Justynian zmarł w 565 roku. Wraz z nim prysło marzenie o odbudowie imperium rzymskiego. W niecałe trzy lata od śmierci tego władcy, w granice Bizancjum zaczęli napływać Gepidowie, Awarowie i Longobardowie. Ci pierwsi, początkowo okupywali bizantyjskie ziemie naddunajskie (starożytna Mezja), a po rozbiciu ich państwa przez Longobardów i Awarów, resztki tego ludu spustoszyły ziemie bizantyjskie u wybrzeży Adriatyku. Longobardowie nie czując się bezpiecznie w sąsiedztwie koczowniczych Awarów, wkrótce wywędrowali do Italii (568 rok). W błyskawicznym tempie zdołali podporządkować sobie północną część tej krainy, zagrażając pozostałym ziemiom bizantyjskim w Italii. Równocześnie od wschodu atakowali Sasanidzi, odwieczni rywale cesarstwa. Wkrótce Bizancjum zaatakowali również Słowianie, dodatkowo destabilizując sytuację na Bałkanach. Nic dziwnego, że następca Justyniana, cesarz Justyn II, wolał płacić haracz Awarom i Persom, byleby zapewnić sobie chwilową ulgę od wojen na wszystkich frontach. W ten sposób tymczasowo "zmusił" Awarów do powstrzymywania najazdów Słowian, a Persów do wspólnej obrony granic od strony Kaukazu, skąd napierały liczne plemiona koczownicze i miejscowe ludy górali. Wkrótce zdestabilizowała się sytuacja wewnątrz Bizancjum. W 602 roku obalono cesarza Maurycjusza, skutecznie walczącego z naporem Słowian i Awarów. Gdy kazał przezimować swym wojskom na terenie wroga, jeden z oficerów armii bizantyjskiej, Fokas wywołał bunt i wkrótce obalił cesarza. Nowy władca nie utrzymał się długo na tronie, gnębiąc swoich poddanych, zwłaszcza wyznania monofizyckiego. Opuszczony nawet przez swoich, został w 610 roku obalony w czasie rozruchów w Konstantynopolu. Cesarzem obwołano Herakliusza.
Nowy władca zmuszony został do wielkiego wysiłku. Z północy zaatakowali słowiańscy Serbowie i Protobułgarzy. W tym samym czasie Sasanidzi zdołali opanować Armenię. W 613 roku Persowie zawładnęli również Syrią, a rok później Palestyną, i bynajmniej nie mieli zamiaru na tym poprzestać. Wydawało się, że chwile cesarstwa są policzone. Być może wtedy, aczkolwiek wydaje się, że był to proces długotrwały, wprowadzono podział prowincji bizantyjskich na temy, jednostki administracyjno-wojskowe. Cesarz doszedł zapewne do wniosku, iż wcześniejszy podział władzy między urzędników cywilnych i wojskowych, sprzyja korupcji i utrudnia podejmowanie szybkich decyzji w przypadku najazdów. Całą władzę administracyjną i wojskową podporządkował władzy strategów. Miało to ułatwić obronę terenów nadgranicznych, a w przyszłości poprawić sytuację gospodarczą i osadniczą opuszczonych ziem. W każdym razie była to pieśń przyszłości. Teraz należało rozwiązać najważniejszy problem - odeprzeć wrogów.
W 626 roku Awarowie wsparci przez Słowian, podeszli pod Konstantynopol, przystępując do oblężenia stolicy cesarstwa. Co gorsza, Awarowie nawiązali współpracę z Persami, dążąc najwidoczniej do całkowitego rozbicia cesarstwa. Na szczęście dla Herakliusza, wśród Słowian podległych Awarom wybuchł bunt pod wodzą frankijskiego kupca Samona, który zmusił kagana Awarów do odstąpienia od oblężenia i udania się do swych siedzib na Nizinie Węgierskiej. Następnie Herakliusz przystąpił do kontrataku przeciw Persom. Wylądowawszy ze swą armią w Palestynie, szybkim marszem wtargnął w granice perskiej Mezopotamii, gdzie zdołał pokonać swych wrogów. Pokój z Persami zawarto na zasadzie status quo. Wydawało się, że Bizancjum zostało uratowane. Ciężka wojna z Sasanidami wyczerpała oba państwa, zarówno militarnie jak i gospodarczo. Nic przeto zaskakującego, że ani Bizantyjczycy, ani Persowie nie byli w stanie stawić czoła nowej potędze na Bliskim Wschodzie - Arabom.
