuje resetu. Przyznaję, że po ten gatunek sięgam, gdy mam ochotę na zmianę klimatu i potrzebuję odpoczynku. Charlotta. Imperium jedwabiu to książka, która miała posłużyć mi jako odskocznia od mocniejszych tytułów i codzienności. Ale! Po tę książkę skusiłam się z jeszcze jednego powodu…
Byłam ciekawa czy można napisać książkę, nawiązującą do Dumy i uprzedzenia autorstwa Jane Austen, bez wpadki. Krótko mówiąc, nie stworzyć literackiego potworka, który posmakuje czytelnikowi jak odgrzewany kotlet.
Charlotta to powieść kostiumowa osadzona w czasach, gdy kobieta miała tylko dobrze wyglądać, zarządzać domem i być wizytówką męża. Do powiedzenia miała niewiele, za to do stracenia sporo. Autorka przenosi nas do czasów, gdy panowała hierarchia społeczna i surowe zasady ubrane w przepych i jedwabie, by zakryć to, co kryje się pod spodem. Dobre maniery nie oznaczały dobrego serca i człowieczeństwa. Szwaczka Charlotta szuka wyjścia z trudnej sytuacji, w jaką wpakował ją los i przypadkowi ludzie. Pewnego dnia baron Ridderlöw zatrudnia ją w posiadłości jako garderobianą siostry i odmienia jej życie. W ręce Charlotty trafia powieść Jane Austen, przez co kobieta zaczyna inaczej postrzegać rolę kobiet w społeczeństwie. Czas mija, a zgorzkniały baron Ridderlöw zaczyna okazywać jej zainteresowanie…
Równocześnie poznajemy Emmę przyłapaną na kradzieży szkatułki z królewskiej sypialni. Kim jest kobieta? Co tak naprawdę ukrywa? Czy przystojny kuzyn barona Ridderlöwa sprawi, że tajemnicza koronczarka go pokocha i tym samym rozwiąże zagadkę zamachu na księcia?
Uwielbiam klasykę zarówno kryminalną, jak i romantyczną, ale nie lubię, gdy ktoś zabiera się za odgrzewanie tego, co dobre i wszystkim znane. Dlatego zawsze z lekkim sceptycyzmem podchodzę do takich książek. W tym przypadku sytuacja wygląda trochę inaczej, gdyż Sara Medberg nie próbuje ożywiać na siłę bohaterów wymyślonych przez Jane Austen, a jedynie wpleść jej powieść do swojej. Mimo wszystko byłam ciekawa, czy ten zabieg się uda. A wiele rzeczy mogło pójść nie tak – mogło być sztucznie lub zbyt bliźniaczo, żeby nie powiedzieć nachalnie.
Jakież było moje zdziwienie, gdy okazało się, że nic z tych rzeczy nie miało miejsca. Autorka w subtelny sposób nawiązała do powieści Austen. W książce pojawiają się fragmenty Dumy i uprzedzenia, czytane przez jedną z bohaterek i nawiązujące do pewnych sytuacji czy osób. Jest to bardzo miłe mrugnięcie okiem w kierunku miłośniczek książki Austen.
Zaskoczona byłam również tym, że mamy dwie główne bohaterki, a nie jedną jak można wyczytać z opisu na okładce. I nie byłoby może w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że zaraz na wstępie spotykamy Emmę – nie Charlottę. Przyznaję, że przez kilka pierwszych rozdziałów miałam problem z wczuciem się w klimat, przeszkadzały mi przeskoki od jednej bohaterki do drugiej. W pewnym momencie Emma zaczynała mnie nawet irytować, bo przecież nastawiona byłam na historię Charlotty, a musiałam co chwilę porzucać interesujący mnie wątek. Z czasem się przyzwyczaiłam i gdy oba wątki się ze sobą połączyły, to czerpałam stu procentową przyjemność z lektury. Ot drobiazg, ale nieprzyjemnie mnie zaskoczył ma samym początku. Nie zmienia to jednak faktu, że cudownie było wejść do świata pokojówek, koronczarek, garderobianych i baronów. Poczuć klimat XIX-wiecznej Skandynawii, epoki, zakazanej miłości, łamania schematów, namiętności, która buzuje między bohaterami. Mało tego, autorka funduje nam nie tylko bogate i szczegółowe opisy miejsca akcji i epoki, w której rozgrywa się akcja, ale także funduje nam intrygę kryminalną i tajemnice, które czekają na rozwiązanie. Na nudę na pewno nie można narzekać podczas czytania tej książki!
Charlotta to niezwykle klimatyczna powieść, którą czyta się z przyjemnością i rozkoszuje niesamowitym klimatem. Jest to naprawdę barwna, ciepła i napisana z humorem opowieść, która oczaruje miłośników romansów historycznych, zagadek oraz Dumy i uprzedzenia. Sara Medberg udowodniła, że zna się na rzeczy, więc jeśli chcecie zakosztować trochę przepychu adrenaliny i rodzącego się uczucia w nadbałtyckich klimatach to polecam gorąco!