Niewiele trzeba, by znowu przekroczyć progi Kajmak Investigation (dla niewtajemniczonych dodam, że nie chodzi o śledztwo zapuszkowanej masy kajmakowej - na marginesie dodam, że przepysznej, acz ponoć niezdrowej, bo nie Fit Protein – lecz chodzi tu o Agencję Detektywistyczną Kai i Mai. Dwóch, słodkich, jak kajmak dziewczyn - lecz to kobiecy kamuflaż dla zmylenia przeciwnika, bo charakterne to one są i nie stanowią cukru w cukrze). Ale, Kajmak Investigation znowu w akcji. Tym razem będzie poszukiwanie trzyletniej dziewczynki, Gabrysi, córeczki Agaty Płockiej. I choć kiedyś pewna babcia spotkana w parku na ławce powiedziała z przekąsem, pod adresem dziewczyn, „Co wy tam wiecie o życiu. Młodzi jesteście, nieświadomi”, to one nie dość, że wiedzą jak działa ów świat, to i w nim działają. I to jak! Spektakularnie wręcz.
„Oblicza miłości” Urszuli Pieńkowskiej rozpoczyna intratne zlecenie od bardzo bogatej Agaty Płockiej. Jej trzyletnia córeczka została porwana podczas przebywania na placu zabaw ze swoją nianią. Było dziecko, nie ma dziecka. Niania też była i też już jej nie ma. Została zwolniona i wróciła na wschód. Był w domu gwar i śmiech, teraz jest cisza, płacz i kłopoty, które podlewają słone rzeki łez. Ale! – prawdziwe, czy udawane? Bo, jakby nie było, każda babeczka dobrą aktorką jest i każdą scenę potrafi odegrać w sposób wręcz oscarowy. Jak jest z Agatą? Bo coś tu nie pasuje, a mówiąc po męsku – coś tu śmierdzi.
Od początku to grubymi nićmi szyta akcja. Ktoś tu porusza marionetkami – tylko kto?
Tego muszą dowiedzieć się z Kajmaka, czyli profesjonalistki tej branży (prawie) Kaja i Maja. Wedle zasady filozofów, że jak czegoś nie można dowieźć, to i nie można tego obalić. Często jednak jest tak, że to, co niedowiedzione, przyjmuje postać złudzenia czyli też urojenia, które (i tu uwaga) … które uchodzi za prawdę. Niby miszmasz, ale sensowny, co udowodniają dziewczyny z Kajmaka.
Gra warta świeczki, bo pani Płocka już przelała 40 000 zł za usługę, więc akcja.
Nie wyjawię więcej z treści, ani tego, co która widziała, gdzie która została ranna, czy której pożar podgrzał nieco skórę i zapał. Nie powiem nic o zbudowanych i przystojnych mięśniakach, ani o mafijnej cukierni (ciekawe, czy używano tam mąki, czy może jej mieszanki nad wyraz dobrej jakości!?). Tu bowiem jeden zna innego, tamten następnego, a jak kogoś nie zna, to szybko nadrabia i znają się wszyscy.
Świat jest mały – i ten gangsterski i ten ludzki. I nie od dziś wiadomo, że dla pieniędzy, to i dziecko porwane być może.
Urszula Pieńkowska po raz kolejny daje nam świetną, komediowo-tragiczną lekturę. To kryminał z kobiecym zacięciem, który porywa. I treścią i wątkami i swobodą stylu. Autorka pisze z lekkością i humorem, co sprawia, że po tą książkę można sięgać bez względu na porę dnia czy roku (mimo straszącej czarnej okładki). To wspaniała dawka emocji począwszy od śmiechu, na zatrwożeniu kończąc. To świetnie napisany lekki kryminał z gatunku „akcja na obcasie” (najlepiej na czarnych szpilach Louboutina z czerwoną podeszwą).
„Oblicza miłości”, to trzecia część przygód pań z Agencji... Detektywistycznej, którą mogę przyrównać do powieściowego Tarantino na szpilkach. Zadzieram kiecę i lecę, bo jest obiekt... ten śledzony...
Czasem podczas lektury wybuchasz rechotem. I nawet, jeśli nie znasz wcześniejszych części „Trudnego wyboru”, to powiem, że nic nie stoi na przeszkodzie, odważnie sięgać po tą. Treść nie nastręcza trudności, wszystko wynika z fabuły i historię łapiemy w mig. Już na początku zostajemy niemalże wkomponowani w całą akcje, a potem...
Potem to nie wiadomo kiedy czas...
Ale to już moja słodka tajemnica.
#agaKUSIczyta