Dotychczas Arabowie nie stanowili większego zagrożenia dla ościennych cywilizowanych państw świata śródziemnomorskiego i bliskowschodniego. Fakt, niejednokrotnie ci koczownicy wdzierali się w swych rabunkowych rajdach w granice Persji i Bizancjum, jednak nie wyrządzali większych szkód. Teraz liczne plemiona arabskie, zjednoczone pod wodzą charyzmatycznego Mahometa twórcy nowej religii, islamu, przystąpili do ekspansji. Już w 635 roku zjawili się w Syrii, rozbili Persję i przystąpili do podboju kolejnych ziem. Od Bizancjum odpadały kolejno Egipt, Afryka Północna i ziemie anatolijskie. Odtąd, niemal bezustannie cesarstwo traciło swe posiadłości europejskie i azjatyckie na rzecz wyznawców Allaha (Sycylia, Kreta, porty południowoitalskie, itd.). Tak więc Herakliusz umierając w 641 roku pozostawiał Bizancjum ograniczone właściwie tylko do Anatolii i pasa ziemi wokół Konstantynopola i twierdz nadadriatyckich. Teoretycznie ludy słowiańskie na Bałkanach uznawały zwierzchnią władzę cesarza, ale była to władza iluzoryczna.
W 680 roku na ziemie naddunajskie wkroczyła nowa fala Protobułgarów pod wodzą chana Asparucha. Żądny władzy chan, pragnął zapewnić swemu ludowi jak największy obszar ziem dogodnych do zamieszkania. Wojska Asparucha wtargnęły do Tracji, spustoszyły ziemie Serbów i zagrozili Grecji. Kolejni władcy Protobułgarów zajęci byli opanowywaniem ziem będących we władaniu plemion słowiańskich i Awarów, toteż cesarze bizantyjscy byli niejako zadowoleni, iż ich wrogowie wyrzynają się wzajemnie. Toteż nie podejmowali energiczniejszych kroków zaczepnych wobec Bułgarów (lud powstały z połączenia plemion słowiańskich z Protobułgarami). Jak się okazało, popełnili wielki błąd. Bułgarzy umocniwszy swą władzę we wschodniej i północnej części Bałkan, przystąpili do systematycznego podboju pozostałej części półwyspu. Już w IX wieku za rządów cara Symeona, mieniącego się cesarzem Rzymian (Bizantyjczyków) i Bułgarów, pod swą władzą Bułgaria miała niemal cały obszar półwyspu Bałkańskiego poza Grecją i okręgiem Konstantynopola. Ten wielki władca proklamował również niezależność Kościoła bułgarskiego, co stanowiło poważną skazę propagandową na pozycji cesarstwa bizantyjskiego.
Podczas gdy cesarstwo rozpadało się, mieszkańcy Bizancjum zajmowali się wewnętrznymi sporami religijnymi. Około 730 roku cesarz Leon III wydał ustawy zabraniające oddawania czci obrazom (ikonom) i figurom świętych, obawiając się, że powszechny kult ikon przywróci do życia niemal wygasłe wierzenia pogańskie. Ponadto cesarz obawiał się potęgi gospodarczej Kościoła, który coraz silniej wpływał na politykę wewnętrzną państwa. Następny cesarz, Konstantyn V, zamknął liczne klasztory, zmuszając zakonników do założenia rodzin. Zlikwidowane klasztory zamieniono w koszary, bądź zajazdy. Majątki zaś klasztorów stały się własnością cesarza. Konstantyn V mógł wprowadzić tę politykę, mając oparcie w arystokracji wojskowej, niezadowolonej z silnej pozycji duchowieństwa greckiego. Jednak wkrótce, za rządów cesarzowej Ireny, dominujący głos zdobyli przeciwnicy niszczenia ikon. Stara cesarzowa kazała oślepić swego syna Konstantyna V, i przystąpiła do kolejnych nadań ziemskich zakładając nowe i obdarowując stare klasztory.
