Opowieść o uczniu klasy czwartej - Jędrku Wronie, który pewnego dnia spotyka w swoim ogródku ... olbrzyma! Olbrzym prosi Jędrka o dużą igłę i trochę włóczki, bo musi zacerować swój latający dywan. Tak zaczyna się ich niecodzienna znajomość. Waligóra jest jednym z ostatnich olbrzymów na ziemi. Wszyscy z jego rodu dawno się już zmniejszyli. Wiadomo, trudno być w dzisiejszych czasach olbrzymem. Waligóra lata więc po świecie i szuka kamienia filozoficznego, który pomoże mu się zmniejszyć.
Chłopiec zgadza się pomóc w poszukiwaniach. Od tej pory będzie latał w przeróżne zakątki kraju na latającym dywanie. Z Waligórą oczywiście! To wszystko w wielkiej tajemnicy przed rodzicami, siostrą i kolegami z klasy.
Jędrek na swej drodze spotka skrzaty, gnomy a córka króla elfów zamieszka na jakiś czas u niego w teczce.
Po wielu przygodach kamień filozoficzny zostaje odnaleziony!
"Była to jedna z tych niedziel, o których wie się z góry, że będą nieudane.
Przed południem „gruntowne sprzątanie”, po południu wizyta u cioci Michasi, której syn to kuzyn Tolo.
A wszyscy wiedzą, że kuzyn Tolo jest najnudniejszym na świecie zbieraczem znaczków pocztowych.
Chłopiec zgadza się pomóc w poszukiwaniach. Od tej pory będzie latał w przeróżne zakątki kraju na latającym dywanie. Z Waligórą oczywiście! To wszystko w wielkiej tajemnicy przed rodzicami, siostrą i kolegami z klasy.
Jędrek na swej drodze spotka skrzaty, gnomy a córka króla elfów zamieszka na jakiś czas u niego w teczce.
Po wielu przygodach kamień filozoficzny zostaje odnaleziony!
"Była to jedna z tych niedziel, o których wie się z góry, że będą nieudane.
Przed południem „gruntowne sprzątanie”, po południu wizyta u cioci Michasi, której syn to kuzyn Tolo.
A wszyscy wiedzą, że kuzyn Tolo jest najnudniejszym na świecie zbieraczem znaczków pocztowych.
Wieczorem przepisywanie zeszytu do biologii z rysunkami typu „kiełkujące ziarno fasoli”. Poprzedni zeszyt zapodział się, zniknął, a za brak zeszytu groziła dwója.
Jędrek rozmyślał o fatalnej niedzieli jednocześnie zatykając odpływ z wanny piętą i wypuszczając wodę w ten sposób, że bulgotała najgłośniej.
– Andrzej! Jak skończysz się kąpać, przynieś… "