Te znamienne słowa wypowiada komendant milicji na posterunku, w czasie gdy brutalnie znęcano się nad młodym człowiekiem. A był nim Grzegorz Przemyk, syn opozycyjnej poetki, Barbary Sadowskiej. Dziś podzielę się z Wami refleksjami po obejrzeniu tego poruszającego filmu na podstawie wybornego reportażu Cezarego Łazarewicza pod tym samym tytułem. Przypomnę: Żeby nie było śladów. Sprawa Grzegorza Przemyka.
Skąd się bierze zło? Jak to skąd, z człowieka i tylko z człowieka.
12 maja 1983 roku był wyjątkowy, to czasów matur i kasztanów. Nasz bohater tryska humorem, cieszy się pomyślnie zdanym egzaminem. Wraz z kolegą Cezarym F. (tu jako Jurek Popiel) świętują, gdy niespodziewanie pojawia się patrol milicji. Czują, że nadciągają kłopoty. Funkcjonariusze twierdzą, że zachowanie mężczyzn wzbudza zaniepokojenie; narkomania i alkoholizm są standardowymi zarzutami w tamtym czasie. Obaj nie mają przy sobie dokumentów, trafiają więc na pobliski komisariat. I tam dopiero zaczyna się dramat wielu osób. Kilka dni później, w wyniku poniesionych obrażeń, Grzegorz Przemyk umiera.
Produkcja w reżyserii Jana P. Matuszyńskiego wciąga od samego początku. Nie odczułam tych trzech godzin seansu, akcja jest dynamiczna i rozwojowa, fabuła porywająca. Brawa za scenografię i wymowne zdjęcia. Więcej nie trzeba było. Obraz w warstwie artystycznej i merytorycznej jest naprawdę na wysokim poziomie.
Ujęła mnie gra Roberta Więckiewicza, wcielającego się w postać skrajnie odrażającą, jaką był gen. Czesław Kiszczak i jemu podobni. Aktor w doborowy sposób pokazał prawdziwą twarz tamtego systemu. Świetna jest Aleksandra Kurzak w roli aroganckiej i bezwzględnej prokurator Wiesławy Bardonowej, pohukującej na wszystkich. To prawdziwa karykatura sądownictwa PRL. Sandra Korzeniak jako mama Grzegorza jest autentyczna i wiarygodna, choć często irytuje.
W Żeby nie było śladów są emocje, jest wszystko: przemoc, represje, szantaż, bezmiar cierpienia, kłamstwo. Reżyser dołożył wszelkich starań, aby oddać jak najwięcej szczegółów.
Sprawa nierozliczonej zbrodni (była szansa w nowej, demokratycznej Polsce), kładzie się cieniem na współczesnej historii Polski i całego wymiaru (nie)sprawiedliwości. Inspiratorzy morderstwa nigdy nie zostali osądzeni i ukarani. Takich mieliśmy ''ludzi honoru". Tego rodzaju filmy jak ten, są bardzo potrzebne, mają wiele walorów edukacyjnych, również z psychologicznego punktu widzenia. Przypominają nam o tych wszystkich, którzy w obronie swoich ideałów i wartości, poświęcili życie. To też dzieje wszystkich osób sprzeciwiających się złu.
Cóż, mamy kolejną lekcję do odrobienia, zwłaszcza gdy nie byliśmy pilnymi uczniami. Zatem czytajcie, oglądajcie i pamiętajcie.
Wraz z nadejściem, nieco ponurych dni warto sięgnąć po książkę, która będzie idealna na długie wieczory.
W moim przypadku rzecz wygląda następująco: właśnie skończyłam czytać rewelacyjną opowieść Moniki Śliwińskiej, Panny z <<Wesela>>. W dalszej kolejności zamierzam przystąpić do lektury znacznie poważniejszej i bardziej wymagającej, mianowicie chodzi o Twórczość na zamówienie (praca zbiorowa).
Na swoją kolej czeka wznowione wydanie Michnikowszczyzny Rafała A. Ziemkiewicza. Sięgnę również po portret skandalistki Tamary Łempickiej pióra Grzegorza Musiała.
Zapoznam się wreszcie z monumentalnym dziełem autorstwa Krzysztofa Raka Piłsudzki. Między Hitlerem a Stalinem. Czy mnie porwie? Zapewne tak się stanie, ponieważ inna publikacja tego samego historyka Polska-Niespełniony Sojusznik Hitlera, jest doskonała.
W swoich planach czytelniczych mam również jeszcze dwie inne pozycje: Leonardo Da Vinci Waltera Isaacsona oraz Sodomę Federica Martela. A i dokończyć powinnam Dzienniki Majskiego. Tak się niestety kończy moja zachłanność na książki: coś zacznę, dopiero za jakiś czas kończę😊😊😊
Każda okazja jest dobra, aby zaopatrzyć się w nowe lektury😋
1 Grzegorz Głuszak, 25 lat niewinności. Sprawa Tomka Komendy;
2 Ks. Dariusz Oko, Lawendowa mafia;
3 Cezary Łazarewicz, 39 Wojna? Jaka wojna;
W następnej kolejności zamierzam przeczytać książkę Germanofil pióra Piotra Zychowicza. Mam nadzieję, że pani Monika Góra wyjaśni zagadkową śmierć Piotra Jaroszewicza i jego małżonki: Człowiek, który wiedział za dużo.
Poczciwy Orwell zawsze aktualny: Rok 1984. Zaopatrzyłam się również we wspomnienia Anety Wybieralskiej, Tajne blizny. O czym milczę od lat. Pozostając w tym samym klimacie, postanowiłam przeczytać publikację: Piątka u Semki.
