MITY NA TEMAT HISTORII STAROŻYTNEJ
Historia to bardzo interesująca i wciągająca nauka nie tylko o dziejach człowieka jako ogółu, ale również poszczególnych jednostek, kultur i cywilizacji. Historia nie jest nauką stałą pod tym względem, że dzięki kolejnym odkryciom, nasz pogląd na to, co działo się w przeszłości, nieustannie się zmienia. Można rzec, że historia to nauka wiecznie żywa, wiecznie przynosząca niespodzianki. Jednak jako to bywa z wiedzą, zdarza się często, iż pewne szczegóły ulegają mitologizacji, ubarwieniu czy wręcz celowemu przeinaczeniu. Dlatego dzisiaj zmierzymy się z pewnymi faktami, które powszechnie są znane, ale jednak mają niewiele wspólnego z tym, jak było naprawdę.
Europa kolebką cywilizacji
Współcześnie Europa cieszy się względnym pokojem, dobrobytem i może się szczycić epitetem „kolebki cywilizacji”. Niestety to uproszczenie, wynikłe w wyniku gwałtownego rozwoju Starego Kontynentu tuż po odkryciu Nowego Świata. W XVI stuleciu rozpoczął się niespotykany rozwój gospodarczy, kulturalny i militarny Europy, która bardzo szybko zdołała zdominować wszystkie inne kultury i cywilizacje świata aż do początków XX wieku. Niestety, mimo tego faktu, trzeba stwierdzić, że tytuł kolebki cywilizacji znajduje się na Bliskim i Dalekim Wschodzie. Nieznane nam już ludy w dolinie Indusu, Mezopotamii, Chin i Egiptu zaczęły tworzyć zręby cywilizacji już 9000-8000 lat p.n.e. (oczywiście data ta stanowi pewne uproszczenie). Wówczas nastąpiła rewolucja neolityczna, podczas której, ludy dotychczas żyjące z koczownictwa, zaczęły przestawiać się na osiadły i rolniczy tryb życia. Na Bliskim Wschodzie, w tak zwanym Żyznym Półksiężycu zaczęły powstawać pierwsze osady, zaczęto udamawiać kolejne zwierzęta… Wreszcie około 3500 roku p.n.e. Sumerowie stworzyli już pismo klinowe, czyli jeden z najstarszych zapisów pisma. W tym czasie, w Europie osiągnięcia z Bliskiego Wschodu zaczynały się dopiero rozpowszechniać. Musiało minąć jeszcze sporo czasu, aby Europa dogoniła starsze kultury ze Wschodu.
Piramidy wznosili niewolnicy
W XIX wieku upowszechnił się pogląd, iż faraonowie Starego Państwa kosztem pracy niewolników wznosili swe wspaniałe grobowce. Patrząc z perspektywy stuleci, trudno nie zachwycić się urokiem piramid. Nic przeto dziwnego, że ówcześni badacze dochodzili do takich wniosków. Któż by dobrowolnie chciał wznosić taki ogrom? A jednak, okazuje się, że to mit. Współczesne wykopaliska stanowisk położonych w sąsiedztwie tych pomników starożytnego Egiptu, zdają się sugerować, iż piramidy wznosili wolni ludzie, a do tego fachowcy. Osiedla budowniczych i rzemieślników „donoszą”, iż wśród nich znajdowali się również przedstawiciele znamienitszych rodzin. Co więcej, osiedla te miały zapewnione niemal wszystkie ówczesne udogodnienia – świetne zaopatrzenie w żywność i picie, regularnie wypłacane świadczenia w naturze (poza jedzeniem, w ubiorze, najlepszą na świecie opiekę medyczną, mieszkania „socjalne”, itd.). Słowem, nie było tak źle, jak sądziliśmy.
Maszyna parowa powstała dopiero w epoce nowożytnej
A to akurat nieprawda. Fakt, Watt pierwszy zbudował i wykorzystał maszynę parową. Na jego cześć, jednostka mocy została nazwana watem. Równie dobrze mogła nosić miano na przykład heronu – bowiem już w starożytności, dokładnie w I wieku, niejaki wynalazca rodem z Aleksandrii, Heron stworzył prototyp turbiny parowej. Niestety, ówczesny stan gospodarki nie stał się przyczyną rewolucji przemysłowej. Na podobny pomysł w XVI stuleciu wpadł Turek Taqi ad-Din. Tak czy inaczej, los chciał, aby rewolucji dokonał Anglik…
I ty, Brutusie?
To też jeden z fascynujących mitów. Któż z nas nie słyszał rzekomych ostatnich słów Juliusza Cezara, wypowiedzianych do Brutusa: „I ty, synu…?”. Cezar miał przytoczyć greckie powiedzenie: „I ty, synu, posmakujesz władzy”. Miało to być ostrzeżenie dla rzekomego syna Cezara ze związku z Serwilią. Ostrzeżenie, a zarazem klątwa szybko dopełniły losu spiskowca. Pokonany przez Oktawiana i Marka Antoniusza, popełnił samobójstwo, a jego imię na wieczne czasy stało się synonimem zdrajcy. Słynne słowa: „I ty, Brutusie, przeciwko mnie?” – to słowa stworzone przez Szekspira, który chciał jeszcze dosadniej ukazać żal umierającego dyktatora, skierowany do rzekomego syna-zabójcy.
Cesarz skazywał kciukiem na śmierć
To akurat fakt, ale z małym mankamentem. W hollywoodzkich produkcjach często możemy doświadczyć, jak to rzymscy imperatorzy skazują przegranych kciukiem skierowanym w dół na śmierć. I odwrotnie, kciuk zwrócony ku górze oznacza ocalenie. Niestety, w rzeczywistości nie posiadamy żadnych źródeł, które pozwalałby to stwierdzić jednoznacznie. Badacze przypuszczają jedynie, że wysunięty palec, być może przypominający obnażony miecz, wskazywał na śmierć nieszczęśnika. Tak samo najpewniej palec schowany wewnątrz dłoni był gestem łaski… Ale to tylko przypuszczenia.
Koń został konsulem
Władza budzi żądze, a nie ograniczona władza deprawuje w niesamowitym stopniu. Był tego świadom Kaligula, który zasłynął ze swych zwyrodniałych pomysłów i rozrywek. Kaligula szczególnym uczuciem darzył pewnego konia wyścigowego, który nosił imię Incitatus. Swemu ulubieńcowi zapewnił własny, świetnie wyposażony (nawet jak na ówczesne standardy) dom oraz służbę. Miał podobno mianować Incitatusa nawet konsulem! Na szczęście to tylko plotki. W rzeczywistości cesarz tylko rozgłosił taką plotkę, że tak uczyni. Spytacie dlaczego? Hmm, najpewniej z tego powodu, że nie podobała mu się wymuszana tradycją współpraca z senatem. Senat pozostał reliktem dawnych czasów, niestety dla niego, mającą jeszcze odrobinę władzy i znaczenia. Nie mogąc otwarcie rozprawić się z senatorami, Kaligula pragnął ich choć trochę pognębić, choć trochę upokorzyć. I tyle.
Czy Neron był piromanem?
Już w starożytności pojawiały się plotki i opinie, iż to sam cesarz Neron rozkazał podpalić Rzym, tylko po to, by móc swobodnie, bez oglądania się na kogokolwiek, przebudować stolicę imperium. Przeciwnicy Nerona rozgłosili nawet, że cesarz delektował się spektakularnym widokiem płonącego Rzymu, który to umilał sobie graniem na lirze. Najpewniej jednak pożar wybuchł przypadkiem. Co więcej, w momencie wybuchu pożogi, cesarza nie było w stolicy… Ale trzeba było kogoś obarczyć winą. Neron obawiając się, że sprawa może obrócić się przeciw niemu, winę zrzucił na barki chrześcijan, ówcześnie, nic nie znaczącej, i mającej jak najgorszą opinię sekty. W wyniku tego doszło do pierwszych prześladowań chrześcijan…
Czy krzyżowano na skalę masową?
To dosyć skomplikowane. Jak to zwykle bywa z historią, prawda leży gdzieś pośrodku. Ten okrutny, a zarazem niezwykle widowiskowy sposób zadawania śmierci był niezwykle czasochłonny. Dlatego na krzyż skazywano nie byle jakich przestępców, a to dlatego, że śmierć krzyżowa, powolna, niezwykle męcząca, miała stanowić przestrogę dla tych wszystkich, którzy w niezwykły sposób złamali prawo rzymskie. Karą ta obdarzano więc głównie wrogów państwa a także zbuntowanych niewolników. W ten sposób ukarano niedobitki powstańczej armii Spartakusa w liczbie blisko 6000. W późniejszych czasach krzyżowano również chrześcijan (słynne pochodnie Nerona?), ale raczej nie były to tak spektakularne liczby. Można więc przyjąć, że ta spektakularna śmierć nie stanowiła normy, i stosowano ją do stosunkowo nielicznej liczby ludzi.
Wybrana Bibliografia:
Maria Jaczynowska, Marcin Pawlak: Starożytny Rzym, Warszawa 2011.
Anna Świderkówna: Hellenika. Wizerunek epoki od Aleksandra do Augusta, Warszawa 2009.
Adam Ziółkowski: Historia powszechna. Starożytność, Warszawa 2009.