Avatar @maciejek7

Mazury

@maciejek7
176 obserwujących. 181 obserwowanych.
Kanapowicz od ponad 3 lat. Ostatnio tutaj około 2 godziny temu.
Napisz wiadomość
Obserwuj
176 obserwujących.
181 obserwowanych.
Kanapowicz od ponad 3 lat. Ostatnio tutaj około 2 godziny temu.

Cytaty

Co prawda nie mamy żadnych źródeł pisanych, ale liczne badania archeobotaniczne dostarczają wystarczającego materiału, żeby pokusić się o próbę opisu kuchni dawnych Słowian.
Jak pokazują badania stanowisk z okresu wczesnego średniowiecza, na terenach polskich występowało 147 gatunków roślin dziko rosnących, które mogły być wykorzystane przez ówczesnych ludzi.
Pozyskiwano głównie rośliny lub ich części: kłącza, cebulki, korzenie, łodygi, liście, nasiona i owoce. Najpopularniejsze były orzechy laskowe, które z racji swojej wartości odżywczej i smakowej plasowały się najwyżej w hierarchii zbieraczy.
Zbierane części roślin lub ich kwiatostany wykorzystywano do sporządzania zup - barszczy czy kwaśnych polewek. Najpopularniejszy był szczaw, i to w kilku odmianach: kędzierzawy, polny i zwyczajny oraz dziki (tzw. barszcz zwyczajny), który dał nazwę naszej narodowej potrawie.
Wiele dawniejszych pokarmów bezpowrotnie nie tylko zniknęło z naszych jadłospisów, lecz także poszło w całkowitą niepamięć.
Polowanie na żubra, łosia czy jelenia zastrzeżone było dla naczelnika plemienia, a później - księcia. To do nich należały mięso i skóry upolowanych zwierząt.
W uprawie przeważały zboża: proso, żyto, pszenica, jęczmień i owies. W uprawie polowej tego okresu występują także groch, bób (była to nieznana obecnie odmiana celtycka), a zapewne także len i konopie.
Mięso w dużych kawałkach - czasami nawet z kością - pieczono na rożnie.
Potrawy mięsne były pożądanymi, aczkolwiek rzadkimi na słowiańskim stole. Podawano je podczas uczt rytualnych, plemiennych czy ważnych wydarzeń rodzinnych.
W IX-X wieku upowszechnił się wypiek chleba na zakwasie.
Pojezierza Polski przedstawiają w swoich turystycznych szlakach wodnych szczególnie cenne wartości krajoznawcze. Szlaki lądowe, gdzie indziej jedyne lub najważniejsze, tu schodzą na drugi plan.
Pojezierze Mazurskie z krainami sąsiednimi obejmuje ziemie położone między doliną dolnej Wisły a granicą Polski na północy i wschodzie; na południu bez wyraźnej granicy przechodzi w rozległą Nizinę Mazowiecką.
Rzeźba tej części kraju jest bardzo urozmaicona. Znajdziemy tu obszary wzniesień, równin i dolin, poprzerzynanych rzekami, strumieniami i potokami różnej szerokości, o stosunkowo dużych spadkach. Dominują jednak w krajobrazie jeziora, tudzież teren ten jest nazywany "Krainą tysiąca jezior".
Gleby Pojezierza Mazurskiego powstały w przeważającej większości z gliny zwałowej, która w wielkich masach została tu przyniesiona przez lądolód północny.
Klimat Pojezierza Mazurskiego pozostaje w ścisłym związku z położeniem geograficznym tego regionu.
Nigdy nie przypuszczałam, że kiedykolwiek trafię do więzienia w innym charakterze niż jako pracownik przychodzący do klienta - zaczyna swoją opowieść narratorka tej książki. - Życie pisze jednak zaskakujące scenariusze.
W więzieniu trudno nie okazywać strachu. On jest wszechobecny. Najgorsze są noce, gdy czyjś krzyk lub płacz rozrywa ciszę i nie pozwala zasnąć do świtu. Ktoś szlocha, bo tęskni za domem, ktoś kogoś krzywdzi lub wiesza się w celi obok na prześcieradle. Strach udziela się wszystkim.
Wychowałam się w porządnym domu, pod kloszem. Rodzice wpoili mi wiarę w ludzi i przekonanie, że słabszym trzeba pomagać. Ale świat za kratami jest jak inna planeta, obowiązują w nim twarde reguły.
- Jestem złodziejką z krwi i kości - mówiła o sobie. - Nic innego poza grą w siatkę i złodziejstwem nie potrafię w życiu robić.
Magda zaczynała jako kieszonkowiec. Była specjalistką od portfeli. Z czasem rozszerzyła zawodowy repertuar i miała swoich paserów, którzy od ręki pozbywali się gorącego jeszcze towaru.
Nie miała telefonu stacjonarnego, komórki z abonamentem, konta w banku ani znajomych na Facebooku. Złodziejskie pieniądze wkładała do słoików i zakopywała w ogródku.
Ani wcześniej, ani później nie miałam w życiu tak życzliwej koleżanki. Widać musiałam pójść do więzienia, żeby kogoś takiego spotkać.
Kipisz polega na tym, że Służba Więzienna przeszukuje wszystko, co nadawałoby się na skrytkę: szafki, reklamówki, pościel i materace. Sprawdzają wszędzie, aż coś znajdą lub niczego nie znajdą. Po kipiszu trzeba sprzątać, bo wszystko jest wywrócone do góry nogami.
Gdyby kilka lat temu ktoś mi powiedział, że złodziejka będzie dla mnie autorytetem i przyjaciółką, pewnie umarłabym ze śmiechu. Nigdy w życiu! Takie rzeczy się nie zdarzają - powiedziałabym lekceważąco. A jednak życie płata figle, więc "nigdy nie mów nigdy".
© 2007 - 2024 nakanapie.pl