Spodziewam się, iż Jeff Guinn opowie o tym, Co się stało w Jonestown? Z kolei razem z Piotrem Bojarskim przeniesiemy do 1956 roku i dowiemy się nieco o siermiężnym socjalizmie Gomułki.
Ale to jeszcze nie koniec moich zapasów:😊
Jan Głuchowski w opracowaniu Na saksy i do Bułgarii przybliży nam co nieco o turystyce handlowej PRL. Czy Remigiusz Mróz czymś mnie zaskoczy w Wybaczam Ci? Okaże się.
To moja lista-osobista, oczywiście, że jest mocno subiektywna😊
Inspiracją do powstania dzisiejszego tekstu, stał się artykuł w pewnym czasopiśmie. Dobrze, że publicyści poruszyli ten ważny społecznie temat, istotny nie tylko latem. Bowiem, jak się szacuje, w Polsce zgłaszanych jest około 13 tys. zaginięć, ich przyczyny są wielorakie. Ale o tym za moment. 90 % poszukiwanych odnajduje w ciągu pierwszego miesiąca od zaginięcia. Dotyczy to głównie ludzi w podeszłym wieku, ofiar wypadków. Los ponad 4 tys. jest nieznany.
Odchodzą na lata, na zawsze, na własne życzenie.
Eksperci pracujący w fundacji ''Itaka" wskazują na główne przyczyny takiego stanu rzeczy:
* depresja;
* zaburzenia psychiczne;
* przestępstwa;
* złe relacje rodzinne;
* kłopoty finansowe;
* uprowadzenia;
* wypadki
Praktycznie giną ludzie w każdym wieku i o zróżnicowanym statusie materialnym. Problem ten dotyczy zarówno mieszkańców wsi, jak i miast.
Czym jest zaginięcie? Zgodnie z definicją ujętą w zarządzeniu nr 48 Komendanta Głównego Policji z 28 czerwca 2018 roku, to: Zdarzenie, uniemożliwiające ustalenie miejsca pobytu, wymagające jej odnalezienia w celu zapewnienia ochrony zdrowia lub wolności. Przywołany dokument normuje sposób postępowania wszystkich funkcjonariuszy policji, w przypadku zgłoszenia zaginięcia. Specjaliści wymieniają trzy etapy prowadzenia poszukiwań. Jednym z nich jest niezwłoczne podjęcie czynności, gdy sprawa dotyczy dziecka do lat trzynastu i zachodzi podejrzenie popełnienia samobójstwa. W grupie tej znajdują się też nieletni uprowadzeni przez jednego z rodziców, bądź opiekunów prawnych.
Szacuje się, że największa liczba zgłaszanych zaginięć występuje w województwie śląskim.
Przeważnie giną mężczyźni w średnim wieku, i to oni stanowią największy odsetek wśród osób poszukiwanych. W zastraszającym tempie rośnie liczba zaginionych seniorów, szczególnie po 70 roku życia. Z kolei w grupie młodocianych, problem ten dotyczy nastolatków w przedziale wiekowym 14-17 lat.
Zamierzone, celowe porzucenie dotychczasowego życia jest zazwyczaj przemyślane, drobiazgowo zaplanowane. Wiek nie ma żadnego znaczenia. Odchodzą jednostki zagubione, będące w kryzysie, gdy przerastają ich problemy i nie widzą przysłowiowego ''światełka'' w tunelu. Tacy zaginieni zmieniają swoją tożsamość, zakładają nowe rodziny. Niektórzy stają się bezdomnymi, żyją w ubóstwie.
Psychologowie pracujący w ''Itace" opowiadają, że byli świadkami rozmaitych, ale też trudnych sytuacji. Bywa i tak, że osoby poszukiwane telefonują do fundacji, informują o nowym życiu, ale kategorycznie nie życzą sobie kontaktu z najbliższymi. Dramat dla każdej ze stron, daleka jestem od jakichkolwiek ocen czy moralizowania. Każdy z nas inaczej znosi sukcesy, porażki, inaczej reagujemy na wszelkiego rodzaju zdarzenia. Nie bądźmy obojętni.
Warto zajrzeć:
uwm.edu.pl/egazeta/gdzie-jestes-uwm-projekcie-akronimie-zaginieni;
rp.pl/artykul/Zaginieni-na-wlasne-zyczenie;
stopdepresji;
Książki są jak towarzystwo, które sobie człowiek dobiera.
Postanów sobie czytać codziennie, choćby przez kwadrans, po roku odczujesz skutki.
Książka to najlepszy przyjaciel człowieka, a biblioteka jego świątynią.
Ten jest najszczęśliwszy z ludzi, któremu nikt zapału do książek nie ostudzi.
Okrągły Stół to wspólna i udana próba oszukania całego społeczeństwa polskiego przez spiskowców z Magdalenki.
Opinia publiczna nie miała wiedzy na temat rozmów w Magdalence. Powstała więc czarna legenda Magdalenki jako układu, do którego szczegółów nie miała dostępu opinia publiczna, bo nie ma stenogramów nieoficjalnych. Istnieją tylko stenogramy wszystkich rozmów prowadzonych w oficjalnych zespołach i podzespołach podczas obrad Okrągłego Stołu.
Wałęsa z kieliszkiem wznosi toast za zdrowie generała (...).
Aktywnie uczestniczył [K.D.] w przygotowaniu materiałów związanych z obradami i funkcjonowaniem Okrągłego Stołu.