Według przepisów Starego Testamentu ten, co dotknął zmarłego, uchodził za nieczystego (Lb 19, 11). Atoli świętych nie można uważać za umarłych. Albowiem od chwili, gdy Ten, co jest życiem i Sprawcą życia, został policzony między umarłych, to tych, co z nadzieją zmartwychwstania i z wiarą w Chrystusa zasnęli, nie można nazwać umarłymi. Jakżeżby martwe ciała mogły sprawiać cuda? W jakiż więc sposób za ich sprawą uciekają demony, choroby ustępują, ślepi widzą, trędowaci bywają oczyszczeni, pokusy i smutki pierzchają, słowem wszelki dobry datek przez nich spływa do Ojca Światłości (Jak 1, 17). na tych, co z niezachwianą wiarą o to proszą? Ileż to trudów podejmujesz celem pozyskania rzecznika, który by ci ułatwił audiencję u ziemskiego króla i w twym imieniu doń przemówił? Czyż wobec tego nie należy czcią otaczać rzeczników całego rodzaju ludzkiego i orędowników, co za nami korne ślą do Boga prośby?
Oczywiście należy! Dla ich uczczenia należy więc budować Bogu świątynie pod ich wezwaniem, składać dary, troskliwie obchodzić ich rocznice i zażywać stąd duchowej radości - radości wszelako takiej, która by się im podobała. Do nas się bowiem zwracają z prośbą, abyśmy, chcąc ich pozyskać, nie obrazili ich i nie zagniewali. Albowiem tym wszystkim, co przyczynia się do kultu Bożego, radują się i słudzy jego. Dlatego my, wierni, powinniśmy czcić świętych w psalmach, hymnach i pieśniach duchownych, w skrusze serca i miłosierdziu względem ubogich. Przez te praktyki doznaje czci w pierwszym rzędzie sam Bóg. Stawiajmy ku ich czci posągi i widzialne obrazy. Ale przede wszystkim naśladujmy ich cnoty, albowiem dzięki temu staniemy się żywymi ich posągami i obrazami.
Irena nie miała silnej pozycji, a na jej dworze rywalizowały ze sobą koterie pod przewodnictwem ambitnych eunuchów na czele z Aecjuszem i Staurakiosem. W 800 roku Karol Wielki wskrzesił cesarstwo rzymskie na Zachodzie. Ten barbarzyński parweniusz, jak spoglądano na niego z Konstantynopola, nie dość, że przywłaszczył sobie władzę cesarską, bez porozumienia z Bizancjum, to zdołał zaszczepić w leciwej cesarzowej myśl o połączeniu (poprzez małżeństwo Karola z Ireną) obu państw w jedno chrześcijańskie cesarstwo. Dworacy w Konstantynopolu zaczęli szemrać, obawiając się w takim wypadku upadku swego znaczenia. Wiedziano, że ambitny Karol nie zgodzi się przenieść stolicy połączonych cesarstw do Konstantynopola, tak więc miastu nad Bosforem groziła degradacja do roli miasta prowincjonalnego. Gdy tylko posłowie Karola Wielkiego przybyli do stolicy Bizancjum, arystokraci bizantyjscy pod wodzą wielkiego logogety, Nicefora Genika zawiązali spisek i obalili cesarzową. Tym samym przekreślili możliwość zjednoczenia cesarstwa wschodniego z państwem Karolingów.
