Przeklęta rzeźba i klątwa pasztetu recenzja

Komedie kryminalne Iwony Banach jak już nie raz pisałam są remedium na moje złe samopoczucie i katastroficzne myśli. Dzięki sarkazmowi ironii i celnym spostrzeżeniom Iwony na otaczającą nas rzeczywistość uciekam w bezpieczny świat książki. Przecież to wszystko, co w środku to fikcja… Lektura powieści „Przeklęta rzeźba i klątwa pasztetu” pozwoliła mi kolejny raz rozbroić moje lęki :)

Każdy z nas marzy o szczęśliwym życiu, związku, które będzie „na dobre i na złe”, do tego bez okresu przydatności do życia razem o rodzinie, która zawsze będzie trzymać się razem. Wielu nadal sądzi, że pieniądze to wszystko zapewnią i nawet brak własnego wewnętrznego poczucia bezpieczeństwa sobie nimi próbują kupić. Ależ utopia… Główna bohaterka, komedii kryminalnej „Przeklęta rzeźba i klątwa pasztetu”, Jowita te marzenia przypłaciła nawet życiem… wyszła za mąż za milionera z własną firmą produkującą pasztet i salceson. „Król pasztetu” szczęśliwy, bo oto i do jego boku dołączyła „królowa pasztetu” młodsza tylko o 35 lat. Spełnione marzenia obojga a jeszcze więcej przed nimi. Wiktor na swoich urodzinach przedstawia synom macochę, a oni drżą o majątek, bo ojciec w swej niefrasobliwości nie spisał umowy małżeńskiej, och taki szczegół… „Udane” przyjęcie z trupem na pierwszym planie…. Będzie się działo! Do samego końca nie wiedziałam, kto zabił Jowitę i jaki miał motyw….

Z każdą kolejną komedią kryminalną Iwony zachwycam się coraz bardziej jej pomysłami. Uwielbiam jej styl, poczucie humoru, groteskę i sarkazm i wiem, to już nudne, że się powtarzam ;) Artykułuje te myśli, przekonania, generalizacje, których boimy się czasem używać:

„Z miłością bywa tak, że są ludzie (najczęściej kobiety), którzy biorą seks za miłość, i tacy (najczęściej trochę niewyżyci faceci), którzy tę miłość udają ze względu na seks”,

„Ludzie nie zmieniają zdania zbyt często, wolą dostosowywać rzeczywistość do swoich opinii niż opinie do rzeczywistości”,

„Ludzie bardzo często widzą diabły tam, gdzie ich nie ma. Mają „szatańskie” podszepty, „diabelski” urok, „czarcią” smykałkę i sto tysięcy innych pomysłów. A kiedy pomysłów brak, robią co się da, żeby pojawił się szatan we własnej postaci, bo on tłumaczy wszystko, nawet przepicie całej pensji, bo „podkusił””.

Iwona Banach w powieści „Przeklęta rzeźba i klątwa pasztetu” porusza ważny temat szczęścia i miłości osób po sześćdziesiątce, które według swoich dzieci i opinii publicznej powinny siedzieć w domu i wspierać przede wszystkim finansowo swoje dzieci oraz otaczać bezwzględnie codzienną opieką swoje wnuki. A może to czas, po wychowaniu własnych dzieci o zadbanie o siebie i spełnienie swoich najskrytszych marzeń?

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Skarpa Warszawska.

#reklama