W szkole uczymy się pisania jednolitych kształtów literek, ale z czasem, gdy już odzyskujemy względną swobodę działań, każda ludzka ręka kształtuje je po swojemu i w każdym słowie dochodzi do głosu coś z nas samych – z naszych myśli, uczuć, pragnień, gniewów, radości czy niepokojów. Porównywanie biegu tych ciemnych niteczek na białych kartkach to prawdziwa podróż w nieznane. Nie ma tu wprawdzie białych kruków ani szczególnych bibliofilskich drogocenności. Ale nie one są celem tego tekstu; na pierwszym planie zainteresowań moich znalazły się tym razem drogi i sposoby, w jakich książka przybywała do księgozbioru, oraz towarzyszące temu zdarzeniu okoliczności i emocje.