W IX wieku sytuacja wewnątrz Bizancjum unormowała się. Co więcej, władcy Konstantynopola przystąpili do odbudowy terytorialnej i kulturalnej cesarstwa. Bizancjum odzyskało wyspy na Morzu Egejskim, rozszerzyło swą władzę również na Bałkanach i w Azji Mniejszej. Z terenów Bizancjum zaczęły wyruszać akcje misyjne, mające wpoić ościennym ludom wiarę chrześcijańską. W 863 roku na ziemie słowiańskie w Panonii i na terenie państwa Wielkomorawskiego, wyruszyli św. Konstantyn i Metody. W niecały wiek później, chrzest przyjęli Bułgarzy (966 rok), a w 988 roku Ruś Kijowska. Ambitni patriarchowie Konstantynopola zaczęli dążyć coraz usilniej do podporządkowania sobie wszystkich chrześcijan, podważając pozycję papieży rzymskich. Coraz silniejsze antagonizmy między Konstantynopolem a Rzymem, doprowadziły w 1054 roku do utworzenia niezależnego Kościoła wschodniego (prawosławnego). Schizma ta, jak początkowo sądzono, miała być krótkotrwała. Nikt nie przypuszczał, że akt dokonany przez patriarchę Michała Cerulariusza stanie się faktem długotrwałym, wszak i wcześniej zdarzały się waśnie w łonie Kościoła. Akt ten spowodował również wzrost napięcia w stosunkach politycznych między Bizancjum a państwami Zachodu.
Tekst bulli wyklinającej patriarchę Konstantynopola Michała Cerulariusza (16 VII 1054 r.):
Święta, rzymska, pierwsza i apostolska Stolica, do której jako głowy należy troska o wszystkie kościoły, raczyła dla pokoju i pożytku Kościoła mianować nas "apokrisariuszami" [legatami] na to królewskie miasto, abyśmy, stosownie do rozkazu, tam się udali i naocznie sprawdzili czy uzasadniony jest krzyk, który bezustannie z tego miasta dochodzi do jej [tj. Stolicy Apostolskiej] uszu, lub jeśli tak nie jest, aby o tym wiedziała. Z tego powodu niechaj dowiedzą się przede wszystkim sławni cesarze, duchowieństwo, senat i lud miasta konstantynopolitańskiego oraz cały Kościół katolicki, żeśmy tam wykryli wielkie zło, z czego niezmiernie radujemy się w Panu dobrym i wielkim, ale też i smucimy się boleśnie. Jakże bardzo bowiem chrześcijańskie i prawowierne jest miasto u kolumn cesarstwa i jego szanownych mądrych obywateli! Jaką zaś straszną herezję co dzień w jego wnętrzu zasiewa Michał, nadużywający tytułu patriarchy, i zwolennicy jego głupoty! [Tu Humbert, legat papieski, wylicza błędy Cerulariusza; symonię, arianizm, donatyzm, nikolaityzm, manicheizm i in.]. Za te błędy i inne czyny swoje Michał ów napominany listami pana naszego papieża Leona wzgardził nawróceniem się. Ponadto nam, wysłańcom jego, chcącym przyczyny tak wielkiego zła rozsądnie wytępić, odmówił widzenia się i rozmowy z sobą, zabronił wstępu do kościołów dla odprawiania mszy, jak i pierwej zamknął kościół łacinników i nazywając ich "azymitami" słownie i czynnie wszędzie ich prześladował, do tego stopnia, iż w synach swych wyklął Stolicę apostolską, wobec której dotąd pisze się ekumenicznym [tj. powszechnym] patriarchą. Dlatego my, nie mogąc znieść niesłychanych obelg i krzywd wyrządzonych świętej, pierwszej, apostolskiej Stolicy i widząc, jak katolicka wiara coraz bardziej podupada, powagą świętej i nierozdzielnej Trójcy i Stolicy apostolskiej, której legację spełniamy, i wszystkich prawowiernych ojców z siedmiu synodów oraz z całego Kościoła katolickiego, klątwę, która pan nasz, najczcigodniejszy papież, Michała i jego następców obłożył w razie gdyby się nie poprawili w taki oto sposób podpisujemy: [tu następują podpisy legatów papieskich].(Przeł. ks. M. Maliński. Na podstawie C. Mirbt, Quellen zur Geschichte des Papsttums und der romischen Katholicismus, Tubingen 1934, s. 134-140).
