Chociaż w tytule tej bajki wznosi się góra, to tak naprawdę (jak już wie ten, kto przeczytał, a zaraz zobaczy ten, kto czytać będzie) najważniejsza w niej jest niezwykła, czarodziejska woda. A ja do wszystkich wodnych bajek mam szczególne upodobanie, choć sama nie wiem dlaczego. Może dlatego, że jest ich wiele: bajki o żywej wodzie, o wodzie, która wymierza sprawiedliwość jak najprawdziwszy sędzia, bajki o podwodnych krainach, w których przeróżne dziwy się dzieją, o wodnych królach i królewnach, i w końcu o tej panience, którą wszyscy znamy, która pilnuje nas nad brzegiem Wisły…
Ale to jeszcze wcale nie koniec i obiecuję Wam, że będę grzebać i szukać wśród bajczarów i czarbajów, żeby ich dla was odnaleźć jak najwięcej – pod jednym wszakże warunkiem: że wy także będziecie robić to dla mnie. Będziemy kopać w wielkiej kopalni baśni, bo jeszcze tyle jest w niej ciekawego…
Ale to jeszcze wcale nie koniec i obiecuję Wam, że będę grzebać i szukać wśród bajczarów i czarbajów, żeby ich dla was odnaleźć jak najwięcej – pod jednym wszakże warunkiem: że wy także będziecie robić to dla mnie. Będziemy kopać w wielkiej kopalni baśni, bo jeszcze tyle jest w niej ciekawego…