Ta książka może budzić mieszane uczucia. Z jednej strony mamy poważną tematykę pedofilii, tego jak niszczy życie ofiar oraz pozostawiającego wiele do życzenia podejścia ich najbliższych i systemu, który powinien je wspierać. Z drugiej strony akcja, którą serwuje nam autorka zahacza momentami o absurd, a co najmniej o oderwanie od rzeczywistości. Dlaczego więc tak dobrze mi się ją czytało?
Czy miał na to wpływ lekki język? Sposób prowadzenia fabuły, który potęgował moją ciekawość i budował solidarność z ofiarami? Może chęć wymierzenia sprawiedliwości? Myślę, że wszystko po trochu.
Trzy historie. Trzy kobiety. Skrzywdzone przez pedofila.
Lou nie potrafi zbudować zdrowych relacji z mężczyznami. Wraca do rodzinnej miejscowości, by stawić czoła przeszłości i mężczyźnie, który wykorzystał jej niewinność i rozpaczliwą potrzebę akceptacji.
Chloe, zagubiona trzynastolatka poszukująca zrozumienia, staje się idealną kolejną ofiarą pedofila.
I Wendy, samotna kobieta, której tożsamość stopniowo odkrywamy, jednak nietrudno się domyślić kim jest.
W którym momencie ich drogi się przetną i dokąd je zaprowadzą? Czy uda im się wyzwolić spod wpływu manipulatora? Wymierzyć sprawiedliwość?
To opowieść o miłości i nienawiści, wstrętnej manipulacji i zemście, próbie pokonania demonów przeszłości i akceptacji prawdy, bez względu na to, jak trudna się okaże.
...