Pomimo wzmocnienia potęgi i powagi cesarstwa, w pierwszej połowie XI wieku w cesarstwie nastąpił kolejny kryzys. Państwo rozdzierały walki stronnictw politycznych, co uniemożliwiło odparcie ataków kolejnych najeźdźców. W XI wieku na południu Italii pojawili się Normanowie, którzy w szybkim tempie pozbawili Bizancjum tamtejszych ziem. Na wschodzie zaatakowali Seldżucy, lud turecki, który niedawno przeszedł na islam i przystąpił do jednoczenia świata muzułmańskiego. W 1071 roku armia Seldżuków rozgromiła wojska bizantyjskie w bitwie pod Manzikertem w Azji Mniejszej. W wyniku tej klęski, cesarstwo utraciło władzę nad niemal całą Azją Mniejszą. Był to cios dotkliwy, bowiem w Anatolii rekrutowano najlepszych żołnierzy, poza tym Anatolia stanowiła spichlerz cesarstwa. Tylko dzięki walkom wewnętrznym wśród Seldżuków, cesarstwo zawdzięcza swoje ocalenie.
Władcy Bizancjum nie czując się zdolnymi do samotnego stawiania oporu muzułmanom, zwrócili się z prośbą o pomoc do władców Europy Zachodniej. Apel zyskał silne poparcie papiestwa, które nakłoniło rycerstwo zachodnioeuropejskie do I krucjaty, wojny w obronie wiary chrześcijańskiej i odzyskaniu Ziemi Świętej dla chrześcijaństwa. W 1096-1099 roku armia chrześcijan przewędrowała przez Azję Mniejszą, gdzie zadała Seldżukom kilka klęsk. Dzięki temu Bizancjum odzyskało południowe wybrzeże Azji Mniejszej. Następnie armia krzyżowców wkroczyła do Syrii i Palestyny. W 1099 roku łacinnicy zajęli Jerozolimę i ustanowili w niej Królestwo Jerozolimskie. Choć cesarstwo odzyskało dużą część ziem małoazjatyckich, a państwa krzyżowców w zasadzie uznały zwierzchnictwo cesarza Konstantynopola, to wzmocnienie Bizancjum było krótkotrwałe. Wkrótce w cesarstwie znów wybuchły spory o tron, osłabiając pozycję państwa. Nic dziwnego, że w spory dynastyczne wmieszali się przywódcy IV krucjaty. Podjudzeni przez Wenecjan, krzyżowcy poparli jednego z pretendentów do tronu konstantynopolitańskiego. Gdy ten, nie będąc zdolnym uzbierać przyobiecanej swym zachodnim sojusznikom w zamian za poparcie kwoty, łacinnicy przystąpili do oblężenia Konstantynopola (1204 rok). Opanowawszy miasto, oczywiście po tradycyjnym ograbieniu, założyli nowe państwo - Cesarstwo Łacińskie. Ambitni wodzowie z Zachodu, podzielili między siebie niemal całe terytorium bizantyjskie (a Anatolii i w Epirze, władzę zachowały greckie rody), przyczyniając się do osłabienia pozycji chrześcijan w tej części Europy. Efemeryczne Cesarstwo Łacińskie nie przetrwało próby czasu, i wkrótce upadło pod naporem władców cesarstwa nicejskiego, gdzie znaleźli schronienie prawowici sukcesorzy Bizancjum.
Bibliografia: