„Zbrodnia w dzielnicy północnej”, pierwszy raz wydana w 1948 r. jest powieścią kryminalną. Uwagę czytelnika przyciąga już dedykacja autora: „Czesławowi Miłoszowi, który zwrócił mi uwagę na możliwości artystyczne zawarte w formie powieści kryminalnej”. Akcja utworu toczy się po wojnie, w jakimś kraju, niebędącym ani Anglią, ani Francją, ani Stanami Zjednoczonymi. Kisiel uniknął prostych odniesień do realiów historycznych, co wcale nie szkodzi fabule. Nie znajdziemy tu więc żadnych znanych skądinąd elementów życia codziennego, przedmiotów czy miejscowości. Śledztwo prowadzi komisarz policji Antoni Gromel. Stara się rozwikłać zagadkę zabójstwa profesora chemii Ludwika Galarda, odludka i samotnika, i jeszcze bardziej intrygującą sprawę zniknięcia jego zwłok. Sprawa nie jest prosta, nie mamy bowiem do czynienia ze zwykłym zabójstwem, lecz drastycznym mordem na tle politycznym. Jednym z ciekawszych rysów powieści jest to, że Kisiel przeprowadza w niej dyskretną krytykę metod działania policji politycznej. Wprost z powodów cenzuralnych zrobić tego nie mógł, ale na tle realiów powojennej Polski krytyka ta nabiera znaczenia.